Prawnicza pomyłka wyszła na zdrowie

Prawnicza pomyłka wyszła na zdrowie

Po przypadkowej legalizacji prostytucji mniej było gwałtów i chorób wenerycznych Korzenie tej sprawy sięgają lat 70., kiedy w amerykańskim stanie Rhode Island obywatelska grupa na rzecz odwołania starej, zużytej etyki, czyli Call of Your Old Tired Ethics (COYOTE), doprowadziła do usunięcia ze stanowych kodeksów przepisów o traktowaniu prostytucji jako przestępstwa. Wprawdzie miano ją wpisać do innego działu prawa, dotyczącego wykroczeń, ale przez niedopatrzenie nie zrobiono tego. Od 1980 r. prostytucja była więc tam legalna, choć nikt o tym nie wiedział i policja ścigała ją tak samo jak dawniej. Zmieniło się to w 2003 r., gdy prawnicy reprezentujący osiem kobiet oskarżonych o świadczenie usług seksualnych wykazali przed sądem, że nie złamały one prawa stanowego. Sąd oddalił sprawę, a społeczność Rhode Island dowiedziała się, że prostytucja jest legalna. Przynajmniej w domach, ponieważ pomyłka wymazała z przepisów karnych tylko taki jej rodzaj. Stręczycielstwo i seks za pieniądze na ulicach pozostawały karalne. Stanowa legislatura ruszyła od razu, by błąd naprawić i przywrócić kary za świadczenie usług seksualnych, ale proces legislacyjny zajął sześć lat. A w tym czasie – od roku 2003 do 2009 – pracownikom zatrudnionym w tej branży nie groziły kary. Dr Scott Cunningham z Baylor University i dr Manisha Shah z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles potraktowali to jako wymarzony eksperyment naturalny i postanowili sprawdzić, jakie efekty przyniosła dekryminalizacja prostytucji. Wyniki badań opublikowali niedawno w „The Review of Economic Studies”. Poprawiło się przede wszystkim bezpieczeństwo. Zmniejszyła się skala przestępczości seksualnej. Zarejestrowano w tym czasie o 30% mniej gwałtów, co spowodowało, że Rhode Island, które wcześniej znajdowało się wysoko w krajowych statystykach, spadło sporo poniżej średniej. Co ciekawe, odnotowano spadek, choć wiadomo, że kiedy prostytucja jest nielegalna, wiele kobiet pracujących w tym zawodzie w obawie o konsekwencje i o to, czy zostaną poważnie potraktowane przez stróżów prawa, nie zgłasza gwałtów dokonanych przez klientów. A legalizacja to zmienia. Do tego liczba przestępstw seksualnych spadła w całej społeczności, a nie tylko wśród tzw. sex workerów. Wytłumaczeń jest kilka, a jedno z nich mówi, że po dekryminalizacji prostytucji funkcjonariusze policyjnej obyczajówki zamiast ścigać kobiety naruszające kodeks moralny, mogli się skupić na łapaniu gwałcicieli. Zarejestrowano również wyraźny spadek liczby zachorowań na choroby weneryczne. W przypadku rzeżączki było o 40% mniej zachorowań kobiet, a mężczyzn o 25% mniej. Przyczyn zmiany dopatrywano się przede wszystkim w lepszych warunkach pracy, które umożliwiały m.in. częstsze stosowanie prezerwatyw. Łatwiej, podkreślano, wynegocjować ich założenie w legalnym otoczeniu. Łatwiej jest także mieć je przy sobie, ponieważ wcześniej policja często traktowała posiadanie przy sobie większej liczby prezerwatyw jako dowód przestępstwa, więc kobiety częściej z nich rezygnowały. Niezależnie od przyczyn wyniki są mocnym argumentem dla licznych organizacji, które w wielu krajach forsują zmianę podejścia do usług seksualnych. – Nasza praca prezentuje ważne dowody na to, że legalizacja prostytucji poprawia zdrowie publiczne i redukuje poziom przemocy wobec kobiet – skomentowała dr Manisha Shah. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2018, 2018

Kategorie: Obserwacje