Kto zyskał, kto stracił, a kto rozczarował w 2008 roku Ten rok był inny niż poprzednie lata. W zasadzie od wybuchu afery Rywina i komisji śledczej polska polityka szarpana była większymi lub mniejszymi konwulsjami, królowały tu emocje, wzajemne oskarżenia i awantury. To wszystko w roku 2008 stało się démodé. Polacy chcieli spokoju, obliczalności. Wielkim beneficjentem tych nastrojów stał się premier Donald Tusk i jego ekipa. Nawet sympatycy liberałów przyznają, że rządowa ekipa nie wyróżniła się w roku minionym jakąś nadzwyczajną pracowitością czy błyskotliwością. Ale to wyborcom nie przeszkadzało. W sondażach Platforma ma wciąż lepsze wyniki niż w dniu wyborów w roku 2007, a premier Tusk i jego ministrowie są w czołówce polityków cieszących się najwyższym zaufaniem. Cud Tuska? Łatwo go wytłumaczyć Polacy są skłonni oddać swój głos na PO nie dlatego, że ją szczególnie kochają, ale dlatego, że opozycję uważają za gorszą. To rzeczywisty cud Tuska opozycja w minionym roku pracowała na korzyść władzy. PiS wciąż straszyło wyborców swymi najgorszymi cechami, co Jarosław Kaczyński się odezwał, to Platformie przybywało, a lewica zajmowała się sobą. Rok 2008 był więc rokiem wielkiej porażki Jarosława Kaczyńskiego. W 2007 r. był premierem, teraz jest niepanującym nad emocjami awanturnikiem, kąsającym i wrogów, i przyjaciół, a jego partia to pudło rezonansowe, rezonujące fobiami i humorami prezesa. W PiS za cały plan mamy podlizywanie się prezesowi i wypatrywanie nadchodzącego kryzysu. Nadzieję, że przyjdzie kryzys, zaczną się zwolnienia, będzie bieda i ludzie inaczej spojrzą na Tuska. Bardzo to patriotyczne i mądre. Rok 2008 nie był też dobry dla lewicy, która pogrążyła się w wewnętrznych walkach. Grzegorz Napieralski miał pomysł, jak wygrać w SLD wybory, ale na tym skończył. Efekt tego widzimy w sondażach 14%, które lewica zdobyła w wyborach 2007 r. i które uznawano za słaby wynik, to dziś nieosiągalne marzenie. Rok 2008 był więc czasem moszczenia się zwycięzców i upadku przegranych. Petryfikował stan zastany. Pytanie tylko na jak długo? Przed nami kryzys, który jak marzą PiS-owscy spindoctorzy przyniesie wzrost bezrobocia, napięcia społeczne i zmieni polityczne preferencje Polaków. Czy zmieni? To będzie kluczowe pole politycznej bitwy w najbliższych kilkunastu miesiącach. W górę Donald Tusk – słońce Niespotykanie fartowny człowiek. Król sondaży, ufa mu 60% Polaków. Wszyscy dla niego pracują. I rząd, i media, i Jarosław Kaczyński, i Grzegorz Napieralski, a nawet Waldemar Pawlak i Grzegorz Schetyna. Takie cuda. To podobno ma się skończyć lada chwila, gdy kryzys zacznie Polakom zaglądać w oczy. Modli się o to PiS, z ks. Rydzykiem, więc pewnie tak się stanie. Miał też wpadki. Nie chciał dać Kaczyńskiemu samolotu, by ten przeleciał się do Brukseli. Handryczył się przy tym strasznie. Był też małostkowy – najbardziej w minionym roku żałował, że dał się sfotografować w peruwiańskiej czapeczce. Podczas podróży życia. Panie premierze, było w roku 2008 parę ważniejszych spraw. Grzegorz Schetyna – dyrygent W telewizji nie wygląda groźnie, ot, taki przymilny misio, lekko się zacinający. A tu proszę – główny macher Platformy, człowiek numer 2 w rządzie. Próbowano napuścić na niego Tuska, żeby się pożarli, tak jak Tomaszewski z Krzaklewskim albo Kaczyński z Dornem. Na razie bez skutku. W MSWiA krótko trzyma policjantów, wojewodów, nie ma u niego żadnych przecieków, rozgrywek w mediach. Niby zarządza gniazdem żmij, ale te żmije tańczą, jak on im wygrywa. Jak on to robi? Stacje TVN i TVN24 – bojkotowani W szerokim wachlarzu wrogów Jarosława Kaczyńskiego, TVN-y zajmują poczesne miejsce. Bo z takim Tuskiem czy Komorowskim Kaczyński czasem zagada. A z TVN – nie. Bojkot całkowity. Bo to stacja Platformy, Tusk Vision Network, a chodzenie do niej to jak dialog gołej d… z batem. A wiadomo, PiS-owcy mogą rozmawiać tylko z przymilnymi im dziennikarzami. Tym sposobem prezes PiS przyłożył rękę do budowy siły i prestiżu stacji, bo w życiu publicznym nic tak nie pomaga jak wrogość, zwłaszcza nieskuteczna, osoby niepopularnej. Sukces oszołamia – więc TVN-y zaczęły rywalizować z „Gazetą Wyborczą” o rząd dusz, o to, co bardziej wpływa na wyborców – TVN 24 czy pierwsza strona „Wyborczej”. Inaczej mówiąc, co ważniejsze –
Tagi:
Robert Walenciak