Premier w kleszczach

Oprócz kleszczy atakujących jak zwykle w sezonie wiosennym psy, kleszcze wyraźnie sponsorowanych przez globalnych producentów szczepionek i antykleszczowych psich sezonowych obróżek, zęby wyszczerzyły krajowe psy mediów. Bracia dziennikarze. Znani z tego, że chociaż do prawdy nie dotrą, to przynajmniej się o nią otrą. W tym sezonie sfora ruszyła, żeby dopaść, dogryźć i dobić premiera Millera. Za to, że silnym politykiem był. Nawet ksywkę „Kanclerze” od mediów kiedyś dostał. Za to, że brylował na konferencjach prasowych. „Bommotami” z francuska mówiąc, sypał, co rzadko się zdarza w naszym przaśnym kraju. Zwłaszcza za powiedzenie, iż prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Ponieważ notowania rządu, premiera i SLD spadają z ciepłego pieca na łeb, to już można. Dobić mistrza. Dołożyć słabemu. Zwłaszcza że ostatnio odgryzał się mediom grepsem o chorobie wściekłych mediów. Jaki jest premier – każdy widzi. Oceniają go sondaże, listy do redakcji, wypowiedzi na spotkaniach poselskich. I pewnie gdyby nie nasze dochodzenie do Unii Europejskiej, pewnie już nie byłoby problemu niepopularnego premiera. Żyjemy w kraju, gdzie wszyscy mieniący się poważnymi, zatroskanymi o przyszłość naszego kraju, no i nierydzykowymi, opiniotwórcy deklarują konieczność akcesji Polski do Unii Europejskiej. Bo Unia to rozwój, efekt… i inne ble-ble-ble, jakie słyszymy codziennie z mediów. Tych samych, które obok blebania o nieuchronnej konieczności akcesji Polski do Unii Europejskiej stale pytają, kiedy premier poda się do dymisji? A także, kiedy działacze SLD usuną niepopularnego w sondażach Millera? Bo podobno on ciągnie SLD w dół. Może i SLD pociągnie. Ale tak się zdarzyło, że SLD rządzi, kiedy wstępujemy do Unii Europejskiej w niezwykle niekorzystnym czasie. Recesji, bezrobocia, wstępowania ostatniego w zeszłym stuleciu i pewnie długo nieoglądanego w tym wyżu demograficznego. W tym czasie nasz polski, pszenno-buraczany wóz ciągnie do tej Europy ten rząd z tym premierem Millerem. Koniem, który jaki jest, każdy widzi. Zatem czemu ci piewcy Zjednoczonej Europy, moi koledzy dziennikarze i politycy, pragną teraz temu koniowi nogi podciąć? Wyprząść go z chomąta? Skoro nie Miller teraz, to kto nasz wóz do tej Unii dociągnie? Macie jakąś kandydaturę, już teraz? A wiecie, jakie konstytucyjne warunki muszą zostać spełnione, by zmienić rząd? Kochani prounioeuropejscy politycy, publicyści i dziennikarze! Przecież do referendum zostało niewiele ponad miesiąc! Chcecie już teraz zdołować ten rząd, tego premiera, który musi dociągnąć nas do Unii? Przecież każdy rozsądny w naszym kraju wie, że Miller zapłaci wielką cenę za naszą akcesję do Unii. Podobnie jak SLD. Zapłacimy za rezygnację z prowyborczych budżetów na rzecz realistycznych budżetów prounijnych, Zapłacimy za rezygnację ze sporów z Kościołem katolickim. Za odkładanie projektów ustaw powodujących spory z prounijnymi sojusznikami. Premier Miller złożył się na ołtarzu Unii Europejskiej jako samoofiara. SLD też wiele straci. Ktoś musi, ku lepszej przyszłości. Zatem kochani koledzy! Nie kąsajcie już premiera w sezonie przedwakacyjnym. Swoją energię skupcie na zwalczaniu kleszczy.   Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2003, 2003

Kategorie: Felietony