Stawiamy na relaks i wygodę Na temat kończącego się właśnie roku wypowiedziano już wiele negatywnych komentarzy. Wiemy wszyscy, że 2020 dla wielu był koszmarem, a cała ludzkość z utęsknieniem czeka na moment, w którym przerzucimy kalendarz z grudnia na styczeń. Krytycznych odczuć wobec ostatnich 12 miesięcy nie złagodzą najpewniej święta, bo druga fala zachorowań praktycznie na całym świecie uniemożliwiła ich przeżywanie w szerokim rodzinnym gronie. Nie spotkamy się więc z przyjaciółmi, nie odwiedzimy świątecznych jarmarków, dziadkom, a często i rodzicom, życzenia złożymy telefonicznie lub poprzez komunikatory internetowe. Nie oznacza to jednak, że w tym katastrofalnym roku ominą nas prezenty. Poczta i firmy kurierskie przecież działają, a przy wręczaniu podarków nie musimy być obecni osobiście. Natomiast znalezienie właściwego podarunku może się okazać trudniejsze niż zwykle, bo co ofiarować na koniec roku, który niemal codziennie przynosił coraz gorsze nowiny? Chciałoby się powiedzieć, że najlepiej w prezencie dać komuś dobre wieści, spokój ducha i komfort. I choć zdecydowana większość z nas ucieszyłaby się z takiego zestawu (pewnie nie tylko w 2020 r.), są to wartości pozostające poza zasięgiem i kontrolą zwykłego śmiertelnika, przynajmniej w formie permanentnej. Możemy co najwyżej próbować je zamknąć w pojedynczych chwilach zapomnienia o koszmarze tego roku. Takie podejście do prezentów zaleca w corocznym przedświątecznym przewodniku tygodnik „New Yorker”. Felietonistka gazety Rachel Syme zauważa, że podarunki, które w poprzednich latach często uważane były za „mało wymyślne” albo akurat do oddania komuś innemu przy następnej okazji, w tym roku mogą zyskać na wartości. Do takich należą wszelkiego rodzaju przedmioty służące psychicznej i fizycznej relaksacji. Syme radzi więc na tegoroczne święta pomyśleć o świecach zapachowych, olejkach eterycznych, ale też urządzeniach, które wprowadzą w nasze życie trochę więcej światła. Ona sama proponuje tradycyjne dla amerykańskich instytucji publicznych tzw. lampy bankierów, czyli pozłacane lampy z zielonym, szklanym kloszem, doskonale znane z hollywoodzkich produkcji filmowych. I choć nie każdy będzie chciał odwzorowywać we własnym mieszkaniu estetykę nowojorskiej biblioteki publicznej albo czytelni prestiżowego uniwersytetu, lampy, szczególnie terapeutyczne lub te z regulowanym natężeniem światła, rzeczywiście zyskują na popularności. Idąc tym tropem, do listy prezentów wcześniej nierzadko wyśmiewanych, a dziś coraz popularniejszych i pożądanych, dopisać należy wszystko, co zwiększa nasz komfort nie tylko sensualny, ale i fizyczny. Krótko mówiąc, w czasach przymusowego zamknięcia, gdy nasze domy i mieszkania stały się biurem, szkołą, restauracją i kawiarnią w jednym, przydają się przede wszystkim ubrania wygodne. Dlatego największe sieci handlowe, w tym H&M, Zara, KappAhl i Primark, od listopada mają już problemy z realizacją wszystkich zamówień na piżamy i dresy. Jak donosi Agencja Reutera, od ponad półtora miesiąca sprzedaż ubrań domowych, ale też kapci i grubszych skarpet, przewyższa dochody ze wszystkiego, co uznać można za ubiór nieco bardziej formalny: koszul, swetrów, garsonek, a zwłaszcza męskich garniturów. Według doniesień agencji w samych Włoszech z powodu pandemii rynek formalnej mody męskiej skurczył się co najmniej o 25% w skali roku. A końcowy wynik będzie zapewne znacznie gorszy, bo okres świąteczno-noworoczny zawsze stanowił ważny moment dla tej branży. Przy odwołanych imprezach sylwestrowych, weselach czy spotkaniach biznesowych nie ma potrzeby inwestować w drogi garnitur. Nawet przy sporych promocjach, które zapewne pojawią się w galeriach handlowych, przynajmniej tam, gdzie w ogóle będą one otwarte. Podobny spadek popularności dotknął w tym roku prezenty związane z planowaniem przyszłości: kupowane z zapasem bilety lotnicze, vouchery hotelowe, rezerwacje w gabinetach kosmetycznych i spa czy miejsca na obozach treningowych. Wszystko, co musi zostać zrealizowane w określonym miejscu i czasie, jest z oczywistych względów prezentem bardzo ryzykownym. Nauczyliśmy się, że plany mogą zostać łatwo zweryfikowane przez nawet najmniejszą zmianę pozostającą poza naszą kontrolą. Nie musi to być od razu globalna pandemia, wystarczy jej lokalne ognisko albo po prostu nasza choroba. W dodatku w świetle kampanii szczepionkowych nie wiadomo jeszcze, jak w przyszłym roku będą wyglądać podróże międzynarodowe – gdzie szczepienia będą obowiązkowe przed przekroczeniem granicy, gdzie będą jedynie zalecane, jak szybko zostanie przeprowadzony program ich podawania. Wreszcie do listy minusów tego
Tagi:
covid-19, gospodarka, kapitalizm, konsumenci, lockdown, moda, pandemia, polskie rodziny, prezenty, społeczeństwo, Święta, zakupy