115 pielęgniarek ze Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie zaskarżyło szpital o niewypłacanie pełnej kwoty dodatków za pracę z chorymi na COVID-19, informuje Gazeta Wyborcza. Grażyna Gaj, przewodnicząca zarządu regionu Małopolskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych mówi, że problem jest powszechny.
– Od wielu miesięcy pracujemy przy pacjentach zakażonych koronawirusem, narażamy swoje zdrowie, a gdy przychodzi do wypłaty dodatku covidowego, to musimy się o niego upominać, udowadniać, że pracowałyśmy z zakażonymi pacjentami, sprawdzać czy wypłaty zostały odpowiednio wyliczone. Nic dziwnego, że część pielęgniarek ma dość – komentuje Grażyna Gaj.
– Frustrujące jest to, że pracownicy oddziałów zakaźnych i SOR otrzymują automatycznie dodatek covidowy. Personel innych oddziałów musi udowadniać, że miał dyżur w tym czasie, gdy na oddziale przebywał pacjent z koronawirusem – dodała Grażyna Gaj.
Pielęgniarki mówią, że na oddziały niecovidowe często trafiają zakażeni pacjenci. – Mamy z nimi stały kontakt. To niejednokrotnie wiele osób, którymi zajmujemy się po kilkanaście godzin – powiedziała Ewa Bryda, wiceprzewodnicząca pielęgniarskiego związku Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Lublinie. – Weryfikacja trwa za długo. Ministerstwo wypracowało już odpowiednie procedury, żeby to sprawnie załatwić – skomentowała Ewa Wronikowska, pełnomocnik związku.
Kto jest odpowiedzialny?
Polskie szpitale wypłacają dodatki covidowe proporcjonalnie do okresu, jaki na ich oddziale spędził pacjent zakażony. Jeśli był to jeden dzień, to pielęgniarki otrzymują dodatek za jeden dzień, jeśli pacjent leżał w szpitalu 10 dni, to wynagrodzenie w ramach dodatku jest liczone proporcjonalnie.
– Dodatki są wypłacane w różnej wysokości, ponieważ taką możliwość dają pisma ministra zdrowia, że to jest w gestii dyrektora. Pielęgniarki chciałyby, żeby każdy dostawał dodatek w jednakowej wysokości, niezależnie od tego, ile czasu pracuje na oddziale covidowym – powiedział dyrektor szpitala w Parczewie, Ryszard Kielar.
– Przepraszam bardzo, jeśli jakaś osoba tylko widziała pacjenta zakażonego, to pieniędzy nie dostanie. Szpital jest odpowiedzialny finansowo za wszelkie pomyłki. Cały czas prowadzimy szczegółową weryfikację wniosków o dodatki za pracę z pacjentami z COVID-19 – dodał dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Lublinie Piotr Matej.
Jerzy Friediger, dyrektor szpitala im. Żeromskiego w Krakowie przyznał, że „kierownictwo szpitala ma nieprecyzyjne informacje z MZ i że szpitale złożyły do resortu wniosek o jasną interpretację przepisów”.
– Część pracodawców nie chce wypłacać dodatku covidowego pielęgniarkom i nie jest jasne dlaczego. Wydawanie dodatków covidowych nie zmniejsza przecież funduszu szpitalnego, bo te środki są przysyłane odgórnie. Rzeczywistość jest taka, że będziemy musiały dochodzić swoich praw do należnych nam pieniędzy w sądach. To już się dzieje i będzie tego więcej – powiedziała nam Iwona Borchulska, wiceprzewodnicząca Zarządu Regionu Śląskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
fot. Unsplash
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy