Profesor na jednym etacie

Zanim wybierzesz prywatną uczelnię, sprawdź, czy wykładowca nie figuruje tylko na liście płac Do walki o studentów przystąpiły uczelnie państwowe. – Wreszcie ktoś powiedział, że król jest nagi. Sam fakt, że taką decyzję podjął senat najpoważniejszej w Krakowie uczelni jest bardzo korzystny – to opinia prof. Ryszarda Tadeusiewicza, rektora AGH. W ten sposób skomentował decyzję senatu UJ, który w kodeksie etyki zapisał zakaz pracy w innej krakowskiej uczelni. Kolejni rektorzy – UW i AGH zapowiadają podobne ograniczenia. Zakaz ma wymiar etyczny, bo kodeks pracy nie zezwala na takie rygory, wątpliwości mają też konstytucjonaliści. Rektor UJ, prof. Franciszek Ziejka, przyznaje, że nie będzie mógł nikogo z pracy wyrzucić, ale postawienie niesubordynowanego profesora przed komisją etyki pozwoli np. zablokować jego awans. Prof. Ziejka chce rozesłać kodeks do innych uczelni. – Uchwała została przyjęta bez jednego głosu sprzeciwu – podkreśla prof. Maria Nowakowska, prorektor UJ. Kolos wypowiedział wojnę, ale wieloetatowcom zostawił furtkę. Mogą uczyć na prywatnych uczelniach, byle nie krakowskich. Podobny układ już od dawna łączy Uniwersytet Warszawski i Wyższą Szkołę Humanistyczną w Pułtusku. – Uważam, że nieetyczne byłoby tworzenie prywatnej uczelni na terenie stolicy, tam gdzie ma swoją siedzibę Uniwersytet Warszawski – tłumaczy prof. Andrzej Bartnicki, rektor WSH. Usadowienie się w pewnej odległości od uniwersytetu okazało się dobrym pomysłem. WSH i UW mają świetne kontakty. Jednak gdyby senat Uniwersytetu Warszawskiego podjął podobną decyzję jak senat UJ, skomplikowałby życie innych prywatnych uczelni, m.in. Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej, która czerpie z kadr uniwersyteckich, a siedzibę ma blisko Krakowskiego Przedmieścia, po drugiej stronie Wisły. Powrót dyskusji o wieloetatowości przypomina inny problem. Dobrych wykładowców nie przybywa. Sensacją staje się asystent ciekawie prowadzący zajęcia, na wykłady „markowego profesora” przychodzą tłumy. Państwowa Komisja Akredytacyjna ze zdumieniem odkrywa, że jeden profesor jak sklonowany obsługuje kilka prywatnych placówek, do których dojeżdża z państwowej. Wykryto nawet oszustwa. W kilku szkołach wykładowca twierdził, że jest to jego podstawowe miejsce pracy. Zdaniem prof. Włodzimierza Roszczynalskiego z krakowskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości, pracownicy naukowi powinni mieć pracę ograniczoną tylko do dwóch uczelni. Rektorzy szkół prywatnych zapewniają, że poza układami koleżeńskimi decyduje płytki rynek. Kompetentnych jest niewielu. Dlaczego kadry naukowe są tak nieliczne? Młodzi zarzucają starym, że ich nie dopuszczają do kariery. Starzy odpowiadają, że młodzi są marni. Prof. Stefan Forlicz, rektor wrocławskiej Wyższej Szkoły Bankowej, uważa, że jeśli praca uczelniana miałaby być ograniczona, to szkoły niepubliczne mające prawo nadawania tytułu magistra powinny mieć także prawo prowadzenia studiów doktoranckich. Dziś takie możliwości ma tylko kilka uczelni prywatnych. I to jest dodatkowy temat wywołany przez prof. Ziejkę. Rektor prywatnej uczelni nawet gdyby nie chciał posługiwać się nazwiskami z państwowych uczelni, i tak nie znalazłby nikogo innego. Ten problem pociąga za sobą następny. Wielu „sklonowanych profesorów” występuje na liście wykładowców w charakterze ozdobnika. Albo w kółko odwołują zajęcia, albo przysyłają swoich asystentów. I dlatego ten, kto właśnie zapisuje się do prywatnej szkoły, powinien porozmawiać z studentami. Szczególnie o ich rozczarowaniach. Szansą na uzdrowienie sytuacji może być nowa ustawa o szkolnictwie wyższym, w której zniesione są tzw. górne widełki ograniczające wyższe zarobki. Dziś przeciętna płaca netto profesora to 2,5 tys. zł. – Jeżeli uczelnia szczególnie ceni pracownika, będzie mogła zaproponować mu lepsze warunki – tłumaczy prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich. – Poza tym – dodaje – nie trzeba będzie mieć habilitacji, żeby zostać profesorem nadzwyczajnym na uczelni. Wystarczy stopień doktora. Prof. Woźnicki podaje przykład Politechniki Warszawskiej, której rektorem był przez wiele lat. Będzie można zatrudnić pracownika jakiegoś nowoczesnego zakładu przemysłowego. W nowej ustawie ma być także zapisana konieczność uzyskania zgody rektora macierzystej uczelni na pracę w innej. Teraz uczelnie radzą sobie różnie. Politechnika Krakowska w swojej uchwale ostrzega, że wieloetatowcy nie będą mogli zajmować kierowniczych stanowisk. Ograniczenia są także na Wydziale Prawa UW. Dr Ewa Gruza zapewnia, że takie zakazy są zgodne z prawem. Tłumaczy, że pracownicy mianowani to nie tylko etatowcy, ale i osoby tworzące kapitał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 28/2003

Kategorie: Przegląd poleca