Niewielu poznałem ludzi, którzy tak zasługują na szacunek jak prof. Zdzisław Sadowski. Niezwykły, choć jakże polski, życiorys. I wybitna, urzekająca osobowość. Odszedł mąż stanu. Patriota w najlepszym wydaniu. Całe życie w służbie ojczyźnie. Tej i takiej, która realnie była. Czy robiąc w czasie wojny tajną maturę, należąc do Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej, mógł przypuszczać, że droga życiowa i służba publiczna doprowadzą go do funkcji wicepremiera i przewodniczącego Komisji Planowania w rządzie też profesora i też ekonomisty Zbigniewa Messnera? I do wieloletniego kierowania Polskim Towarzystwem Ekonomicznym? Ponad 30 lat spotkań i bardzo ważnych dla mnie rozmów. Choćby o tym, jakie wnioski wyciągnął z powstania warszawskiego. Bo o odwadze kpr. pchor. Sadowskiego, żołnierza Grupy Bojowej „Krybar”, ciężko rannego, z niechwytną do końca życia ręką, więcej dowiadywałem się od innych. Mówił: „Poszedłem do powstania z taką opinią i wyszedłem z niego z taką samą – że podjęto działanie bez sensu, kompletne szaleństwo, ale to wspólna dola, trzeba wziąć udział i robić, co się da”. Prawie wszyscy z jego klasy zginęli. Powstanie dla niego było nie zwycięstwem, tylko wielką klęską. Sam stał się po wojnie więźniem politycznym. Mimo to uważał, że najważniejszy jest osobisty udział w odbudowywaniu gospodarczym Polski, bo kraj był w strasznym stanie. A gdy po Październiku ‘56 pojawiły się szanse na reformowanie gospodarki, brał coraz aktywniej udział w poprawianiu, a później w zmienianiu systemu. Był współautorem reform gospodarczych w latach 80. Obowiązujący dziś pogląd, że te reformy zaczęły się od prof. Balcerowicza, jest tylko propagandowym mitem. Bo już w lutym 1982 r. zlikwidowano obligatoryjne planowanie centralne jako zasadę sterowania gospodarką. A w samorządach działały setki tysięcy osób, które później wykorzystały te doświadczenia w gospodarce rynkowej. Reformy rynkowe inicjowane przez prof. Sadowskiego i wielu jego współpracowników były mocną podstawą tego, co się działo po 1989 r. Ale od początku przestrzegał przed skutkami społecznymi reform. Masowym bezrobociem i upadkiem zakładów oraz marginalizowaniem roli państwa. Uważał, że zmiana systemu mogła i powinna być znacznie mniej kosztowna dla społeczeństwa i gospodarki. Niestety, nowej władzy zabrakło uczciwości w ocenie wysiłków poprzedników. A w przypadku prof. Sadowskiego, bezpartyjnego, wybitnego fachowca, ten dorobek był ogromny. Wierzę, że historia doceni go na miarę ogromnych zasług dla Polski. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint