To już wszyscy wiemy – przegraliśmy z Rumunią. Rywalizację o siedzibę Europejskiego Centrum Cyberbezpieczeństwa w Przemyśle, Technologii i Badaniach Naukowych. Centrum to unijna instytucja. O tym, że powstanie, zadecydowano we wrześniu tego roku, a procedurę wyboru siedziby rozpoczęto 28 października. No i natychmiast zgłosiła się Warszawa, premier Morawiecki napisał w tej sprawie list do przywódców państw UE, zachwalając miasto. Pisał, że jest świetnie skomunikowane, że ma lotnicze połączenia z 65 krajami i oferuje znakomitą infrastrukturę, edukację, dobrą służbę zdrowia oraz wiele świetnych ofert pracy. Oprócz Warszawy o siedzibę agencji zabiegały inne miasta: Bruksela, Monachium, Wilno, Luksemburg, Bukareszt i León w Hiszpanii. Głosowanie nie było dla Polski szczęśliwe, bo Warszawa odpadła już w pierwszej turze, zdobywając dwa głosy (w tym swój). A ostatecznie zwyciężył Bukareszt, otrzymując w finałowej serii 15 głosów na 27 możliwych. I teraz warto się zastanowić, dlaczego przegraliśmy bój o siedzibę unijnej instytucji, a wygrała Rumunia. Oczywiście opozycja od razu zawołała, że ta bolesna porażka (tylko dwa głosy) to efekt wojny z Unią, którą prowadzi PiS. Że Polski w Unii się nie lubi. Do tego państwa członkowskie podejmowały decyzję w tym samym czasie, kiedy Polska groziła Unii wetem. Poza tym – to już opinia naszych dyplomatów pracujących w Brukseli – Polska nie dość energicznie zabiegała o tę siedzibę. Sam list premiera to naprawdę bardzo mało. Tu potrzebna była szersza akcja. Innymi słowy, kraj niepopularny, słaba dyplomacja, to nie mogło się udać. Niewątpliwie trudno z tą tezą polemizować. Ale też prawda jest taka, że nawet w dobrych dla Polski czasach szanse na wygranie tego wyścigu mielibyśmy niewielkie. Po prostu Warszawa ma już siedzibę jednej agencji unijnej, Fronteksu, czyli Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej – więc w takich konkursach ustawiana jest za tymi, którzy nie mają nic. A dlaczego wygrał Bukareszt? Po części odpowiedzią są dosłownie na dniach opublikowane dane Eurostatu, dotyczące PKB na mieszkańca i poziomu siły nabywczej. Pokazują one, że najszybciej rozwijającym się państwem regionu jest właśnie Rumunia. I jeżeli jeszcze dwa lata temu była sporo za Polską, to już ją dogoniła. Oba kraje notują poziom konsumpcji na mieszkańca (AIC, rzeczywista konsumpcja indywidualna) na poziomie 79% średniej unijnej i w ten sposób przegoniliśmy Grecję. A jeszcze trzy lata temu Polska notowała 77% średniej unijnej, a Rumunia – 70%. Jeżeli już przeglądamy wyniki Eurostatu, warto zauważyć, że poziom indywidualnej konsumpcji w Czechach wynosi 85% średniej unijnej. Natomiast na Węgrzech, które jeszcze 20 lat temu (nie mówiąc o czasach Kádára) należały do najbogatszych w regionie – 67%. Widać więc jak na dłoni, kto się rozwija, a kto zwija. Widać także na przykładzie głosowania w sprawie Centrum Cyberbezpieczeństwa, że lubi się prymusów i w ogóle tych, którym się udaje i mają dobrą dyplomację. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint