Przed komendami policji ustawiają się kolejki chętnych do pracy. Już dziś myślą o wcześniejszej emeryturze Od kilkunastu dni obserwuję tłumy młodych ludzi stojących w ogromnych kolejkach przed niektórymi komendami wojewódzkimi policji. Powód – policja przyjmuje do pracy. Do pracy czy do służby? To nie ma znaczenia. Jaka w końcu to różnica, ważne, żeby się zaczepić. Pytani o powody tak masowego zainteresowania odpowiadają różnie. A to chcą walczyć z przestępcami, a to chcą poprawić swoją pracą opinię o policji, wreszcie szczerze – że jest to ostatnia szansa na załapanie się na tzw. wcześniejszą emeryturę po 15 latach. Ale są i tacy, którzy mówią jasno: o pracę coraz trudniej. Firmy, mając na uwadze sytuację gospodarczą, ograniczyły przyjmowanie nowych pracowników, a niejednokrotnie także zwalniają. Skoro więc jest okazja do zatrudnienia się, trzeba ją wykorzystać. Daje to szansę na uzyskanie kredytu bankowego np. na zakup mieszkania i na jakąś stabilizację. A co potem, zobaczymy. No właśnie, potem zobaczymy. Problem jest nie tylko w tym, co zobaczą młodzi kandydaci do policji, lecz także co ostatecznie zobaczy policja. Bez wątpienia naczelnicy wydziałów kadr komend wojewódzkich będą się chwalić odniesionym sukcesem. Plany zatrudnienia wykonane, etaty w miarę zapełnione. Jak znam życie, to i premie wpadną za aktywny „nabór”. A co zobaczy policja? Ludzi nieprzygotowanych do wyjątkowo ciężkich warunków służby. Ludzi, którzy w chwili rozpoczęcia jej myślą już o emeryturze, czyli takich, którzy będą chcieli przetrwać. Ludzi, dla których podjęcie decyzji w szczególnych warunkach (kiedy już będą na służbie) będzie podparte strachem o to, czy dotrwają do terminu emerytury. Na taką sytuację trzeba spojrzeć krytycznie i postawić sobie kilka zasadniczych pytań. Czy można zostać policjantem z braku innej możliwości? Czy można zostać policjantem według klucza: jestem stolarzem, a skoro nie ma dla mnie pracy, zostanę gliniarzem? Czy można zostać policjantem, gdy będąc 28-letnim geografem znającym trzy języki obce nie znajduje się możliwości zatrudnienia przez brak odpowiedniej praktyki (to prawdziwe), a chce się wziąć kredyt na mieszkanie? Czy wreszcie można zostać policjantem, skoro jeszcze nim nie będąc, marzy się o wcześniejszej emeryturze? Kandydaci wyczekujący pod komendami policji mówią: oczywiście można. Ja zaś twierdzę, że nie, bo będą to ludzie podejmujący służbę z konieczności. Nigdy nie chciałem pracować z policjantami, których powodem zgłoszenia się do służby były wzniosłe motywy, np. walka z przestępcami, pomoc poszkodowanym, oczyszczanie społeczeństwa ze zła itd. To pospolite formułki, które miały się podobać tym, od których zależało przyjmowanie do służby. Tacy kandydaci zawsze wyglądają na nawiedzonych, z pewnymi odchyleniami psychicznymi; są skoncentrowani na własnym celu. Praktycznie bez szans na pracę w zespole. Z zasady wykruszali się po kilku miesiącach, najwyżej po dwóch latach. Powód zawsze ten sam: rzeczywistość rozmijała się z absurdalnymi marzeniami. Ale nie tylko. Bywało i tak, że kiedy rynek pracy poluzowywał się, szybko znajdowali inną, lepiej płatną pracę. Jeżeli więc kandydat nie taki jak wyżej, to jaki? Taki, który wybiera tę służbę, znając jej realia. Taki, który od dawna chciał być gliniarzem, ale nie był do końca zdecydowany. Taki, który decyzję o kandydowaniu podejmował, poznając jedną z najgorszych o niej opinii, wygłoszoną przez znanego psychologa amerykańskiego. Cytuję: PRACA W POLICJI TO DROGA DONIKĄD. Ten, kto znając i rozumiejąc to stanowisko dosłownie, decyduje się mimo to na podjęcie służby, ma ogromną szansę na to, że będzie policjantem przez duże P. Takich potrzeba. Jeden taki z charakterem zastąpi 10 zmotywowanych wczesną emeryturą czy możliwością uzyskania kredytu bankowego. Nigdy nie słyszałem, aby w wieku dwudziestu kilku lat ktoś usiłował podjąć robotę w policji tylko dlatego, że podobają mu się warunki emerytalne. Mało tego, ci ludzie chcą to zrobić właśnie teraz, bo za dwa lata już nie odejdą ze służby po 15 latach. Świat zwariował czy zwariowali ludzie? Nie chcę takich policjantów z takimi motywami podejmowania służby. Nie chce ich także społeczeństwo. Natomiast Komenda Główna Policji na pytanie o to, kto zastąpi kilka tysięcy policjantów, którzy odeszli ze służby w 2011 r., odpowiada nonszalancko: Nic się nie stanie, przyjmiemy nowych, czekają w kolejce. Gratuluję spokoju. Nie da się zastąpić jakości ilością, a wygląda na to, że tak właśnie może być. Autor jest byłym policjantem, był doradcą prezydenta A. Kwaśniewskiego ds. bezpieczeństwa i posłem Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Dziewulski