Przeciw amnezji

Przeciw amnezji

Czy Polskę stać na nierozliczenie rządów Kaczyńskich Czy młodą polską demokrację stać na pozostawienie bez rozliczenia okresu zwanego eufemistycznie IV RP? Czy stać nas, by za normalność uznać zaangażowanie tajnych służb przeciwko oponentom politycznym i świadome dezinformowanie obywateli poprzez nagonkę na sztucznie kreowany „układ”? Czy sprawami godnymi wygumkowania z historii są podsłuchy zakładane znanym dziennikarzom lub kompromitująca biała księga Antoniego Macierewicza demontująca polskie służby specjalne? A wszystko to zaledwie garść przykładów. To prawda – oddzielenie grubą kreską okresu rządów PiS nie zrobi od razu z Polski kraju niedemokratycznego. Cena takich świadomych zaniedbań w imię świętego spokoju lub kalkulacji politycznych może jednak się okazać diabelnie słona. Na pewne rzeczy demokracji – ani młodych, ani starych – po prostu nie stać. Przede wszystkim nie stać na podgryzanie fundamentu wszelkich umów społecznych – elementarnego zaufania. Widzieć całość Na okres zwany IV RP spoglądać można dwojako. Po pierwsze, tak jak robią to dziś byli działacze PiS-owcy skupieni w PJN i część działaczy Platformy Obywatelskiej, widzieć jedynie ciąg incydentów z udziałem władzy i organów ścigania. Po drugie, można spojrzeć na dzieło braci Kaczyńskich i ich akolitów jako na pewną całość. Całość, która nie jest ideowym monolitem. IV RP była przede wszystkim cynicznie skalkulowanym systemem obliczonym na zdobycie i utrzymanie władzy za pomocą manipulacyjnych technik ciągłego podgrzewania atmosfery społecznej. W dokumencie programowym PiS definiowano, że układ to „czworokąt składający się z części służb specjalnych, części środowisk przestępczych, części polityków i części środowisk biznesowych”. Opracowanie „IV Rzeczpospolita – Program dla Wszystkich” obiecywało walkę z układem i zaostrzenie Kodeksu karnego. Eksploatując tezę, że przyczyną wszystkich problemów gospodarczych i społecznych kraju jest brak rozliczenia III RP, zyskano poparcie części elektoratu, które przyniosło minimalne zwycięstwo wyborcze. W pierwszych dniach władzy PiS w 2005 r. przystąpiono do realizacji powstałego na początku lat 90. projektu oparcia władzy na służbach specjalnych i prokuraturze. Zaczęto, jak zwykle, od kadr. Zaufani prokuratorzy objęli szefostwo instytucji siłowych: MSWiA, policji, ABW, urzędu koordynatora służb specjalnych. Powołano własne służby bezpieczeństwa – CBA i SKW, na czele których postawiono Mariusza Kamińskiego i Antoniego Macierewicza. W prokuraturach terytorialnych nagradzano dyspozycyjnych urzędników, nadając im status prokuratorów Prokuratury Krajowej. W CBA prawie 80% stanowisk kierowniczych obsadzono osobami z własnej opcji politycznej. W ABW zwolniono kilkaset osób. Łamiąc pragmatykę służbową, powoływano na wysokie stanowiska i szybko awansowano (rekordzista stał się generałem w ciągu dwóch lat) nowych, często niedoświadczonych funkcjonariuszy. W najwyższym kierownictwie służb znalazły się osoby bez żadnego przygotowania (np. oceanograf, archeolog), których jedyną zasługą była rekomendacja polityczna. W opartym na podejrzliwości świecie PiS nie było to jednak dostatecznym zagwarantowaniem dyspozycyjności służb. Naruszając konstytucję, stworzono bezprawny system organizacyjny umożliwiający „ręczne sterowanie” przez polityków represjami wobec dawnych elit, uznanych za część „układu”. Jawnym przykładem były zarządzenia premiera: nr 138 z dnia 11.09.2006 r. w sprawie Międzyresortowego Zespołu ds. Przestępczości Zorganizowanej i nr 40 z dnia 19.04.2007 r. w sprawie Międzyresortowego Zespołu ds. Zwalczania Przestępczości Kryminalnej, uznane przez Ryszarda Kalisza w raporcie z prac komisji śledczej badającej śmierć Barbary Blidy za delikty konstytucyjne sytuujące Zbigniewa Ziobrę w roli „nadministra”. Zew odwetu „Budowa IV RP oparta jest w tej chwili na założeniach antropologicznych oraz bazuje na negatywnych impulsach i niskich pobudkach w człowieku. Odwołuje się do zemsty na dawnych elitach. Występuje skłonność do rozwiązań prawnych służących zemście… Przekonanie o tym, że ludzie poczują się lepiej, gdy władza kogoś upokorzy czy napiętnuje, jest błędne… Nie da się na tym nic zbudować. Budowa IV RP oparta zaś jest w tej chwili właśnie na ciągłym upokarzaniu i napiętnowaniu”. Autorką powyższego cytatu, streszczającego w kilku zdaniach praktykę i teorię polityki PiS, nie jest przeciwniczka partii Jarosława Kaczyńskiego. Słowa prof. Jadwigi Staniszkis są równie aktualne dziś jak sześć lat temu. Odwet na elitach miał przynieść PiS wzrost poparcia społecznego i utrzymanie się u władzy. W meandrach PiS-owskiej retoryki elity (zwane pogardliwie salonem) stały się obiektem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2011, 40/2011

Kategorie: Kraj, Opinie