Przegląd Turystyczny

Wielbłąd, plaża i my Tunezja nigdy nie znudzi się polskim turystom Przede wszystkim dlatego, że prawie wszyscy lubimy wypoczynek na morskiej plaży, a Tunezja kojarzy się właśnie ze spędzaniem słonecznych wakacji. Liczące 1,2 tys. kilometrów wybrzeże ma jedne z najpiękniejszych, piaszczystych plaż w basenie Morza Śródziemnego. Dlaczego Tunezja? W Tunezji kilkanaście lat temu postawiono na turystykę i widać to na każdym kroku – hotele dorównują poziomem obiektom francuskim czy hiszpańskim (a przewyższają luksusem) obsługa stoi na coraz wyższym poziomie. Jest to kraj policyjny, co z punktu widzenia turysty ma tę zaletę, że zapewnia bezpieczeństwo. Doceniają to Polacy, których w ostatnim dziesięcioleciu każdego sezonu przylatuje tutaj około 80 tys. To z kolei doceniają Tunezyjczycy – Urząd ds. Turystyki wydaje coraz więcej folderów w języku polskim, jego przedstawicielstwo działa w Warszawie, zaś pracownicy są obecni na wszystkich ważniejszych imprezach targowych w naszym kraju. Samoloty z Polski lądują na trzech lotniskach – w Tunisie, Monastirze i na wyspie Dżerba. Lot z Warszawy trwa trzy godziny. Środkowe wybrzeże Na miejscu najdogodniejszym środkiem lokomocji są taksówki. Te żółte mają taksometry, niebieskie zaś (a właściwie z niebieskim paskiem), z cenami umownymi, wożą jednocześnie po pięciu pasażerów. Najpiękniejsze w Tunezji plaże znajdują się na wybrzeżu środkowym, pomiędzy miastami Nabeul i Sousse. W okolicach Sousse, trzeciego co do wielkości miasta Tunezji, podróżowanie taksówką jest proste: po wyjściu z hotelu wystarczy powiedzieć kierowcy: „Medina” i już nas wiezie do starego centrum. Starówka (medina) otoczona jest murem obronnym z kilkoma bramami. Nad całością górują minarety Wielkiego Meczetu oraz wieża ribatu, czyli obronnego klasztoru. Możemy zwiedzić jego ascetyczne wnętrze, mury oraz wspiąć się na wieżę. Bazarowe zakupy Prawdziwym przeżyciem jest spacer po tutejszym bazarze. Cały czas przeciskamy się pomiędzy straganami z ubraniami, metalowymi ozdobami, wyrobami skórzanymi, pamiątkami, przyprawami… Ze wszystkich stron słychać nawoływania w kilku językach. To sprzedawcy wykazują swój kunszt handlu. Trzeba przyznać, że w tej dziedzinie są mistrzami świata. Gdy tylko odkryją naszą narodowość, przechodzą na polski, choć zasób zwrotów jest dość ograniczony. „Dzień dobry”, „do widzenia”, „proszę bardzo”, „kuzyn”, „dobra skóra” – to słychać najczęściej. Nie sposób im się oprzeć i warto spróbować targowania. Bo kupić, znaczy potargować się. Posadzeni przez gospodarza sklepiku na kanapie i poczęstowani herbatą musimy być przygotowani na co najmniej kilkunastominutowe negocjacje. Zresztą nie warto kłócić się krócej. Raz, żeby nie obrazić gospodarza; dwa, żeby nie przepłacić. Pierwsza podana cena będzie horrendalnie wysoka, więc w odpowiedzi trzeba wysunąć propozycję ceny nieprzyzwoicie niskiej. Rozpoczyna się istny spektakl teatralny w wykonaniu naszego sklepikarza, podczas którego udowadnia nam, sąsiadom, całemu światu, jakimi jesteśmy niewdzięcznikami, niepoważnymi ludźmi, chcemy zagłodzić jego i jego szóstkę dzieci… Po kilku minutach pada propozycja ceny nieco obniżonej. My z kolei nieznacznie podwyższamy propozycję. Znów zaczynają się żale. Ten cykl powtarza się wielokrotnie i jeśli tylko jesteśmy dostatecznie cierpliwi i odporni, możemy upatrzony towar kupić po rozsądnej cenie, na ogół o trzy czwarte niższej, niż pierwotnie proponowana. Spacerując wśród sprzedawców, usłyszymy co kilka kroków zwrot „one dinar”. To najczęściej oferowana cena za wszelkiego rodzaju drobne pamiątki, przyprawy, drobne usługi. Po udanych zakupach warto wstąpić do knajpki, gdzie znajdziemy się w towarzystwie samych mężczyzn, popijających kawę i grających w karty w oparach tytoniowego dymu. Port milionerów 22 lata temu wybudowano port El-Kantaoui. Przy poważnej pomocy finansowej Kuwejtu, Abu Dabi i Banku Światowego powstała marina (port) otoczona luksusowymi hotelami i bungalowami. Wchodzimy przez stylizowaną na starodawną bramę. Na nabrzeżu wśród wypielęgnowanej zieleni natłok sklepików, butików, kawiarenek w stylu arabskiej architektury. Na wodzie dziesiątki jachtów imponujących rozmiarami i przepychem. W porcie można zjeść, wypić, zrobić zakupy lub zamówić kurs nurkowania. Plaże Większość okolicznych piasków to plaże hotelowe, które codziennie przed pojawieniem się plażowiczów są grabione i sprzątane. Od rana panuje na nich ruch. Nim setki gości hotelowych rozłożą się na leżakach, zjawiają się tu wszyscy, którzy mają za zadanie ich zabawiać. Podobnie jak w innych krajach nad Morzem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 28/2001

Kategorie: Przegląd poleca