Przegląd Turystyczny

Jeziora na każdą kieszeń Na Mazurach można żeglować tanio Mazury wciąż przyciągają turystów spragnionych żeglarskich przygód. Jeśli nie mamy jeszcze odpowiedniego sprzętu, łatwo możemy wypożyczyć jacht, motorówkę lub kajak. Ośrodków i wypożyczalni jest co niemiara, a największy wybór oferują miejscowości najbardziej znane: Giżycko, uznane nieoficjalnie za stolicę Krainy Wielkich Jezior, Mikołajki, również pretendujące do tego miana, ale starające się ugruntować swoją sławę jako wioska żeglarska, Węgorzewo, leżące na północnym krańcu Mazur, Ruciane-Nida – na południowym, Wilkasy koło Giżycka i Ryn, oddalony od głównego szlaku wodnego, wiodącego z Rucianego do Węgorzewa przez kanały łączące jezioro Tałty z Jagodnym. Giżycko ze swoimi licznymi przystaniami żeglarskimi – Yellow Mariną, Almaturem i LOK-iem oraz z rozbudowaną bazą hotelową i gastronomiczną, wita turystów nie tylko szerokim wachlarzem imprez (od żeglarskich, poprzez rozmaite koncerty do myśliwskich turniejów), ale też niemałymi cenami. Do ich obsługi wystarczy nawet jedna osoba. W środku jest tyle miejsca, że przebieranie się nie wymaga cyrkowych zdolności. Za zabranie na pokład psa niektóre wypożyczalnie każą sobie płacić dodatkowo 50 zł. Jednak nawet w pełni sezonu można trafić w wypożyczalniach na znacznie tańsze żaglówki: sławetną Omegę, Oriona i ich starsze modele. Lekka Omega łatwo daje się ponieść pełniejszym wiatrom, przy ostrzejszych kursach nie stroni od bryzgów fal, przez co żeglowanie na niej staje się porywającą przygodą. Dziś na Mazurach rzadko spotyka się Omegi. Brak kabiny to ich główny mankament – trzeba wozić ze sobą namiot, a dobijając do brzegu, szukać miejsca na jego rozbicie. Ale za 500 zł za tydzień warto zakosztować prawdziwie żeglarskiej przygody. Na wodzie trzeba uważać na pędzące w szaleńczym tempie motorówki, których przybywa z każdym rokiem. Stojący za ich sterami niewiele sobie robią z żeglarskich przepisów. Co więcej, starają się żeglarzom urozmaicać wodną egzystencję, kręcąc się wokół jachtu i specjalnie robiąc trudną do opanowania falę. Sekundują im w tej wątpliwej zabawie skutery. Nikt jednak w robieniu fal nie dorówna tzw. białej flocie – stateczkom wożącym turystów z jednego krańca Mazur na drugi, z Węgorzewa do Rucianego-Nidy. Jednostkom tym należy jak najprędzej zejść z drogi, bo rzadko zmieniają obrany wcześniej kurs. Mazury to nie tylko ogromny bezmiar wody, kojarzący się zwłaszcza z Niegocinem czy Śniardwami, nazywanymi „mazurskim morzem”, to także lasy, pełne jagód, malin, poziomek i grzybów. Nie brakuje w nich ptactwa i zwierzyny łownej. Organizowane są polowania na łosie, jelenie, sarny i dziki. Na Jez. Dobskim znajduje się Wyspa Kormoranów, którą łatwo rozpoznać po białych, bezlistnych drzewach i specyficznym zapachu. Mazury to również pozostałości po krzyżackich i wojennych fortyfikacjach. Będąc w Krainie Wielkich Jezior, warto zobaczyć „Wilczy Szaniec” (w okolicach Kętrzyna) – byłą kwaterę Hitlera, gdzie w 1944 r. dokonano na nim nieudanego zamachu. Kilkumetrowej grubości mury schronów przeciwlotniczych, podpierane balami i zamaskowane roślinnością oraz potężne rozpadliska robią niezwykłe wrażenie. Innym śladem niemieckiej bytności na Mazurach jest Kanał Mazurski. U jego wejścia, przy jez. Przystań, znajdują się niemieckie bunkry obronne Kwatery Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych, oddalone od „Wilczego Szańca” zaledwie o 18 km. Prawdziwy skarb kryje się jednak w głębi kanału – to gigantycznych rozmiarów śluza. Miała ona, razem z mniejszymi jazami, umożliwiać przedostanie się U-bootów do Bałtyku. Podobno tą drogą Niemcy zamierzali przebić się z Mazur do morza, a na Mamrach miała się znajdować stocznia remontowa U-bootów, której zapleczem miały być bunkry. Koło Giżycka znajduje się twierdza Boyen, XIX-wieczna budowla, razem z innymi umocnieniami zamykająca niegdyś dostęp od wschodu na teren Prus. A w Rynie warto zobaczyć krzyżacki zamek, gdzie pod koniec XIV w. komturem był znany dzięki Mickiewiczowi Konrad Wallenrod. W Sztynorcie czeka na turystów słynna tawerna Zęza. W dzień to tylko niepozorna piwnica, ale w nocy schodzą się tu żeglarze; lokal dla wielbicieli szant i piwa. Aby w pełni zakosztować Mazur, niekoniecznie trzeba zamykać się w łodzi przestronnej i pełnej luksusów. Urok tej krainy traci bowiem wiele przy wszystkich wymyślnych technicznych ułatwieniach, a my tracimy każdego dnia więcej pieniędzy.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 23/2001

Kategorie: Przegląd poleca
Tagi: Nr 6