Przepraszamy za utrudnienia

Przepraszamy za utrudnienia

W ostatnich tygodniach na niemal połowie stacji benzynowych Orlenu wystąpiły „awarie dystrybutorów”. To efekt uboczny kampanii wyborczej 30 września br. na jednej ze stacji benzynowych w Olkuszu przyłapano wiceministra sportu i turystyki Jacka Osucha, jak najpierw zatankował „pod korek”, a potem wlał benzynę do trzech plastikowych zbiorników umieszczonych w bagażniku jego eleganckiego SUV-a. Polityk Prawa i Sprawiedliwości tłumaczył się, że paliwo było mu potrzebne do agregatu prądotwórczego, który w razie awarii zasila koncentrator tlenu. W gronie podejrzanych o tankowanie na (spory) zapas znalazła się posłanka PiS Bożena Borys-Szopa, która sfotografowała się z kubkiem kawy w dłoni na tle orlenowskiego dystrybutora. Internauci zauważyli, że widniała na nim informacja, iż zatankowano 491 litrów paliwa. Natychmiast pojawiło się pytanie: „Jakim cudem wlała Pani 491 litrów paliwa do Mazdy CX3?”. Posłanka tłumaczyła, że to nie ona tankowała, a jej zdjęcie przed nalewakiem miało ilustrować, że na stacjach naszego narodowego dobra są kawa, ciasteczka i paliwa. Prawda jest taka, że kierowcy, którzy mają okazję, tankują na Orlenie do pełna i biorą na zapas tanią benzynę oraz olej napędowy, gdyż są przekonani, że po wyborach ceny pójdą w górę. Jeśli dziś litr PB 95 kosztuje w Polsce średnio 5,93 zł, to po wyborach jego cena wzrośnie do 7 zł, a nawet 7,50 zł. Nikt nie ma złudzeń – władze Orlenu celowo utrzymywały niskie ceny paliw ze względu na kampanię wyborczą Prawa i Sprawiedliwości. Prezes Obajtek zapewnia: „Orlen na politykę cenową patrzy długoterminowo, w najbliższych tygodniach nie przewidujemy wzrostu cen paliw”. Mało kto mu wierzy. Nic osobistego, to tylko polityka Czy rzeczywiście PKN Orlen ma tak wielki wpływ na ceny paliw w naszym kraju? Rocznie koncern produkował ok. 30 mln ton paliw, wliczając w to benzynę, olej napędowy, olej opałowy i paliwo lotnicze. Dane za rok bieżący poznamy w przyszłości. Z szacunków Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego wynika, że pod koniec I kwartału br. w Polsce działały 7902 stacje paliw. Najwięcej było stacji niezależnych – 3782, wśród nich 404 należące do sieci Moya.  Największą sieć ma Orlen, będący właścicielem 1919 stacji. Międzynarodowe koncerny paliwowe BP, Shell oraz Circle K (dawniej Statoil) dysponują 1618 stacjami. Są jeszcze stacje tzw. sklepowe, mieszczące się przy supermarketach. Jest ich łącznie 171, z czego najwięcej – 73 stacje – należy do sieci Intermarché.  Fakt, że na Orlenie można tankować taniej, nie oznacza, że pozostali muszą się dostosować. Zwłaszcza wobec szerzącej się plagi „awarii dystrybutorów”. Na przykład litr popularnej PB 95 może kosztować na stacjach Shell od 5,94 zł w Wałbrzychu do 6,24 zł w Poznaniu. Na stacjach koncernu BP jest ciut taniej, lecz drożej niż na Orlenie. I tam paliw nie brakuje.  Rząd oraz prezes Obajtek podkreślają, że tania benzyna to efekt mądrej polityki i nie ma to nic wspólnego z wyborami do Sejmu i Senatu. Oczywiście możemy im wierzyć, lecz fakty zdają się temu przeczyć. Orlen nie po raz pierwszy ręcznie kształtuje ceny. Rok temu nasz narodowy operator dystrybutorów przez drugą połowę roku utrzymywał wysokie ceny paliw, mimo że ropa na rynkach światowych systematycznie taniała. Powód był prosty – koncern chciał dobrze zarobić. A minister finansów ściągnąć z rynku choć część nadwyżki będących w obiegu pieniędzy, by w ten sposób wpłynąć na spadek inflacji.  Ale był jeszcze jeden powód, kto wie, czy nie najbardziej istotny. Z dniem 1 stycznia 2023 r. wracał w kraju 23-procentowy podatek VAT na paliwa. Gdyby Orlen utrzymywał niskie ceny paliw, to z początkiem nowego roku musiałby je gwałtownie podwyższyć, co bardzo zdenerwowałoby kierowców i podniosło poziom inflacji.  Jak potem się okazało, polityka wysokich cen paliw się opłaciła. Szoku cenowego po 1 stycznia br. nie było. Kierowcy to przełknęli. Mechanizm ten wielokrotnie opisywaliśmy na łamach PRZEGLĄDU. Prezes Obajtek tłumaczył wówczas, że cen nie mógł obniżyć, ponieważ Czesi i Niemcy wykupiliby paliwo. Dziś nasi sąsiedzi ochoczo korzystają z promocji na Orlenie, lecz nikomu to nie przeszkadza. Taka polityka cenowa jest możliwa, bo nasz narodowy skarb ma 50% udziału w łącznej sprzedaży detalicznej oraz hurtowej na polskim rynku paliw. Ma też 53% udziału w rynku czeskim i aż 82% w rynku litewskim. W praktyce oznacza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 42/2023

Kategorie: Kraj