Gęstnieją nastroje wokół prasy, narasta nieprzychylność w stosunku do dziennikarzy. A ma być inaczej? Nagonka na Edytę Górniak, tak jakby artystka z definicji musiała się godzić na każde brakoróbstwo i z ugrzecznieniem potakiwać przeciw sobie, to przykład pierwszy, ale przecież nie jedyny stronniczości reakcji prasowych. Drugi – sam byłem poniekąd aktorem – fotoreportaż w „Super Expressie”. Dwóch dziennikarzy podpierających siatkę ogrodzeniową podwarszawskiego ośrodka, ludzkim odruchem powodowany Jacek Piechota zaprasza do stolika w altance. Tak, jest wódka, są zakąski i ciastka, za całkiem prywatne pieniądze. Rozmawiamy, częstujemy. Patrzę jak to na młodszych kolegów, z wyrozumiałością: coś przecież do redakcji przynieść muszą! Zastanawiam się, co im tam jeszcze dopisze redakcyjny ideolog. Przy stoliku trochę wesoło – jest 19 – przez chwilę śpiewnie, ale ciepło i życzliwie. Nikt się specjalnie nie wysila. Kontynuujemy temat swojej harcerskiej młodości, śpiewamy. To też się znajdzie nazajutrz w relacji prasowej. Pojawią się również zrobione wcześniej przy użyciu teleobiektywów zdjęcia mające świadczyć o wyuzdaniu. U cioci na imieninach też sobie takie możecie zrobić! I do tego polityczny tytuł: „Zaszkodzili Polsce, pogrążyli siebie. Tylko pić”. Ciężki dowcip. Wymierzony głównie w ministra, bo to większa frajda. Pani Edyto, głowa do góry. I tak zawsze będzie Pani mądrzejsza, piękniejsza na pewno aniżeli Pani prześmiewcy. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Kazimierz Zarzycki