Patrzyłem na polityków z obozu władzy, którzy słuchali Mariana Turskiego, i szczerze wątpię, by pojęli, co chciał im przekazać. Właśnie tam, w Auschwitz, w 75. rocznicę wyzwolenia tego przeklętego obozu przez Armię Czerwoną. Słowa byłego więźnia Auschwitz, jednego z ostatnich żyjących, traktuję jak testament adresowany do tych, którzy myślą o przyszłości i coraz bardziej boją się powtórki z historii. Uważam, że Turski, który stanął w miejscu, gdzie zamordowano ponad milion ludzi, też się tego boi. I przestrzega, że Auschwitz może się powtórzyć. Takie wnioski wyciąga z historii Niemiec lat 30. i z tego, co widzi teraz. Warto na spokojnie obejrzeć nagranie jego przemowy lub przeczytać tekst w internecie. To jest i najprawdziwsza lekcja historii, i odpowiedź na pytanie, co zwykli ludzie muszą robić, by nie dopuścić do takich zbrodni. Nie bądźmy obojętni. Ta rada Turskiego może być odbierana jako naiwnie życzeniowa. Ale spróbujmy na chwilę zatrzymać się na tych słowach i pomyślmy, co one dla nas znaczą. Zwłaszcza w kontekście największych problemów świata. Okaże się, że wtedy, gdy nie byliśmy obojętni, sprawy toczyły się dla nas samych mądrzej i bezpieczniej. Przede wszystkim nie możemy być obojętni na dyskryminowanie i eliminowanie kolejnych grup ludzi. Wiemy przecież, że zło jest częścią naszego gatunku. I że zbyt często i zbyt łatwo znajduje ujście w naszym życiu. Ponieważ zwykli ludzie byli obojętni, gdy faszyści maszerowali po władzę, miliony innych zamordowano. Bo tamtych wtedy to nie dotyczyło. A kiedy sami stali się ofiarami, na opór było już za późno. Dopiero po jakimś czasie wiemy, kiedy był ten moment, gdy należało powiedzieć „nie”. Wiemy też, że jeśli się go przegapi, konsekwencje najboleśniej uderzą w tych obojętnych, niereagujących, nieinteresujących się polityką. Nie interesujesz się tym, co robią politycy? To zobaczysz, jak cię urządzą. Słowa Mariana Turskiego z Auschwitz są wołaniem o to, by za wszelką cenę nie dopuścić do recydywy. Niestety, najczarniejsze karty z historii człowieka ciągle wracają. I to w coraz bardziej makabrycznej formie. Na pytanie, czy jest możliwa powtórka Zagłady, odpowiadam, że tak może się stać. Co gorsza, jest to coraz bardziej prawdopodobne. Odchodzą pokolenia, które Zagładę widziały i jej doświadczyły. A później te pokolenia budowały świat po. Rządziły bądź miały wielki wpływ na rządy. Ten czas się kończy. Ich następcy mówią o Zagładzie w czasie obchodów rocznicowych. Że pamiętają. Ale na co dzień robią rzeczy okropne. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint