Przeterminy

Przeterminy

Co warto wiedzieć o datach umieszczanych na jedzeniu Katarzyna Bosacka – dziennikarka telewizyjna i prasowa, przez lata prowadziła programy „Wiem, co jem” i „Wiem, co kupuję”, autorka poradników konsumenckich i książek kucharskich. Data ważności – takiego terminu nie ma w żadnym akcie prawnym, który precyzuje zasady wprowadzania żywności do obrotu. – Bo to sformułowanie potoczne, używane w zastępstwie dwóch specjalistycznych terminów stosowanych w UE: data minimalnej trwałości i termin przydatności do spożycia. Czyli odpowiednio „najlepiej spożyć przed” i „należy spożyć do”. Co dokładnie je różni? – Pierwszy to tzw. data jakości, odnosi się do produktów suchych, takich jak makaron, ryż, fasola, kuskus, ale też kawa. Które, co do zasady, po tej dacie nadal będą zdatne do spożycia… – …choć mogą zmienić kolor czy aromat i smak (szczególnie kawa mielona). Tak! Drugi termin to data bezpieczeństwa, inaczej gwarancja jakości, koniec fizycznej przydatności do spożycia. Widnieje głównie na produktach mokrych, takich jak jogurty, sery, mięsa, wędliny… I wtedy, nawet gdybyśmy przymierali głodem, lepiej nie sięgać po nie. – Chyba że na tym się znamy. Bo jeśli mamy twaróg, który zaczyna już chodzić, to możemy się pokusić o zrobienie z niego smażonego sera wielkopolskiego. Czyli? – To odmiana sera topionego o długiej dacie przydatności do spożycia, który ponownie możemy przechowywać w lodówce. Jak powstaje? Najpierw wyjmuje się twaróg z lodówki, zostawia w temperaturze pokojowej, pod ściereczką, by trochę wysechł. Następnie przesmaża się go na wolnym ogniu, aż do uzyskania jednolitej konsystencji, w największym skrócie. W wielu domach w Wielkopolsce nadal się go robi. Ale tu uwaga – jeśli nie mamy takiej wiedzy i nigdy o tym nie słyszeliśmy, to ze względu na własne bezpieczeństwo lepiej po prostu twaróg wyrzucić. Z bólem serca. Terminy może i precyzyjne, ale w badaniach widać, że Polacy nadal je mylą. Tylko 25% rozumie, co znaczy „najlepiej spożyć przed”. – I tak dobrze, bo Polacy czytają jednak etykiety – 60% deklaruje, że to robi, jak pokazują analizy Instytutu Żywności i Żywienia. Tylko niewiele z tego wynika. – Zgoda! Ale trudno się dziwić, skoro – po pierwsze – nie ma w Polsce edukacji żywieniowej z prawdziwego zdarzenia. A ta powinna być prowadzona od najmłodszych lat i włączona do programu lekcji z zakresu biologii czy środowiska. Tymczasem dzieci dużo więcej uczą się o odżywianiu eugleny zielonej czy pantofelka niż o odżywianiu człowieka. A jeśli już, to mało praktycznie. Wyłącznie teoretycznie, o tym ile węglowodanów, tłuszczów, soli może zjeść człowiek w ciągu dnia. Dla uczniów to przecież abstrakcja! Po drugie, sam system oznaczeń jest skomplikowany. Kto wie, czy robienie zakupów spożywczych to nie materiał na habilitację. Po trzecie, stale pojawiają się nowe informacje. Zaledwie kilka tygodni temu UE zdecydowała o zakazie sprzedaży żywności z dwutlenkiem tytanu (E171). To biały barwnik dodawany m.in. do gum do żucia, drażetek i cukierków. Uznano, że to środek potencjalnie szkodliwy, szczególnie dla dzieci. Problem także w tym, że sami producenci nie są konsekwentni. Analizy KE pokazują, że sałata w folii raz była opisana „najlepiej spożyć przed”, a raz „należy spożyć do”. – To tym bardziej zaskakujące, bo sałata szybko się psuje, liście puszczają wodę, więc obowiązkowo powinna być oznaczona: „należy spożyć do”. Bez dyskusji! Jedynym wyjątkiem był ketchup – zawsze oznaczony „należy spożyć do”. – Tyle że w przypadku ketchupów to nie jest już tak oczywiste. Przecież jeden może być pasteryzowany i bez konserwantów, czyli krócej postoi na półce, zwłaszcza w plastikowym opakowaniu, i dlatego powinien być oznaczony „należy spożyć do”. A drugi pasteryzowany i z konserwantami – „najlepiej spożyć przed”. Co oznacza, że po terminie przydatności nadal może być jadalny. A chleb? Jak powinni go opisywać producenci? – To też zależy. Jeśli mowa o chlebie tostowym, jest to raczej gąbka do mycia szyb. Nafaszerowany emulgatorami, konserwantami i inną chemią będzie jak Lenin wiecznie żywy. Jeśli nie złapie wilgoci z otoczenia, może być zdatny do spożycia nawet przez parę tygodni, więc powinno na nim widnieć: „najlepiej spożyć przed”. Co innego chleb prawdziwy. Na zakwasie, który powoduje, że w środku może się pojawić pleśń. Maksymalnie wytrzyma tydzień – powinno to być oznaczenie „należy spożyć do”. Podobnie będzie z wędliną? –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2022, 2022

Kategorie: Obserwacje