Przez szczeliny

Przez szczeliny

Wszyscy już znają tę scenę, ale zapisuję ją, kierując się sumiennością kronikarza. Prezes stoi na sejmowej mównicy i woła do posłów opozycji, jego oblicze zmienione nienawiścią, palce rozczapierzone: „Najpierw to łaskawie ściągnijcie te błyskawice esesmańskie (…). Wszystkie demonstracje, które popieraliście, kosztowały życie wielu osób. Macie krew na rękach. Nie powinno was być w tej izbie. Dopuściliście się zbrodni”. Ten człowiek zmienia się w oczach z każdym rokiem, jest już gotowy ścinać głowy. A jednak nie daje mi spokoju jego „piątka dla zwierząt”. Wprowadzenie tej animalnej ustawy byłoby gwoździem do trumny PiS, więc prezes niechętnie, ale się ugnie i pewnie jej nie wprowadzi. Ale wygląda na to, że to był autentyczny odruch miłości do zwierząt. Prawie nikt nie jest jednoznacznie zły. Co nie znaczy, że taki człowiek nie może czynić bezwzględnego zła. * Polska i Węgry sprzeciwiły się przyjęciu rozporządzenia wiążącego fundusze unijne z praworządnością. To w efekcie może oznaczać weto dla budżetu UE. Zdaniem opozycji może to również być początkiem polexitu. Po haniebnym wystąpieniu Morawieckiego w Sejmie, gdzie raczył porównać Unię do ZSRR, celnie pisze Monika Olejnik: „Po co nam miliardy euro od Unii? PiS w naszym imieniu z nich zrezygnuje. Jesteśmy gotowi do poświęceń, bo jak mówi eurodeputowany Dominik Tarczyński, najważniejsze są tradycje patriotyczne (…). Jesteśmy nieszczęsnym krajem. Okazuje się, że wstąpiliśmy do zupełnie innej Unii Europejskiej, a ta obecna chce nam odebrać suwerenność. I tylko Zjednoczona Prawica potrafi nas obronić”. Cytuję, bo nie napisałbym tego lepiej. * Wygląda na to, że Morawiecki jest między górną szczęką Kaczyńskiego, która ma coraz słabszy nacisk, a dolną Ziobry, który nie znosi premiera, bo to dla niego konkurent. Ziobro boi się powiązania budżetu UE z praworządnością, bo chce tę praworządność gwałcić. Morawiecki jest zakleszczony. A przecież mógłby podać się do dymisji i wyrwać, uścisk nie jest śmiertelny. I, nieco kulejąc, oddalić się do swoich milionów na koncie, udając człowieka z charakterem. A ma na razie tylko szansę zostać w historii jako zdrajca, który rozpoczął wychodzenie Polski z Unii. Morawiecki został wypatroszony przez władzę. Kukiełka z coraz dłuższym nosem. * A teraz, by odpocząć od bieżącego zgiełku i emocji, dwie sceny ujrzane przez szczelinę czasu. Połowa XIX w., Paryż. Bardzo lubię podglądać wielkich i małych przez takie szczeliny. A wszystko wzięło się stąd, że mój starszy synek w męce i udręce wkuwa wiersz Słowackiego „Testament mój”. Klepie zupełnie bezmyślnie i nie ma żadnych szans odczuć „siły fatalnej”, jaką ma ten utwór. Nie ma chyba sensu, by dzieci w tym wieku uczyły się go na pamięć. Wśród kilku motywów jest w tym wierszu ból niedocenienia, odtrącenia, a w dramacie urażonej dumy istotną rolę odegrał Adam Mickiewicz, który traktował Słowackiego z góry. A siedział wysoko. Wpadły mi więc w ręce cytaty z dwóch listów Słowackiego, gdzie autor „Testamentu” pozwala sobie na małe złośliwości wobec wielkiego rywala. Pisze, że Mickiewicz „improwizował, ale dosyć słabo, a wyglądał jak to Mickiewicz, opuszczony i niedbały, w chustce źle zawiązanej, po liderlichowsku, z pomiętym od koszuli kołnierzem i we fraku zasmolonym, posklejanym zaschniętą mazią, przykro woniejącą, a ja chcę ujść powszechnej nagany, która nasz ród wystawia jako opuszczony i niedbały, caban sarde z niebieskim podszyciem, co go na Sardynii robią, na obiad przywdziałem, bo nie chcę, żeby mnie, jak jego, służący wzięli za lokaja”. Z innego listu: „Plater biegał i prosił nas artystów na wieczór do siebie, Chopin, sławny fortepianista, grał nam, gadaliśmy różne poezje, ale z Mickiewiczem już nie zeszliśmy się, ani tamtej nocy, ani później u Straszewicza, gdzie nudno było, pod koniec jednak Chopin upił się i prześliczne rzeczy improwizował na fortepiano, Mickiewicz też był pijany i wiersze składać pod muzykę zamierzał, ale zabełkotał tylko i rękami machał”. Może tak powinno się też czasami uczyć literatury, od zaplecza. Ci ludzie są nareszcie żywi. A przy okazji myśl: czym byłaby Polska bez Mickiewicza, Słowackiego, Norwida i Chopina. O ileż byłaby brzydsza i biedniejsza. t.jastrun@tygodnikprzeglad.pl Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 49/2020

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun