Przyjedź do mnie w niedzielę

Przyjedź do mnie w niedzielę

Niepublikowane listy i pamiętnik Marka Hłaski Matczynka i ojczym Legenda Marka Hłaski jest dość pojemna. Zawiera się w niej i casus szofera samouka, i awanturnika, i kobieciarza, i mizogina, i globtrotera. Na pograniczu mitu oraz prawdy leżą zaś związki rodzinne pisarza, szczególnie relacje z matką i ojczymem. Z dostępnych listów wyłania się obraz niezwykle skomplikowanego, choć bardzo zażyłego związku Marii Hłasko z synem. Na podstawie korespondencji można także wysnuć wniosek, że pisarz nie żywił wobec Kazimierza Gryczkiewicza zbyt ciepłych uczuć. (…) Nowo odkryte listy pozwalają nie tylko na uzupełnienie, ale wręcz przewartościowanie obrazu relacji rodzinnych Gryczkiewiczów-Hłasków. Okazuje się bowiem, że stosunek pisarza do ojczyma wcale nie był tak antagonistyczny, jak dotychczas uważano. (…) W świetle nowych zapisków zasadniczej zmianie nie ulega natomiast obraz matki. (…) Najwcześniejsze zapiski Hłaski pochodzą z okresu pobytu w Częstochowie u serdecznej przyjaciółki matki, Ireny Kozłowskiej. Próżno w nich szukać wyznań odnoszących się do rodzicielki, to raczej zapis codziennych przygód młodego chłopca na dzikiej, świeżo wyzwolonej ziemi. (…) Co innego listy z obozów harcerskich i zimowego wyjazdu do Drewnicy, wysyłane już pod wrocławski adres domu przy Borelowskiego, w którym zamieszkał Hłasko wraz z matką i Kazimierzem Gryczkiewiczem. One przepełnione są rozpaczą rozłąki, prośbami o przyjazd czy nawet szantażami. (…) Trudno rozstrzygnąć, czy zrozpaczony ton tych listów jest szczery, a jeśli nawet, to w jakiej części. W latach 1945-1948 Hłasko ma odpowiednio 11-14 lat. Czy to możliwe, żeby nastoletni chłopak tak bardzo tęsknił za matką? (…) Może zatem była to jedynie poza? (…) Oczywiście istnieje jeszcze inna możliwość: otóż mógł być Hłasko rozegzaltowanym jedynakiem oderwanym od maminej spódnicy. Przeczą jednak temu relacje wcześniejsze i późniejsze. W „Pamiętniku „wspomina co prawda o tęsknocie za matką, podczas gdy ta poszukiwała w Warszawie ich dawnego dobytku, dalece jednak chętniej oddaje się Hłasko wędrówkom po mieście niż analizowaniu rozłąki. Również i następne przekazy wygłuszają rozpacz nastolatka. Listy z burs w Legnicy i Warszawie zawierają oczywiście wyznania miłosne i tęskne, lecz przede wszystkim przepełnione są prośbami o przysłanie pieniędzy i jedzenia, a także relacjami z internatowej codzienności. (…) Kazimierz Gryczkiewicz pojawił się w życiu Marii i Marka Hłasków w 1943 r. (…) Odwiedzał Marię, adorował ją, przyjaźń rozwinęła się w miłość, a syn kobiety nie sprawiał większych problemów. Dopiero gdy zamieszkali razem, powstały pierwsze zgrzyty, sceny zazdrości, kłótnie i awantury. W miarę upływu czasu konflikt eskalował (…). Hłasko i Gryczkiewicz nie mogli dojść do porozumienia, znaleźć wspólnego języka, w najlepszym wypadku łączyła ich obojętność. (…) Tak dotychczas opisywano relację Marka Hłaski i nowego męża matki, co wynikało z rodzinnych opowieści i kilku zachowanych listów. Jednak nowo odkryta korespondencja każe spojrzeć na tę historię z zupełnie odmiennej strony. Otóż awantury i pretensje stanowiły zaledwie jeden z czynników składających się złożony związek obu mężczyzn. Okazuje się, że pisarz nie tylko zaakceptował nowego opiekuna, ale wręcz uważał go za ojca. (…) Niesamowita troska o ojczyma, podobnie jak o matkę, stanowi dowód na bliskość relacji, szczerą troskę i, być może, miłość. Radosław Młynarczyk, Gdańsk 2017 Obywatel Dyrektor Kazimierz Gryczkiewicz Wrocław PZUW ulica Marii Curie-Skłodowskiej 53 Nadawca Hłasko Marek Oborniki Śląskie Obóz Pierwszego Wrocławskiego Hufca Harcerskiego Kochana Mamusiu, list ten zaczynam wielką prośbą: przyjedź do mnie! Mamo! Pisząc ten list, płaczę, tak strasznie za tobą tęsknię, że ty chyba nigdy tego nie odczujesz. Matczynko, w liście tak stosunkowo krótkim nie mogę ci tego wypowiedzieć. Matczynko moja, nie przywoź mi nic, o nic cię nie proszę, oprócz tego, że żebrzę naprawdę o to, żebyś przyjechała. Nie myślałem nigdy, że będę tak za domem tęsknił. Nie mogę po prostu zdobyć się na uśmiech. I nie rozumiem, jak inni chłopcy mogą się zdobyć na wesołość. Ja kocham, mamo, teraz dopiero zrozumiałem, jakże ty mi jesteś bliska. Nie dziw się, że ten list pisany jest tak krzywo, piszę go bowiem na ziemi. Całuję cię ze wszystkich sił Marek Oborniki Śląskie, 5 VIII 1946 roku Kochana Mamusiu, tęsknię za tobą tak potężnie, że nie masz pojęcia. Błagam Cię na wszystkie świętości, przyjedź do mnie w niedzielę. Mamusiu,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 46/2017

Kategorie: Kultura