Jedna z najbezpieczniejszych imprez masowych tej skali – tak Przystanek Woodstock oceniali urzędnicy. Policja dziękowała Pokojowemu Patrolowi Tu jest spokojnie, bezpiecznie, więcej bałaganią nasi lokalni menele – mówi kostrzyński restaurator. I czeka na Woodstock. Choć władze miasta jeszcze nie wiedzą, czy impreza się odbędzie. Decyzja zapadnie w tym tygodniu. Ale kilka banerów już stoi. Mają witać gości. – Ktoś wyszedł przed szereg! – złości się sekretarz miasta. Anna Suska stara się być zasadnicza i groźna, jednak zza okularów wyłania się dobrotliwe spojrzenie. W kostrzyńskim urzędzie robi za adwokata diabła? – Nie ma takiego podziału – śmieje się burmistrz Andrzej Kunt. – Po prostu niezależnie od emocji trzeba się trzymać procedur. To on ostatecznie musi zdecydować, czy w tym roku po raz 14. w jego mieście odbędzie się Przystanek Woodstock: – Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych jest taka dosyć instruktażowa, trochę jak regulamin wojskowy: pokazuje, co do kogo należy. Dotyczy to pana wojewody, komendantów, kilkunastu służb i inspekcji. Policja analizuje zagrożenia i wskazuje, jakie siły i środki muszą być zaangażowane, by temu sprostać. My to analizujemy pod względem prawnym, formalnym, ale w chwili podpisywania jestem sam. Mniej policji niż na miesięcznicy Specjalnie powołany przez niego zespół zebrał się w zeszłym tygodniu. Decyzji nadal nie ma. A presja jest. Zwłaszcza medialna. Zadbał o nią minister Mariusz Błaszczak, który zapowiedział, że festiwal w Kostrzynie nad Odrą „nie otrzyma pozytywnej opinii policji”, co niektóre media zrozumiały, że „organizatorzy nie otrzymają pozwolenia”. Tymczasem pozwolenie wydaje burmistrz, a policjanci wskazują działania, jakie organizatorzy, czyli Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, powinni podjąć dla poprawy bezpieczeństwa uczestników. W ostatnich zdaniach dokumentu policji czytamy ponadto, że dotychczas podjęte czynności „mające na celu poprawienie stanu bezpieczeństwa należy ocenić pozytywnie”. Do katastroficznej wizji ministra nie pasuje zapewne i fakt, że tak było również w poprzednich latach. W 2014 r. wojewoda lubuski po festiwalu powiedział, że jest to „jedna z najbezpieczniejszych imprez masowych tej skali”. Rok później lubuscy policjanci na stronie internetowej napisali m.in.: „Słowa uznania, podobnie jak w latach ubiegłych, należą się służbom organizatora. Doskonale zorganizowani i błyskawicznie działający zapewniali pomoc na woodstockowym polu. Dobra współpraca policji z Pokojowym Patrolem bardzo korzystnie wpłynęła na zachowanie tysięcy woodstockowiczów i gwarantowała bezpieczeństwo”. W 2016 r. wicewojewoda lubuski Robert Paluch (z PiS, w tym roku też nadzoruje festiwal) w podobnym tonie chwalił służby Jerzego Owsiaka i dziękował im. Dziś minister Błaszczak zwraca uwagę na możliwy atak terrorystyczny. – Z drugiej strony słyszałem, że jesteśmy bardzo bezpiecznym krajem, gdzie takiego zagrożenia nie ma. To jak jest? My, w Kostrzynie, nie oceniamy stopnia zagrożenia, bo kto miałby to zrobić? Straż miejska? To państwo ma centrum antyterrorystyczne i odpowiednich ludzi. Jeżeli jest wysoki stopień zagrożenia, to wprowadza się zakaz organizacji imprezy masowej. Jeżeli takiego zakazu nie ma, to znaczy, że jest bezpiecznie. Każdego roku kontaktujemy się z centrum antyterrorystycznym i dostajemy informację, że nie ma podwyższonego alertu, więc nie ma zakazu organizowania imprez masowych. W Polsce mamy różne imprezy: festiwale, manifestacje, przemarsze w Warszawie… – wylicza burmistrz. Jak choćby ostatnią miesięcznicę smoleńską, która miała zgromadzić 2 tys. uczestników, a do jej ochrony zaangażowano 2,3 tys. policjantów. Dla porównania: policjanci podają, że w 2014 r. w festiwalu w Kostrzynie wzięło udział ok. 750 tys. osób, a do zabezpieczenia imprezy oddelegowano 1218 funkcjonariuszy, ubiegłoroczny, trzydniowy Woodstock ochraniało ok. 1,6 tys. mundurowych. Warto zauważyć, że liczba uczestników waha się w zależności od szacującego. – Te setki tysięcy, jakie rzekomo pojawiają się w jednym momencie na festiwalu, są trochę na wyrost. Na metrze kwadratowym mieszczą się dwie osoby, więc na terenie pod Dużą Sceną może być maksymalnie 50-60 tys. ludzi. Liczby podawane przez organizatora nie są zaniżane – jak pisze policja – ale zawyżane. W tym roku liczba podana przez WOŚP jest niższa, ale łatwo to wyjaśnić. Jeśli wymaga się od organizatora, by ogrodził teren imprezy masowej, to owo ogrodzenie musi zająć trochę miejsca. W ten sposób przestrzeń festiwalu się zmniejsza i w przypadku