Ptasi szlak śmierci
Jesienią odlatują bociany. Po drodze do Afryki czekają na nie myśliwi U schyłku lata odlecą bociany. Czeka je długa podróż przez Karpaty i Sudety, nad Bosforem i wzdłuż doliny Nilu aż do Etiopii i Sudanu. To szlak bocianów z północno-zachodniej Polski, bo odlatujące z południowo-wschodnich regionów naszego kraju polecą jeszcze dalej, aż do RPA. W tym samym czasie odlatują jaskółki dymówki i brzegówki, natomiast na przełomie lata i jesieni daleką podróż rozpoczną skowronki i inne ptaki wędrowne. Niestety, nie wszystkie wrócą do nas na wiosnę, jedne zginą z wyczerpania i głodu, inne staną się ofiarami drapieżników i anomalii klimatycznych. Wiele nie wróci również za sprawą człowieka, który sprawił, że odwieczne szlaki ptasich wędrówek stały się groźnymi torami przeszkód, a nawet szlakami śmierci. Przeszkodą nie do pokonania dla wielu ptaków są m.in. linie energetyczne wysokiego napięcia (zwłaszcza dla ptaków dużych) oraz drapacze chmur, wieże telewizyjne, maszty radiowe i inne wysokie budowle, wzniesione na trasach ptasich wędrówek. Jak groźne to przeszkody, świadczy doświadczenie z warszawskim Pałacem Kultury i Nauki. Otóż w pierwszych latach jego istnienia o kamienne ściany rozbijało się tysiące ptaków. Dla zachowania tego w tajemnicy ekipy MPO zbierały martwe ptaki wczesnym rankiem, kiedy miasto dopiero się budziło. W trosce o prestiż symbolicznej budowli o fakcie tym nie poinformowano nawet ornitologów, co opóźniło ochronę ptaków (dopiero po kilku latach odpowiednie oświetlenie PKiN, sygnały radiowe i inne ostrzeżenia sprawiły, że skrzydlaci wędrowcy zaczęli omijać groźną przeszkodę). Ptaki nie zabierają w podróż kanapek (co najwyżej więcej tłuszczu), więc żeby pokonać trasę kilku tysięcy kilometrów, muszą korzystać z żerowisk, na których, posilając się i odpoczywając, odnawiają zasoby energetyczne do dalszej podróży. Niestety, te oazy na ptasich szlakach kurczą się, podobnie jak ostoje dla innych ptaków. Wymownym przykładem jest Europa. Według Brytyjskiego Królewskiego Stowarzyszenia Ochrony Ptaków w Europie, zagrożone jest co trzecie z ptasich siedlisk. Powodowane jest to głównie intensywną gospodarką rolną, osuszaniem bagien, zasoleniem gleb i budową szlaków komunikacyjnych. Jeśli proces ten nie zostanie zahamowany, to na obszarze 51 krajów, od Irlandii po Turcję, zostanie zniszczonych 3600 ostoi. Z powodu ich kurczenia się już obecnie spada liczebność ponad 500 gatunków ptaków i niektóre z nich mogą podzielić los polskich dropi, które zniknęły z naszego krajobrazu w latach 50. Co trzeci bocian biały wykluł się w Polsce, co nie znaczy, że jest polskim bocianem. Ptaki nie znają granic, są obywatelami świata, z czego wynika wniosek, że ich ochrona jest sprawą międzynarodową. Z takiego właśnie założenia wychodzi Dyrektywa Unii Europejskiej o dzikich ptakach. Idea Dyrektywy mija się jednak z praktyką dnia powszedniego i to również w krajach członkowskich Unii. Tak np. wiele “polskich” skowronków nie doleci do celu i nie wróci do nas na wiosnę, bo zostaną zabite przez Włochów, Greków lub Turków. Podobny los spotka wiele pliszek, jaskółek, czyżyków, drozdów i innych gatunków. Według szacunkowych danych, na Półwyspie Apenińskim co roku ginie około 250 mln różnych ptaków. Najwięcej jest zabijanych z broni palnej (3 mln Włochów posiada broń nadającą się do polowania na ptaki). Nie wszyscy posługują się strzelbami. Na ptaki zmęczone lotem ustawiane są siatki. Aby zwabić je do pułapki, przywiązuje się w niej ptaka z połamanymi nogami lub wypalonymi oczami, który szamocąc się i krzycząc z bólu, zwabia ciekawskich pobratymców. Inny sposób to oślepianie lecących ptaków światłem reflektorów, co czyni je łatwym łupem dla “myśliwych”. Upolowane ptaki trafiają na miejskie stragany i do luksusowych restauracji, ale nie tylko dlatego są zabijane. Poluje się na nie również z powodu złej tradycji i przesądów, czego przykładem jest los ptaków drapieżnych lecących nad Cieśniną Mesyńską, dzielącą Półwysep Apeniński od Sycylii. W Kalabrii około 15 tys. myśliwych i kłusowników poluje na błotniaki stawowe, kanie rude, sokoły wędrowne, a zwłaszcza na pszczołojady. Nikt nie przejmuje się zakazem polowania na te szlachetne drapieżniki, mordercy strzelają do nich nawet z balkonów i dachów domów. Podobna masakra ma miejsce po drugiej stronie cieśniny, w Mesynie i jej okolicach. W Kalabrii dochodzi nawet do współzawodnictwa w zabijaniu ptaków. Ten, kto uśmierci pierwszego lub wyjątkowo okazałego