Puste słowa Mateusza

Puste słowa Mateusza

O tym, że polityka zagraniczna jest funkcją polityki wewnętrznej, uczą już studentów politologii i stosunków międzynarodowych na pierwszym roku. To jest banał w gruncie rzeczy. Kłopot w tym, że w Polsce ta żelazna reguła jest rozumiana zupełnie pokracznie – w efekcie polityka zagraniczna jest funkcją potrzeb PR-owych premiera, a nie jakiejkolwiek polityki.  Doskonale pokazuje to sprawa Białorusi. Otóż przebywała w Polsce Swiatłana Cichanouska, miała odczyt na Uniwersytecie Warszawskim, spotkała się z premierem Morawieckim, który deklarował jej pomoc, to wszystko relacjonowały media, z rządowymi na czele. Dowiedzieliśmy się z nich, że Polska będzie adwokatem Białorusi, że popiera opozycję i że gdy upłynie obecna kadencja prezydenta Łukaszenki, Polska nie będzie go uznawać i będzie do tego samego namawiać innych. Mniej więcej w tym samym czasie politycy rządzącego obozu złorzeczyli Unii Europejskiej, że przygląda się Polsce w sprawach dotyczących praworządności i niezależności sądów. Ale ten dysonans jakoś rządzącym nie przeszkadza. Podobnie jak nawoływanie do nieuznawania Łukaszenki – jakby Polska miała siłę i wpływy, by to przeprowadzić.  O tym, że deklaracje Morawieckiego to puste słowa, mogliśmy się przekonać chwilę potem. Otóż na piątek, 11 września, przewidziane było spotkanie szefów państw Grupy Wyszehradzkiej w Lublinie. I Polska zaproponowała Cichanouskiej udział w tym spotkaniu. Okazało się jednak, że wcześniej nie skonsultowała tego z premierami Czech, Słowacji i Węgier, więc premier Czech Andrej Babiš najspokojniej w świecie tę propozycję zawetował. Poparła go w tym wecie Słowacja. Co więcej, Cichanouska potwierdziła publicznie, że zaproszenie do Lublina dostała, ale jest ono nieaktualne z powodu weta Czech. A premier Czech przyświadczył, że powiedział nie. Oto więc jednym strzałem Polska trafiła w swoje kolano, łokieć i głowę. Ośmieszyliśmy naszego gościa. Obraziliśmy go też, zapraszając, a potem wycofując zaproszenie. Ośmieszyliśmy się również sami. Jeżeli Polska opowiada, że jest regionalnym liderem, to fakty temu zaprzeczyły. W Grupie Wyszehradzkiej Polska jest outsiderem – bo Czechy i Słowacja prowadzą swoją politykę i nie zamierzają z niej rezygnować. Podobnie jest z Węgrami. Ale ośmieszone zostały nie tylko polskie pretensje do liderowania i reprezentowania białoruskiej opozycji. Ośmieszona także została nasza służba zagraniczna – bo nie potrafiła całej operacji przeprowadzić w niezbędnej ciszy. Tak, żeby ewentualna niezgoda Czech nie wyszła na jaw.  Skandalem jest poza tym, że MSZ nie potrafiło uzgodnić wcześniej, w ramach V4, wspólnego stanowiska wobec Białorusi. I że jeszcze dwa dni przed spotkaniem premierów w Lublinie w jego programie nie było rozmowy z Cichanouską. Czyli komuś ważnemu przyszedł nagle do głowy pomysł, że to będzie fajnie wyglądać w telewizji, i nie myśląc za bardzo, ogłosił go światu.  No, jeżeli tak wygląda polski plan na Białoruś i polskie rozeznanie, co się dzieje u najbliższych sąsiadów, to drżyjcie, Białorusini! Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 38/2020

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany