Pustynia absolutna

Pustynia absolutna

Atakama, najbardziej suche miejsce na Ziemi Surowa i dzika kraina przywodzi na myśl obrazy z Apokalipsy. Wokół piętrzą się góry, z których wyłaniają się niezwykłe formacje geologiczne, wyglądające jak skamieniałe przedpotopowe potwory. Powietrze gorące jak ogień oraz unosząca się nad całą okolicą atmosfera wrogości i tajemnicy kazały starożytnym uważać tę ziemię za miejsce spotkań zmarłych przodków. Tak wygląda Księżycowa Dolina w północnym Chile, w samym sercu pustyni Atakama, która zalicza się do najbardziej jałowych miejsc na ziemi i najmniej gościnnych miejsc świata. Żółty pas o długości 1,2 tys. i szerokości od 20 do 100 km, wciśnięty między wody Pacyfiku a Kordylierę Andów, „siedzibę bogów” – wznoszącą się prawie od poziomu morza do wysokości 5 tys. m – jest pustynią doskonałą. Podczas gdy na Saharze średnia roczna opadów atmosferycznych wynosi 100 mm, na Atakamie nie dochodzi nawet do 10. Na niektórych obszarach pustyni od dziesiątków lat nie spadła kropla deszczu. Oczywistą konsekwencją takiego stanu rzeczy jest całkowity brak roślinności. Nie ma gatunków, które potrafiłyby żyć w tym środowisku, z wyjątkiem nielicznych, wyjątkowo upartych kaktusów, którym udaje się przetrwać w miejscach, gdzie wilgotność nocą jest nieco wyższa. Podróżujący po tym zakątku Chile turyści zwykle odwiedzają położony 4,2 tys. m n.p.m. płaskowyż El Tatio, gdzie podziemny ogień wyzwala swoją energię w postaci dziesiątków gejzerów, fumaroli i wrzących błotnych sadzawek, wśród których wystrzeliwują w błękitne niebo z głuchym sykiem pióropusze gorącej wody i pary. W oazie San Pedro de Atacama wzrok często kieruje się w stronę potężnego masywu Kordylierów, a dokładnie legendarnego wulkanu Licancabur, dominującego nad pustynią. Licancabur znaczy: „osada na górze” albo „wielka góra, która wydaje rozkazy”. I rzeczywiście, archeolodzy dowiedli, że wysoko, na szczycie wygasłego wulkanu znajdowało się sanktuarium, do którego dostęp mieli jedynie kapłani podczas przesilenia i zrównania dnia z nocą. Sprawowali tam wówczas obrzędy według specjalnego rytuału i składali ofiary. Legenda głosi, że każdego, kto ośmieli się wtargnąć na szczyt, dosięgnie zemsta góry. Nie bacząc na to ostrzeżenie, postanawiam wejść na wierzchołek. Największą atrakcją pustyni jest jednak wielki salar, wyschnięte jezioro, 30 razy większe od naszych Śniardw. Tysiące lat temu z jeziora silnie nasyconego minerałami wyparowała woda i dziś leży tu gruba, twarda jak kamień skorupa solna. Ogromna równina oślepia swoją bielą nawet przybysza w ciemnych okularach. Dawne jezioro nasiąka wodą z niewielkiej rzeki spływającej z Kordylierów, tworząc małe, bajecznie kolorowe laguny. Wzdłuż linii brzegowej jednej z nich, nazywanej Chaxa, brodzą setki różowych flamingów, dziobiących bez przerwy dno w poszukiwaniu artemia salina, mikroorganizmów, które stanowią podstawowe pożywienie tych okazałych ptaków. Obfite zasoby pokarmu, jakim są drobnoustroje i algi, barwią te wody na różne odcienie czerwieni i zieloności, ale najwspanialsze widoki stwarza wieczorne światło, kiedy woda nabiera koloru różu i fioletu. Salar zadziwia także inną osobliwością. Po rzadkich deszczach szybko wyparowująca woda pozostawia na powierzchni kryształy soli mineralnych, które połyskują olśniewająco niczym brylanty. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2006, 2006

Kategorie: Świat