Pytamy: Kto jest odpowiedzialny za śmierć Jolanty Brzeskiej?
Mija dziesięć lat od śmierci Jolanty Brzeskiej. Mimo dwóch śledztw nadal nie zatrzymano sprawców. Sprawę badały prokuratury za rządów PO a potem PiS. Czy winni tej śmierci są tylko mordercy? A może cały system związany z reprywatyzacją, jak się mówiło o tym procederze przed 2011 r.? Jak się zachowywali politycy, jak media?
Dlatego zapytaliśmy: Kto jest odpowiedzialny za śmierć Jolanty Brzeskiej?
Piotr Ciszewski,
współautor książki „Wszystkich nas nie spalicie”, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów
Za śmierć Jolanty Brzeskiej odpowiada ówczesna atmosfera wokół reprywatyzacji – brak zainteresowania mediów i urzędników, którzy twierdzili wtedy, że jest to prywatna sprawa między lokatorem a właścicielem nieruchomości. Umożliwienie skupywaczom roszczeń grabieży reprywatyzacyjnej, bo inaczej tego tzw. odzyskiwania kamienic przez osoby, które je za bezcen skupowały, nazwać nie można. Ponadto ludzie tacy jak Jolanta Brzeska nie mieli żadnej pomocy ze strony samorządów ani polityków. Temat był zamiatany pod dywan. W tamtym czasie pojęcie reprywatyzacji nie pojawiało się szerzej w mediach. Dopiero śmierć Brzeskiej była momentem, który uświadomił, jak poważny jest ten problem. Warto zauważyć, że reportaż o Jolancie Brzeskiej nagrodzony Grand Pressem ukazał się po śmierci lokatorki. Wcześniej media, mowa tu o mediach głównego nurtu, nie były zainteresowane sytuacją przy ul. Nabielaka 9.
Adrian Zandberg,
współzałożyciel i członek Zarządu Krajowego partii Razem
Nie mam wątpliwości – mafia reprywatyzacyjna. Przez wiele lat w Warszawie działały świetnie zorganizowane grupy przestępcze, które przejmowały zamieszkałe domy i usuwały z nich lokatorów. Ale reprywatyzacyjne złodziejstwo nie rozkwitło samo. Dopuściły do niego władze. Rzekomi spadkobiercy i szemrani handlarze roszczeń byli traktowani jak szacowni biznesmeni. Wyrzucani z mieszkań emeryci bezskutecznie próbowali doprosić się o pomoc. Dla władz papierowe prawo własności (choćby ukradzionej) było największą świętością. To, że policja biernie patrzyła, jak mafiozi wyrzucają ludzi z mieszkań, było rezultatem zgody władz na bezprawie.
Jakub Żaczek,
Komitet Obrony Praw Lokatorów
Winni są ci, którzy zarobili na nieruchomości przy ul. Nabielaka 9 i skorzystali na procesie dzikiej reprywatyzacji. Nigdy nie powinno dojść do czegoś takiego, jak zwroty kamienic z mieszkańcami. Na dobrą sprawę wolna amerykanka się nie skończyła. Zaczął się nowy etap reprywatyzacji – wszystkie zwrócone dotąd kamienice są w rękach prywatnych właścicieli i ciągle jest tam presja, żeby czyścić je z lokatorów. Teraz w jakiś sposób jest to przyblokowane, ale miasto nadal nie chce inwestować w kamienice, które się rozpadają, co jest prostą drogą do wysiedlenia. Wtedy nic nie będzie blokowało zwrotów.
Za brak ustawy regulującej reprywatyzację odpowiedzialne są wszystkie ekipy, które rządziły w ciągu ostatnich 30 lat. W Sejmie leży projekt ustawy złożony przez partię RAZEM, który nie jest procedowany. Żadna ze stron nigdy nie chciała uregulować tej kwestii. Dlatego zapisanie w uchwale upamiętniającej Jolantę Brzeską, że brak odpowiedniej ustawy jest jednym z głównych problemów reprywatyzacji, trąci hipokryzją.
Piotr Gadzinowski,
redaktor naczelny „Trybuny”
Nie znamy sprawców tej zbrodni i obawiam się, że długo ich jeszcze nie poznamy. Mimo wcześniejszych zapewnień przywódców PiS po dojściu tej partii do władzy, nie odnaleźli oni sprawców. Najwidoczniej nie zależy im na tym. Niestety, śmierć Jolanty Brzeskiej zbyt często była wykorzystywana w kampaniach wyborczych. Dlaczego w ogóle doszło do dzikiej reprywatyzacji? Przede wszystkim jest to efekt przyjęcia liberalizmu gospodarczego i wyznawania zasady, że skoro jest przypływ, to wszystkie łódki idą do góry – jeśli pracodawcom i nowej klasie średniej będzie lepiej, to lepiej będzie też najuboższym. Okazało się, że bogacili się bogaci, a biednym nic nie skapywało. To też wina ślepo przyjętego dogmatu o świętości własności prywatnej. Reprywatyzacja pokazała słabości lewicy, która nie potrafiła się przeciwstawić temu procederowi. Nie bez znaczenia jest też zainteresowanie reprywatyzacją rodziny Hanny Gronkiewicz-Waltz, kiedy była ona prezydentem Warszawy. Szybko zapanowała atmosfera, w której wszelka krytyka reprywatyzacji była traktowana jako bezpośrednia krytyka wiceprzewodniczącej Platformy Obywatelskiej, czyli rządzącej wtedy partii.
fot. Kornel Wawrzyniak
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy