Prof. Elżbieta Oleksy, amerykanistka, visiting professor, University of California, Berkeley Przez ostatnie dziesięciolecia Polska była dobrze traktowana przez Stany Zjednoczone, żeby tylko wymienić poparcie finansowe i polityczne dla „Solidarności”, pomoc w umorzeniu długów PRL, poparcie w staraniach o członkostwo w NATO, rosnącą wymianę gospodarczą związaną z offsetem, która może znacznie się zwiększyć w związku z perspektywami wydobycia gazu łupkowego w Polsce. To poparcie jest wypadkową ekonomicznej i politycznej pozycji Polski w UE i na świecie oraz skuteczności polskiej dyplomacji i jej aktywności na forum międzynarodowym. Trzeźwe spojrzenie na sytuację globalną zmusza do konstatacji, że Polska nie odgrywa znaczącej roli na arenie międzynarodowej i jej wpływ na gospodarkę oraz politykę światową jest również znikomy. Biorąc pod uwagę te czynniki, trzeba stwierdzić, że Stany Zjednoczone wyjątkowo przyzwoicie traktują Polskę, zwłaszcza wtedy, gdy wykazuje się ona aktywnością na forum międzynarodowym: można tu wymienić inicjatywę wschodnią i zbliżającą się prezydencję Polski w UE. Dodatkowym elementem może też być szacunek dla Polaków za ich umiłowanie wolności, wspólne obydwu narodom. Prof. Aleksander Posern-Zieliński, historyk, PAN, UAM Na przykładzie polityki wizowej USA wyraźnie można zauważyć stosunek USA do Polski i Polaków. Mimo członkostwa RP w UE nasi obywatele nadal są traktowani przez imigracyjne władze USA albo jak kombinatorzy, którzy pod pozorem odwiedzin u cioci w Chicago zamierzają pracować na czarno w Ameryce, albo też uważani są za potencjalnych terrorystów, którzy mogą zagrażać bezpieczeństwu Stanów. Świadczą o tym choćby formularze wizowe i umieszczone tam pytania, które w żaden sposób nie są dostosowane do specyfiki naszego kraju. Trzeba np. odpowiadać na tak absurdalne pytania jak to, do jakiego plemienia należymy, lub też deklarować, że w trakcie pobytu w USA nie będziemy poświęcać się prostytucji lub działalności terrorystycznej. Do tego należy dodać znaczne opłaty, które każdy aplikujący musi ponieść, nie mając gwarancji, czy wizę otrzyma i czy w dalszym etapie zostanie, mimo posiadania jej w paszporcie, wpuszczony na lotnisku na teren USA. Niedawno wróciłem z Chile i Argentyny, których obywatele są traktowani podobnie jak Polacy, choć oba te kraje uchodzą za sojuszników Stanów Zjednoczonych. Jednakowoż tamtejsze władze nie zachowały się tak jak nasze i w ramach równego traktowania wprowadziły tylko dla obywateli USA podobnie wysokie opłaty wizowe, jakie ich obywatele muszą ponosić, kiedy udają się do USA. Takie stanowisko uważam za właściwsze niż nierównoprawną sytuację w relacjach polsko-amerykańskich, polegającą na opłatach ściąganych od naszych obywateli (pod pozorem pokrycia kosztów administracyjnych czynności konsularnych) i zwolnienia Amerykanów od podobnych zobowiązań finansowych. Dr Radosław Rybkowski, Instytut Amerykanistyki, UJ Polska dla Stanów Zjednoczonych jest tylko jednym z elementów światowej układanki. Czy nam się to podoba, czy nie – wcale nie najważniejszym. Nasz potencjał ekonomiczny i militarny jest zbyt mały, by USA traktowały nasz kraj jako najważniejszego partnera w regionie. Posłuchawszy wypowiedzi administracji waszyngtońskiej skierowanych do Czechów, Węgrów i mieszkańców krajów bałtyckich, trudno nie zauważyć, że są oni traktowani bardzo podobnie. Ale być może tak jest lepiej, bo przecież szczególna uwaga USA skupia się dziś na takich krajach jak Iran czy Korea Północna.Stany Zjednoczone po zakończeniu zimnej wojny zdobyły dominującą pozycję na arenie międzynarodowej i z tego powodu patrzą na relacje z innymi krajami zarówno z perspektywy globalnej, jak i przede wszystkim własnych interesów. Polska od wielu lat jest bezpiecznym, stabilnym i demokratycznym partnerem Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowej. To sprawia, że nie ma szczególnego powodu do specjalnego traktowania Polski. Podnoszony często w naszym kraju argument o udziale w misjach w Iraku i Afganistanie jest nie do końca trafiony. Kanada jest zdecydowanie bardziej zaangażowana w Afganistanie, a nikt w USA nie traktuje jej szczególnie tylko z tego powodu. Kanadyjski przykład pokazuje, że brak specjalnego podejścia ze strony Amerykanów nie jest niczym złym. Dr Jarosław Szurman, filolog, amerykanista, UŚ, Katowice W relacjach amerykańsko-polskich panuje niesymetryczność. Nie jesteśmy partnerem dla USA. To USA ustalają zasady współpracy dla Polski. Pozostajemy w amerykańskiej strefie wpływów. Patrząc z perspektywy amerykańskiej, jesteśmy państwem biednym, słabo zorganizowanym, o niewielkim potencjale militarnym i średnim gospodarczym, położonym strategicznie przy granicy z byłymi republikami sowieckimi. Jesteśmy państwem, które dość łatwo można bez konsekwencji wykorzystywać do prowadzenia własnej
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz