Czy zagraniczne koncerny medialne wpływają na politykę w Polsce?
Andrzej Skworz, redaktor naczelny „Press” Zagraniczne koncerny medialne wciąż zbyt słabo wpływają na politykę w Polsce. Zresztą tak samo jak nieznaczny wpływ na politykę mają medialne koncerny polskie. Politycy w ogóle z mediami się nie liczą. Dziennikarze piszą swoje, wskazują grzechy i przekręty polityków, omijanie przez nich prawa i przyzwoitości, ale na politykę nie ma to żadnego wpływu i przypomina rzucanie grochem o ścianę. Dlatego nasze słabe media dzielą się nie na zagraniczne i krajowe, ale na odważne i tchórzliwe. W przeszłości bywało, że strachliwe były nawet zagraniczne koncerny prasowe. Niesławne przeprosiny Aleksandra Kwaśniewskiego wymuszone na „Dzienniku Bałtyckim” były tego najlepszym przykładem. Ale gdy teraz patrzę na Fakty TVN, to wiem, że amerykański właściciel rozumie, że media to nie tylko biznes, ale również obowiązki w kwestii wolności słowa i demokracji. I pewnie to właśnie jest solą w oku PiS, które chciałoby mieć wszystkie media pod butem. A z krajowymi poszłoby mu łatwiej niż z tymi zza oceanu czy choćby zza Odry. Prof. Wiesław Godzic, medioznawca, Uniwersytet SWPS Z natury rzeczy media jakoś wpływają na politykę. W przypadku sprawy nagłośnionej przez „Do Rzeczy” właściciel „Faktu” działał jak biznesmen. Najpewniej szukał możliwości zwiększenia sprzedaży. To normalne, że politycy mają dojścia do właścicieli mediów i czasem na nie narzekają. O problemie moglibyśmy mówić, gdyby podobne historie zdarzały się wyjątkowo często. Wtedy można by sugerować, że ktoś nami steruje. Pamiętajmy jednak, że to zawsze właściciel podejmuje ostateczną decyzję. Tak się dzieje wszędzie. Dlatego nie przesadzałbym i nie popadał w histerię. Prof. Krystyna Doktorowicz, medioznawca, Uniwersytet Śląski Z reguły nie wpływają na politykę lokalną. Są świadome zmienności rządów i koalicji oraz konsekwencji zaangażowania. Priorytetem dla koncernów są interesy ekonomiczne, a bezpośredni wpływ na politykę mógłby zagrozić ich zyskom. Linia programowa pozostaje w rękach wydawców i naczelnych. Zmiana właściciela TVN nie przyniosła radykalnej zmiany linii redakcji, choć spowodowała kilka zmian kadrowych. Poglądy głoszone w tabloidach mają przede wszystkim przyciągać czytelników, a drastyczna krytyka rządu zawsze dobrze się sprzedaje. Jeżeli prawdą jest, że zmiana naczelnego „Faktu” nastąpiła po „interwencji” Jana Kulczyka, to należy pamiętać, że decyzję podjęła właścicielka koncernu (nie rząd niemiecki), kierując się swoimi interesami. Nie można jednak naiwnie zakładać, że gra między polityką a mediami globalnymi nie istnieje, a wszelkie reakcje wynikają z idei wolności słowa i niezależności graczy. Andrzej Maślankiewicz, sekretarz generalny Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Nie ma żadnych badań, które mogłyby tę tezę potwierdzić lub ją zanegować. Wydaje mi się jednak, że w jakimś zakresie z pewnością wpływają, ale nie w stopniu decydującym. Pamiętajmy także, że nie wszystkie tytuły znajdują się w rękach zagranicznych. Przede wszystkim należy zauważyć, że linia danego tytułu zależy od redaktora naczelnego i wydawcy, a nie od właściciela. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint