Coraz trudniej oglądać telewizyjne newsy, coraz trudniej czytać gazety zamienione w agitki polityczne Jedne media grają subtelnie, drugie bez zahamowań. Każde z osobna tworzy swoją bańkę informacyjną. Powyborcze dane Press-Service Monitoring Mediów potwierdziły jedynie to, co wykazujący się choćby krztyną krytycyzmu odbiorca dostrzegał bez żadnych badań: w kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich w „Wiadomościach” nie ukazała się ani jedna pozytywna wzmianka o Rafale Trzaskowskim, w „Faktach” TVN – o Andrzeju Dudzie. Jedynie „Wydarzenia” Polsatu emitowały materiały neutralne. Z kolei Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, strzegąca standardów demokratycznych w państwach Europy, oceniła, że Andrzejowi Dudzie przewagę zagwarantowały: stronniczość TVP, zaangażowanie w kampanię urzędników państwowych, w tym premiera, ksenofobiczny, antysemicki i homofobiczny przekaz. Teoretycznie dziennikarstwo powinno być misją. Przykro to pisać, ale wielu z nas, dziennikarzy, nie przestrzega zasad etycznych obowiązujących w branży. Po co, skoro „ciemny lud wszystko kupi”? Dochodzi więc do kuriozów – tuż przed ciszą wyborczą w TVP leciał taki oto materialik: „Jak Polska szeroka, długa / Niechaj wygra Andrzej Duda / Żeby nie było, jak było / Gdy w Polsce PO rządziło”. Ludową piosneczkę zawodziła pod krzyżem dziewczynka w ludowym stroju. Pieniędzy na programy socjalne, 13. i 14. wypłatę dla emerytów nie będzie, bo – tu cytat z paska „informacyjnego” – „Trzaskowski spełni żydowskie żądania”. Tego samego wieczoru w programie „Gość Wiadomości”, cóż za niespodzianka, wystąpił prezydent Duda. Błogo uśmiechnięta Danuta Holecka tak po polsku, prosto z serca, zapytała: „Panie prezydencie, co zrobić, żeby pan wygrał?”. Za swój uśmiech trafiła właśnie do nowej Komisji Etyki TVP. Oprócz niej ciało etyczne zasili m.in. Krzysztof Nowina-Konopka, autor materiału porównującego Donalda Tuska z Hitlerem, i Krzysztof Ziemiec. Żadne z nich nie ma uniwersyteckich kwalifikacji, by zajmować się etyką, są zwykłymi, nieźle opłacanymi propagandzistami. Ale niepokój, by nie rzec absmak, budzi też „Gazeta Przed-Wyborcza”, krytykująca prezydenturę Andrzeja Dudy, rozłożona w letni wieczór na ławkach w parku Sady Żoliborskie. Jak później się okazało, wydrukowana w milionie egzemplarzy trafiła do wsi i miasteczek. Chyba jedynie po to, żeby wyścielić kubły na śmieci. Wyznawców Dudy taka forma agitacji nie przekonała, a przekonanych do Trzaskowskiego przekonywać nie musiała. Do „Wyborczej” dodana została ponadto „Księga prezydencka. Pięć lat Andrzeja Dudy”, ukazał się też plakat z Rafałem Trzaskowskim autorstwa Wilhelma Sasnala. Czas na media W powyborczy poniedziałek rano Janusz Kowalski, radykalny poseł PiS i wiceminister aktywów państwowych, napisał na Twitterze: „Czas na polskie media!”. Flaga biało-czerwona i napis „RE-PO-LO-NI-ZA-CJA!!!”. Hasło „repolonizacji mediów” PiS rzuciło już w 2015 r. Nienawistne „niemieckie” gazety i rozgłośnie to te, które należą do grup: Axel Springer, Verlagsgruppe Passau czy Bauer. Projekt „repolonizacyjny” lęgnie się w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wieść niesie, że według niego media mają być wykupione od zagranicznych koncernów przez państwowe banki i grupy ubezpieczeniowe, a następnie przekazane w zarząd prorządowym dziennikarzom. Politycy PiS wściekli się na dziennik „Fakt”, który opublikował okładkę z ułaskawionym pedofilem i opisał drastyczne szczegóły zgwałcenia nieletniej córki. Dla PiS „Fakt” to Niemcy, a ci, jak wiemy z wiecu wyborczego Dudy, „nie będą nam wybierać prezydenta”. Wiadomości TVP jechały też walcem po Onecie, a TVN oskarżały o związki z WSI. Powyższe obrazki pokazują w skrócie stan polskich mediów po wielkiej burzy, zwanej wyborami prezydenckimi. To dobry moment, żeby zapytać, czy istnieje jeszcze coś takiego jak etyka dziennikarska. Czy media publiczne są nimi tylko z nazwy, skoro praktycznie każda zmiana władzy w państwie przynosi zmianę we władzach Polskiego Radia i TVP? Co piąty z 202 dziennikarzy zapytanych przez Michała Chlebowskiego z TVN na potrzeby jego pracy doktorskiej „Dziennikarzy portret własny” wskazał, że rządzący wpływają na treść przekazu medialnego. Reporterzy bez Granic tworzą ranking wolności mediów. W 2020 r. Polska znalazła się na 62. miejscu. Między Armenią (61.) a Seszelami (63.). W 2015 r., przed objęciem władzy przez PiS, byliśmy na miejscu 18., rok później spadliśmy na 47. Dziś lata świetlne dzielą nas od liderów rankingu: Norwegii, Finlandii, Danii i Szwecji. Uatrakcyjnić materiał Dr Agata Raczkowska z Uniwersytetu