W rajach podatkowych bogaci poukrywali 21 bln dolarów. Tracimy na tym wszyscy Smagane falami wybrzeża wysepek Guernsey i Jersey na kanale La Manche są malownicze, ale na pewno nie kojarzą się z rajem. Klimat panuje tutaj morski, z chłodnymi latami i ciepłymi zimami. Te pozostałości królestwa Normandii, mniejsze niż połowa Warszawy, zamieszkuje niewiele ponad 100 tys. ludzi. Ale są to jedni z najbogatszych ludzi na świecie, jeśli brać pod uwagę produkt krajowy brutto na głowę. Według CIA World Factbook na Jersey ludziom wiedzie się lepiej niż w Norwegii, niewiele gorzej jest na Guernsey. Do bogactwa tych wysepek, oficjalnie dependencji Korony brytyjskiej, nie przyczynił się połów ryb ani bajeczne złoża czarnego złota w strefie przybrzeżnej. Obydwie wyspy mają bardzo niskie podatki. Są, jak to się mówi, rajami podatkowymi. Co nie do końca odpowiada roli odrywanej przez nie w światowym systemie finansowym. Dlatego lepiej byłoby je nazwać centrami finansowymi. Rajskie perspektywy Spośród 80 rajów podatkowych znakomita większość ulokowała się w miejscach o znacznie lepszej pogodzie niż Guernsey i Jersey. Ich szczególna koncentracja – Kajmany, St. Kitts, St. Vincent, St. Lucia, Montserrat i inne – występuje na Karaibach. Nie mniej jest ich w innych rajskich lokalizacjach – Seszele, Bermudy, Wyspy Cooka, Mauritius, Vanuatu, Wyspy Dziewicze. Niektóre mamy pod nosem – np. Szwajcarię. Razem mieszka w nich 60 mln najbardziej przedsiębiorczych ludzi na świecie, tam bowiem zarejestrowanych jest 3,5 mln firm, tysiące banków, towarzystw ubezpieczeniowych, kancelarii podatkowych, firm świadczących usługi księgowe. To także najczęściej morskie potęgi – zarejestrowano w nich ponad połowę pływających po świecie statków o tonażu powyżej 100 ton. Ze znanych w Polsce rajów podatkowych warto wymienić Cypr, gdzie zarejestrowana była spółka J&S Energy, która ongiś sprzedawała rosyjską ropę Orlenowi. Przypomnieć też można, że przez wzgląd na skomplikowaną strukturę finansową grupy ITI, zarejestrowanej w Luksemburgu, nie udało się pierwsze podejście do giełdowego debiutu TVN. Raje podatkowe to nie tylko prosta metoda ucieczki przed narodowym fiskusem. To przede wszystkim miejsca, gdzie zminimalizowano przepisy i ograniczenia dotyczące zakładania przedsiębiorstw, fundacji i trustów. Ciągną tam wszyscy potrzebujący do swoich interesów podstawionych spółek poza zasięgiem jurysdykcji poszczególnych państw. Bogaci wywożą więc swoje pieniądze nie tyle, żeby nie zapłacić podatku, ile przede wszystkim po to, aby je zainwestować. Tam, z dala od wścibskiego wzroku regulatorów, bankierzy mogą oferować produkty finansowe, które obśmiałaby każda komisja nadzoru. Daleko posunięta deregulacja, a raczej brak regulacji, sprawia, że można tam inwestować w sposób niedozwolony w cywilizowanym świecie. I pomnażać majątek bez zawracania sobie głowy podatkiem od zysków kapitałowych. Jest ich już 30 milionów Raport Tax Justice Network, organizacji pozarządowej ze Stanów Zjednoczonych od dawna zajmującej się problemem rajów podatkowych, brzmi szokująco. Według wyliczeń – pobieżnych, choć sporządzonych według „najdokładniejszej metodologii, jaką dotychczas zastosowano w takich obliczeniach”, w rajach podatkowych ukryto w gotówce – nie licząc nieruchomości, których raport nie bierze pod uwagę – 21 bln dol. Wyspiarskie centra finansowe nie mogą narzekać na brak klientów instytucjonalnych, ale także indywidualnych. Według banku UBS ludzi mających od miliona do 5 mln dol. w gotówce jest na świecie 26,7 mln. Majątki od 5 do 10 mln posiada 2 mln osób. Milion dysponuje kwotą od 10 do 100 mln. I wreszcie na samym szczycie piramidy finansowej znajduje się niecałe 30 tys. ludzi. Każdy z nich posiada aktywa o wartości powyżej 100 mln dol. Wszyscy razem tworzą grupę nazywaną w żargonie bankowym „osobami o wysokiej wartości netto” (HNWI, high net worth individuals). 30 mln najbogatszych ludzi na świecie posiadało w 2003 r., według banku Merrill Lynch, aktywa w wysokości 27 bln dol., z czego jedna trzecia ukryta była w rajach podatkowych. Wartość pieniądza, od którego nie odprowadza się podatków, wzrastała rocznie o 860 mld. Jeśli te sumy zostałyby opodatkowane, do budżetów narodowych trafiałoby rocznie 255 mld dol. Niewiele mniej niż to, co w ciągu
Tagi:
Kuba Kapiszewski