Rau jest zmęczony

Rau jest zmęczony

Z relacji ludzi, którzy spotykają się z ministrem Rauem, przychodzą do niego w różnych służbowych sprawach, wynika, że przechodzi on kryzys. Natury egzystencjalnej. Bo zaczyna zdawać sobie sprawę z własnego imposybilizmu. Intelektualnego. Wygląda to tak, że gdy pojawia się u niego dyrektor departamentu z jakąś ważną sprawą, z papierami i prośbą o decyzję, Rau macha ręką i woła: Co mnie to obchodzi, ja się na tym nie znam! Proszę dać mi spokój, ja tu przyszedłem nie po to, żeby rozwiązywać jakieś sprawy, ale żeby tu, w MSZ, zrobić porządek! O jaki porządek chodzi, wszyscy wiedzą – ma wyrzucić urzędników niepewnych i budować nowy, pisowski korpus służby zagranicznej. Takie jest zamierzenie, ale na razie Rau z wyrzucaniem przyhamował. Nie, nie dlatego, że zmienił zdanie, ale dlatego, że w kierownictwie MSZ boją się, że wyrzucani pracownicy udadzą się do sądu i tam wygrają powrót do pracy. Trzeba więc wyrzucić ich skutecznie. A jeśli chodzi o działania, do realizacji których MSZ zostało powołane, czyli politykę zagraniczną? W tej dziedzinie Raua ratuje epidemia koronawirusa – bo nie musi już nigdzie jeździć, niczego negocjować, podpisywać, ministerstwo zatem trwa w półuśpieniu, a minister i jego zastępcy mogą trwać w przeświadczeniu, że czymś kierują. Mogą też, gdy pyta się ich o inicjatywy na najbliższe miesiące, opowiadać banały. Tak jak wiceminister Piotr Wawrzyk, który pytany o plany MSZ na rok 2021 opowiadał, że jest to rozwój kontaktów w ramach NATO, czyli „wzmacnianie obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Polsce i w Europie oraz implementacja polsko-amerykańskiej umowy o wzmocnionej współpracy obronnej”. Tak oto MSZ wchodzi w buty MON. A dalej? Dalej, to też mówił Wawrzyk, Polska ma zamiar rozwijać „współpracę regionalną w zakresie polityki bezpieczeństwa z Rumunią i Turcją w formule trilogu oraz dwustronnie, jak również współpracę z państwami nordyckimi i bałtyckimi oraz krajami Grupy Wyszehradzkiej”. No i przygotowywać się będzie do objęcia przewodnictwa w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Delikatnie rzecz ujmując, to nie są nadmiernie ambitne zadania. Za to wyglądają jak nakreślone na możliwości ministerstwa. Tak jak chociażby przygotowania do obchodów 30-lecia powstania Trójkąta Wyszehradzkiego, dziś zwanego V-4. Czyli co konkretnie MSZ planuje? Pytany o to w Sejmie minister Wawrzyk odparł, że nie może powiedzieć, bo, po pierwsze, trwają jeszcze w MSZ prace nad inicjatywami, które 30-lecie mają uświetnić, a po drugie – nie wiadomo, co będzie się działo z epidemią COVID-19, a więc czy jakiekolwiek spotkania, koncerty itd. będą w ogóle możliwe do przeprowadzenia. Tak oto Zbigniew Rau ma kolejną okazję, by sprawy odwlec, odłożyć na później albo i na święty nigdy. I taka sytuacja zaczyna mu odpowiadać. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ci dyrektorzy, którzy przychodzą, pytają, stale czegoś chcą. Zupełnie bez sensu – oni myślą, że w ten sposób uda im się pokazać, jacy są zapracowani, kompetentni i jak się starają. Jakby nie rozumieli, że nie o to chodzi, a co do ich karier, to nie te umiejętności, o których myślą, będą odgrywać jakąś rolę. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 45/2020

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany