Rebelia w obronie przyrody

Rebelia w obronie przyrody

Fot. Jan Bielecki/East News, Warszawa, 23.05.2019. Die- In przed Palacem Prezydenckim, zorganizowany przez Extinction Rebellion i Mlodziezowy Strajk Klimatyczny. Akcja polega na sympolizujacym wymieranie gatunkow, wspolnym polozeniu sie na ziemi w przestrzeni publicznej.

Warszawski Ruch Antyłowiecki, Inicjatywa Dzikie Karpaty czy Extinction Rebellion to przykłady nowej fali ekologicznej aktywności. Mają oddolny charakter i nie dostają finansowania PTAKI CHORE NA POMÓR ŚWIŃ – Wezwani na polowanie funkcjonariusze zachowują się często jak prywatni ochroniarze myśliwych. Poluje lokalna elita, miejscowi adwokaci czy radni. Policjanci ich znają, nie chcą im się narażać, a na dodatek nie orientują się w przepisach – mówi Ludwika Włodek, socjolożka i dziennikarka działająca w Warszawskim Ruchu Antyłowieckim. Ruch, którego początki sięgają 2016 r., zgromadził osoby już wcześniej związane z inicjatywami na rzecz ochrony zwierząt, np. z Międzynarodowym Ruchem na rzecz Zwierząt Viva! czy z Otwartymi Klatkami walczącymi z chowem przemysłowym, ale i takie, które debiutowały jako aktywiści. Celem spacerów – bo tak eufemistycznie nazywają swoje działania antymyśliwskie uczestnicy – jest nie tylko przeszkadzanie myśliwym, ale i piętnowanie ich nadużyć. – Informujemy o nieprawidłowościach, takich jak niezgłoszone, źle oznakowane polowania czy spożycie alkoholu przez myśliwych. Tych uchybień jest bardzo dużo. Na przykład zabijanie chronionych gatunków, zwłaszcza ptaków – dodaje Ludwika Włodek. I wspomina, że była rzeczniczka Polskiego Związku Łowieckiego Diana Piotrowska publicznie zalecała myśliwym stosowanie trików prawnych, żeby się pozbyć patrzących im na ręce aktywistów. – Doradzała kolegom, żeby na wypadek przyjazdu spacerowiczów zawsze mieli w planie polowania wpisane również dziki z puli do odstrzału sanitarnego. Wtedy mogą powiedzieć, że polowanie jest sanitarne. To stawia aktywistów w gorszej sytuacji, bo utrudnianie odstrzału sanitarnego jest karalne. Sanitarne polowania na dziki miały pomóc walczyć z epidemią afrykańskiego pomoru świń. Myśliwi, wspierani przez PZŁ, deklarowali jako sanitarne nawet wielkie imprezy łowieckie, takie jak Hubertus Węgrowski z roku 2018, na który zjechali myśliwi z całej Polski. To mogło tylko przyczynić się do rozniesienia wirusa po kraju, tym bardziej że nikt nie przestrzegał zasad bioasekuracji wskazanych przy tego rodzaju odstrzale. W czasie zbiórek prowadzący polowanie mówili, że można strzelać także do innych gatunków. Jego sanitarny charakter był wyłącznie zasłoną dymną mającą odstraszyć aktywistów. Walka z myśliwymi to w dużej mierze tropienie i nagłaśnianie takich nadużyć. Wspierane przez władzę lobby miłośników polowań nie pozostało dłużne. Gdy się okazało, że masowy odstrzał dzików nie zatrzymał epidemii roznoszonej głównie przez przemysłowe hodowle świń, zaistniała potrzeba potwierdzenia wersji wydarzeń, która usprawiedliwiałaby polowania przed opinią publiczną. Ponad 20 aktywistom wytoczono więc procesy o utrudnianie polowań sanitarnych. – Znając przepisy, nigdy nie blokowaliśmy polowań sanitarnych. Jedynie pilnowaliśmy, czy wszystkie procedury są przestrzegane. Mamy dobrych prawników i nadzieję, że sprawy wygramy i udowodnimy, jakim absurdem była zarządzona przez Ministerstwo Środowiska rzeź dzików. Jednak dla ruchu oddolnego, płacącego za wszystko z własnej kieszeni, opłacenie prawników nawet po preferencyjnych stawkach jest dużym wysiłkiem – ocenia działaczka. NA ULICY… Z grupą działaczy Extinction Rebellion rozmawiałem na Wiejskiej, pod Sejmem, gdzie prowadzili całonocny protest – ich alarm dla rządzących, jak mówili. – Przyniosę wam jutro coś ciepłego, o ile wstanę do pracy – żartobliwie żegnał się jeden z uczestników. Mimo środka tygodnia i temperatury w okolicach zera kilka osób zostało na noc, w namiocie i pod kocami termicznymi. „Mówcie prawdę”, brzmi jeden z głównych postulatów XR. Działacze zdecydowali się przedsięwziąć akcję, która ma wywierać presję na media i polityków, by rzetelnie informowali opinię publiczną o skali zmian klimatu i ich konsekwencjach. – „Żądamy od mediów” to szeroko zakrojone działanie. Obecnie jesteśmy na etapie zbierania podpisów naukowców, którzy widzą nieuczciwość środków przekazu w kwestii globalnego ocieplenia – mówi Zofia Wieczorek, 20-letnia studentka zarządzania migracjami z Wrocławia. Apel podpisali już prof. Szymon Malinowski, dyrektor Instytutu Geofizyki UW, oraz fizyk jądrowy Marcin Popkiewicz, wielokrotnie nagradzany popularyzator nauki. Działacze domagają się powołania w każdym medium osoby pilnującej rzetelności tekstów pod kątem informowania o skali zmian. – Coś na wzór inspektora RODO w przedsiębiorstwach – dodaje inna aktywistka, Małgorzata. Publiczne apele to niejedyna forma działania. Dla Extinction Rebellion ważne są też akcje bezpośrednie, nastawione na zmianę podejścia społecznego i budowanie coraz szerszego, trwałego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 51/2019

Kategorie: Ekologia