WIECZORY Z PATARAFKĄ Chyba nigdy w życiu nie widzieliśmy się z Andrzejem Donimirskim, ale można powiedzieć, że się znamy ze wzajemnych lektur, bo interesują nas podobne, jeśli nie takie same, tematy. Ale on mieszka gdzieś tam, w owianym mgłą, tajemniczym Krakowie, a ja na mazowieckich piaskach i laskach, tak w połowie drogi między sławnym Wołominem a nie mniej sławnym Pruszkowem. Dzieli nas więc geografia i klimat, a łączy chyba głęboka świadomość, że na tematy nas interesujące i tak nic pewnego i sprawdzonego nie mamy do powiedzenia. Ostatnimi czasy dostałem od niego parę jak zawsze pasjonujących książek i serdeczny list z komplementami, trochę niezasłużonymi, na temat mojego “Goja patrzącego na Żyda”. A w tym liście, między innymi, nawiązanie do sławnego ustępu Biblii, w którym Bóg chciał zniszczyć Mojżesza, zanim zrobił cokolwiek. Passus osnuty gąszczem interpretacji, ja też swoją dołożyłem, ale współcześnie odziera się to ze wszystkich tajemnic, równie eschatologicznych, co psychologicznych i twierdzi się, że mowa w tym miejscu po prostu o nagłej chorobie Mojżesza, czyli że jest to zwyczajna alegoria. Wykładnia prawdopodobna, ale bardzo nieciekawa. Wśród książek Donimirskiego była też jego “Reinkarnacja”, już trzecie, uzupełnione wydanie. Ale gdyby w Polsce były normalne księgarnie, to pewnie rozeszłoby się jeszcze wydanie czwarte i piąte. Bo badania statystyczne wykazały, że podobno wierzy w nią połowa Polaków; wierzyć się nie chce, a jednak. Ja należę do tej sceptycznej połowy. A raczej, by się wyrazić ściślej, nie chcę reinkarnacji. Ba, ale kto jej chce, skoro na ogół finalnym celem człowieka ma być wyzwolenie się od niej, ucieczka z koła przemian i powrotów. A w ogóle wolałbym zamiast wierzyć czy nie wierzyć, po prostu wiedzieć, jak jest naprawdę, ale to marzenia ściętej głowy. Donimirski też naturalnie nie wie, ani nie wierzy, ale też zdecydowanie nie przeczy. Podobnie jak ja może tylko podejrzewać. Nie jest to książka wyznawcy i dlatego jest tak bardzo ciekawa. Donimirski przedstawia najpierw losy doktryny w różnych, przede wszystkim wschodnich, systemach religijnych i filozoficznych, a następnie przechodzi do badań współczesnych, prowadzonych zresztą na całym świecie. Ale relacjonuje głównie te badania, które potwierdzają istnienie reinkarnacji. O regresji hipnotycznej wiemy wszyscy, o zjawisku deja vu także, ale okazuje się, że są także spontaniczne wspomnienia poprzednich żywotów i bez hipnozy. Autor nie unika jednak i drugiej strony medalu – przedstawia główne argumenty przeciwreinkarnacyjne, trzeba przyznać, że bardzo poważne. Ale wedle Donimirskiego, szala przechyla się raczej na stronę reinkarnacji. Raczej, bo przecież tak naprawdę bardzo niewiele wiemy. Zakładamy dzisiaj, że życie może istnieć po śmierci w postaci energetycznej, ale co się z nim dzieje dalej, sam tylko Bóg wiedzieć raczy. To już tylko nasze pobożne życzenia. Otóż mam wielkie wątpliwości co do edukacyjnej i moralnej roli kolejnych powrotów na ziemię. Zasadniczo wszystkie ludzkie losy (a i nie ludzkie tylko) są w ogólnych zarysach podobne do siebie, tak samo się rodzimy, uczymy, kochamy, cierpimy, szukamy uzasadnienia swojego losu, pracujemy, chorujemy i umieramy. Lwia część tego wszystkiego po prostu musi się powtarzać i chociaż repetitio est mater studiorum, to jednak tego szczęścia naprawdę za wiele. Tysiąc razy powtarzać tę samą klasę? Można w to uwierzyć, pod warunkiem że celem tego wszystkiego nie jest nie tylko nie nasze dobro, ale i nie dobro czegokolwiek innego. Po prostu jest tak, bo jest. I tyle. Co prawda, nie ma znikąd żadnych gwarancji, że istotnie dążenie do dobra jest siłą motoryczną świata – poza naszymi własnymi życzeniami. Ale może właśnie te nasze życzenia mają jednak jakąś siłę sprawczą? Kto wie. W każdym razie Donimirskiego przeczytać i przemyśleć warto. PS Znam całkiem sporo książek Donimirskiego, ale wręcz zawyłem, dowiedziawszy się, że napisał też książkę o Jerozolimie. Zawyłem z pożądania i bezsilności, bo w żadnej księgarni nigdy jej nie widziałem. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Piotr Kuncewicz