Reklama rządu

TVN przeprowadziła wśród swoich widzów ankietę, w której pytała: – Czy premier Marek Belka powinien przejść do Partii Demokratycznej? I społeczeństwo w liczbie 72% odpowiedziało, że powinien, a 50% dodało, że przejdzie na pewno. Piszę o tym 1 marca, jeszcze przed oświadczeniem pana premiera, co zamierza uczynić, ale ostatniej nocy miałem sen, że przeszedł, i to z całą Radą Ministrów. Pamiętam nawet, jak to wyglądało… Siedzę, we śnie, w domu, spokojnie piję czwartą kawę, słucham radia i oglądam telewizję, kiedy nagle mówią w wiadomościach, że przed chwilą rząd zadecydował odejście z tego rządu i przejście do następnego całym rządem. Jeszcze tylko zdążyłem powiedzieć rodzinie: – Słuchajcie, wygląda na to, że mamy pomarańczową rewolucję, tylko na odwrót… a tu już widzę, idzie rząd przez Krakowskie Przedmieście, niesie sztandary, a pan premier dodatkowo buławę i inne insygnia władzy w postaci teczek jawnych i tajnych, staje na placu Zamkowym przed kolumną Zygmunta, pod którą już czeka Władysław Frasyniuk z szablą w ręku, którą trąca ramię pana premiera, mówiąc: – Pasuję cię, sir Marku, na rycerza okrągłego stołu imienia prezydenta Wałęsy! W tym czasie tłumy śpiewają „Te Deum” na przemian z „Rotą”, a wicepremier Hausner, idąc przed baldachimem wysypuje z trzeciego koszyczka kwiaty, wołając: – Hosanna!. A tu w opozycji wrze. Telefony rozgrzane do białości. Dzwoni pani poseł Gilowska do Jana Marii Rokity i krzyczy w słuchawkę: – Janku Marysiu, Janku Marysiu, oglądam telewizję i widzę, że mamy rząd! – A kiedy wybrano mnie na premiera? – pyta czujny pan Maria. – Nie trzeba wybierać! Mamy gotowca! Stoi za progiem! – Nie chcę takiego rządu, który jest beze mnie! – Ale ja chcę, dajcie mi go! Ja chcę! – krzyczy nagle Roman Giertych, który nie wiadomo skąd się wziął. – A po co ci on?! – pyta śledczy Wassermann, wychylając się zza raportów, najpierw jawnego, później tajnego. – Bo ja chcę mieć wszystko! Odpowiedział nie wiadomo dlaczego szczerze pan Roman, tupiąc dodatkowo nóżką. – Ale ci go nie dam! – wtrącił się do rozmowy Andrzej Lepper, który przybiegł na miejsce koronacji, trzymając w ręku kawałek drogi, na której protestował przeciwko protestom. – A to dlaczego?! – zdziwił się naprawdę Roman. – Bo chcę go podarować Radiu Maryja! A za kolumną Zygmunta stał Józef Oleksy, bardzo smutny, wyglądał tak, jakby ktoś mu zabrał misia w drodze na egzamin maturalny. Dziwny sen. Kiedy go opowiedziałem starej znajomej wróżce, ta rzekła z westchnieniem: – Sen ów przypomina mi lekarza, który do pacjenta mówi: „Mam dla pana dwie wiadomości, dobrą i złą. Od której mam zacząć?”. „Od dobrej”. „Dobra jest taka: dla uczczenia pana pamięci nazwiemy tę chorobę pańskim imieniem”. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2005, 2005

Kategorie: Felietony