Holokaust owiec, mityczny yeti, Balcerowicz jako… ginekolog – to tylko niektóre pomysły posłów na ubarwienie swoich wystąpień Emocje towarzyszące niektórym debatom nie sprzyjają wyważonym sądom. Posłowie dają się ponieść fantazji, co oczywiście odbija się na ich przemówieniach. W niektórych aż roi się od egzotycznych porównań. Czarny charakter Czarnym charakterem niezmiennie od kilku lat jest Leszek Balcerowicz. Wielu posłów ostrzy sobie na nim język, ale w wynajdywaniu inwektyw pod adresem byłego wicepremiera celuje przede wszystkim lider Samoobrony. Zanim Andrzej Lepper powie nazwisko Balcerowicz, poprzedza je jakimś pejoratywnym określeniem: „największy szkodnik i szubrawiec Polski”, „ten jegomość”, „zbrodniarz winny zbrodni ludobójstwa z przyczyn ekonomicznych”, „zbrodniarz, który zaciska pętlę ekonomiczną ludziom na szyi”, „człowiek chory na cyklofrenię”. Jego pomysłowość nie zna granic, bo czy ktoś oprócz szefa Samoobrony mógłby nazwać prezesa NBP „ginekologiem, który bezkrwawo usuwa ciążę”? (25.01.br.). Lepper deklaruje także: „Osobiście dopłacę do eksportu pana za granicę” (01.03.br.), zaś jego partyjny kolega, poseł Wacław Klukowski, kpi: „(…) Mam jeszcze lepszy pomysł na uzdrowienie gospodarki: pięciokrotnie pana sklonować i będzie wszystko załatwione” (01.03.br.). Dostaje się także innym politykom. Padają słowa bandyta, darmozjad, nierób, łobuz, „śmiejący się pod wielkim wąsem szubrawiec”, czy ironiczne określenie lidera PSL „dobry Jaruś”. Poseł Ryszard Pojda (UP) przytacza z trybuny sejmowej górnicze powiedzenie, że „polskim węglem rządzi banda trzech skrótów SKK: Steinhoff, Karbownik, Kwiatkowski”, ale zastrzega, że to takie żartobliwe określenie. Bogdan Lewandowski (SLD) zauważa: „Oczywiście, wiem, że my w Polsce mamy również swoich talibów…” (14.03.br.), a Donald Tusk (PO) dowcipnie nadaje ministrowi Markowi Polowi ksywkę „Winietu”. Niektóre wypowiedzi wydają się mniej finezyjne: „Są tacy mądrzy jak poseł Marczewski (SLD – JT), były funkcjonariusz ZOMO, umiejący trzymać dobrze pałkę, który powiedział do nas, posłów Samoobrony: z gnoju wyszliście, z gnoju tu przyszliście, nie wiecie, co to jest Sejm” (Andrzej Lepper 25.01.br.). Nieraz poziom żartów sięga szkoły podstawowej. Powodem krytyki staje się nawet wygląd kolegów. „Poseł Andrzej Lepper: – Tam (w pegeerach – przyp. JT) powinniście zacząć swoją pracę, nie tu, w Sejmie. Poseł Kazimierz Plocke (PO): – Ja tam zacząłem pracę. AL – Tak, jakby pan tam był, to byś pan takiej pulchnej nie miał buźki dzisiaj… (Wesołość na sali). KP: – A pan przewodniczący?”. Uwaga pozostała bez komentarza. Zdarza się także, że posłowie dopatrują się u konkurenta niepolskich rysów. Poseł Marian Marczewski (SLD) u posła Michała Kamieńskiego (PiS) doszukał się rysów… mongolskich. Unia straszy Jednym z tematów rozpalających wyobraźnię posłów jest Unia Europejska. Podczas gdy część parlamentarzystów idealizuje kraje Piętnastki, a integrację wychwala ponad miarę, inni przedstawiają ją w najczarniejszych barwach. „To nie jest partnerstwo, to jest klękanie na kolana, to jest czołganie się na takich zasadach, jakich chce Unia”, przekonuje Andrzej Lepper (14.03.br.). Kolegom z Samoobrony wtórują parlamentarzyści z Ligi i niektórzy z PSL. Nawet posłowie PiS wpadną czasem na malownicze porównania, że Unia to „breloczek w kieszonce Leszka Millera”. Przysłuchując się debatom dotyczącym integracji z UE, można się dowiedzieć, że „idziemy drogą kolejnego zniewolenia”, SAPARD w Polsce to „jak yeti w Himalajach”, „mityczny wąż, który zbliża się do nas i zbliża, a ciągle nikt go jeszcze nie zobaczył”. Posłowie mówią o „owczym pędzie do Europy”, że następuje „zagłada polskiego rolnictwa” i „ekonomiczny podbój Polski”. Przeciwnicy integracji wpominają o podbitym narodzie, utracie suwerenności, a nawet o polskich dzieciach, które wraz z integracją utracą własną historię. Ich popularnym motywem jest odwoływanie się do rozbiorów. „Dlaczego dzisiaj toleruje się pełzający rozbiór Polski?” (Zdzisław Jankowski z Samoobrony, 14.03.br.). Mówi się o „bezmyślnym i naiwnym parciu do Unii”, a także tworzeniu „skansenów biedy i bezrobocia” (obie wypowiedzi Stanisława Duliasa, również z Samoobrony, 14.03.br.). „Im częściej tam jeździcie, tym głupsi stamtąd wracacie. Nie jeździjcie tam, bo szkodzi ta Bruksela, na wzrok i na słuch szkodzi”, ocenia Andrzej Lepper (25.01.br.). „Niemcy po II wojnie światowej byli lepiej traktowani, niż my jesteśmy
Tagi:
Joanna Tańska