Nanotechnologia to superkomputery i roboty wielkości pyłku kurzu lub wirusa „Dzięki nanotechnologii już za kilka dziesięcioleci zbudujemy komputery pasujące na czubek igły i całe flotylle robotów medycznych mniejszych niż komórka organizmu. Zlikwidują one nowotwory, infekcje, skrzepy w naczyniach krwionośnych, a nawet proces starzenia. Obecne czasy wydadzą się wtedy ludziom ciemnym średniowieczem”, twierdzi Ralph Merkle, futurolog z instytutu Foresigh w Palo Alto i założyciel firmy nanotechnologicznej Zyvex. Premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair, w przemówieniu do członków Royal Society, skupiającego czołowych naukowców kraju, zapowiadał, że nanomaszyny rozprawią się z bakteriami i pasożytami, zwalczą malarię, gruźlicę i mikroby odporne na antybiotyki. 3 grudnia br. prezydent USA, George W. Bush, podpisał ustawę, zgodnie z którą Stany Zjednoczone zainwestują w badania nanotechnologiczne 3,7 mld dol. w ciągu najbliższych czterech lat. Unia Europejska wydaje na ten cel 700 mln euro rocznie. Na całym świecie tajemnice nanotechnologii poznaje milion naukowców i inżynierów w 500 firmach specjalistycznych, na 270 wyższych uczelniach i w ponad 30 ośrodkach badawczych. Eksperci są bowiem zgodni, że nanotechnologia stanie się kluczową gałęzią gospodarki i postępu technicznego XXI w. Usunie ona w cień inżynierię genetyczną i nowe media, zrewolucjonizuje ludzkie życie bardziej niż maszyna parowa, energia nuklearna czy klasyczne komputery pracujące na układach krzemowych. Według ocen amerykańskiej National Science Foundation, w 2015 r. światowe obroty produktami zawierającymi nanocząsteczki sięgną biliona dolarów. Słowo „nanotechnologia” pochodzi od greckiego nanos, czyli karzeł. Jeden nanometr to jedna milionowa część milimetra, 80 tys. razy mniejsza, niż wynosi grubość ludzkiego włosa. Nanotechnolodzy operują na poziomie atomów i cząsteczek tak małych, że nie można dostrzec ich w mikroskopach optycznych. Pracowicie układają nanostruktury w absolutnej próżni, dosłownie atom po atomie, wykorzystując w tym celu magnetyzm i elektryczność. W niezwykłym świecie nanomolekuł obowiązują inne prawa niż w makrokosmosie, tu bowiem zachodzą zjawiska kwantowe. W konsekwencji dzięki nanotechnologii powstają materiały o zadziwiających właściwościach – struktury 100 razy mocniejsze od najszlachetniejszej stali, ale 10 razy od niej lżejsze, czy włókna przewodzące prąd w sposób doskonały, bez żadnych strat. W mechanice nanoświata nie ma tarcia, a zużycie materiału zostaje ograniczone do minimum. Nanocząsteczki już teraz odgrywają praktyczną rolę, stosowane są w kremach przeciwsłonecznych, w kurtkach, których nie ima się brud, w dachówkach, na których nie urosną mech czy glony, w lakierach samochodowych odpornych na zarysowanie. Specjalne nanofarby na ścianach sprawiają, że można z nich zmywać graffiti jak kredę z tablicy. Twórcy tych farb wzorowali się na nanostrukturze powierzchni liści lotosu, po których krople wody spływają w mgnieniu oka razem z wszelkimi zanieczyszczeniami. A to, zdaniem ekspertów, dopiero początek. Jaka wspaniała przyszłość czeka nanorurki węglowe, w połączeniu z fulerenami najmocniejszy materiał, jaki kiedykolwiek wyprodukowano (fulereny to osobliwa forma węgla w kształcie dwudziestościanu, przypominająca piłkę futbolową). W nanorurkach wiązania między atomami są silniejsze niż w diamencie, przy tym cieniutkie włókna nanorurek są doskonałymi przewodnikami elektryczności. Zdaniem Jeana-Marca Grogneta, dyrektora do spraw naukowych Komisji Energii Atomowej w Komisji Europejskiej, materiał ten znajdzie masowe zastosowanie w energetyce i elektronice, gdy tylko cena nanorurek będzie wynosić 1 euro za gram. Na razie sięga 80 euro, ale z pewnością w 2004 r. znacznie spadnie – najważniejsze państwa przemysłowe inwestują w tę technologię ogromne sumy. Amerykańska agencja kosmiczna NASA opracowała plan skonstruowania z nanorurek orbitalnej windy wysokiej na 36 tys. km! Urządzenie to umożliwiłoby radykalne obniżenie kosztów umieszczania na orbicie satelitów – z 20 tys. do 200 dol. za kilogram. Hewlett-Packard i inne koncerny komputerowe pracują nad stworzeniem molekularno-elektronicznych chipów, zdolnych pomieścić gigantyczną masę danych. Dzięki nim amerykańska Biblioteka Kongresu zostanie zapisana w aparacie wielkości ręcznego zegarka. Podobnych rozmiarów systemy umożliwią nawiązanie każdego rodzaju łączności z dowolnego punktu planety. Zdaniem Związku Inżynierów Niemieckich, między 2010 a 2015 r. pojawią się superkomputery, wytwarzane nie konwencjonalnym sposobem, lecz niejako wyrastające z molekularnej zupy na zasadzie samoorganizacji. Za 10 lat w sprzedaży znajdą się inteligentne łazienki, codziennie przeprowadzające analizę oddechu, śliny i moczu użytkownika. Firma