Rewolucje papieskie i standardy Europy

Rewolucje papieskie i standardy Europy

W roku 1983 ukazała się znakomita książka amerykańskiego profesora Harolda J. Bermana „Prawo i rewolucja. Kształtowanie się zachodniej tradycji prawnej” („Law and revolution. The formation of the Western legal tradition”). Została ona dostrzeżona w Polsce, jej omówienie zamieścił m.in. „Tygodnik Powszechny”, a recenzję wydawany przez KUL periodyk. Berman „rewolucjami papieskimi” XI i XII w. nazywa okres walki cesarstwa z papiestwem, reformy gregoriańskie i czas wielkiej schizmy. Zdaniem tego autora, w tych „rewolucjach” kształtowała się odrębność kulturalna i cywilizacyjna Europy. To w Europie i tylko w Europie oddzielono władzę duchowną od świeckiej, rozdzielono sacrum i profanum, rozróżniono porządek prawny i moralny z wszystkimi tego bliskimi i dalekimi konsekwencjami. W efekcie w Europie (i tylko w Europie) władca świecki nie był zarazem najwyższym kapłanem (tak było już w niedalekim Bizancjum, gdzie cesarz nie tylko sam się osobiście koronował, ale także udzielał sobie komunii świętej). W Europie i tylko w Europie w imię moralności można się było zbuntować przeciw prawu (jak to uczynili patroni Europy, św. Tomasz Becket, św. Tomasz Morus czy jeszcze przed nim nasz św. Stanisław). To i wszelkie tego konsekwencje różniły cywilizację europejską od każdej innej: od cywilizacji islamu, od kultur Azji Środkowej aż po dalekie Chiny czy jeszcze dalszą Japonię. W tych ostatnich cesarz był potomkiem bogów, był źródłem i prawa i moralności, które stanowiły jedność. W konsekwencji grzech i przestępstwo też stanowiły jedność. Grzech był przestępstwem, a przestępstwo grzechem. Uznawana w Europie odrębność porządków świeckiego i duchownego z czasem wykształciła zasadę rozdziału Kościoła od Państwa. Nie było to łatwe. Mimo „rewolucji papieskich” Kościół (ściślej: hierarchia kościelna) w różnych czasach, różnych krajach i z różnym skutkiem próbował wkraczać w obszar zarezerwowany dla władzy świeckiej. Bywało i na odwrót, władcy świeccy próbowali, również z różnym skutkiem, wkraczać na obszar zarezerwowany dla władzy duchownej, próbując podporządkować sobie Kościół. Przywołać tu można choćby przykład cesarza Józefa II i całej doktryny nazwanej „józefinizmem”. Wzajemne stosunki władzy duchownej i świeckiej, a więc Państwa i Kościoła regulowane są prawnie poprzez tzw. konkordaty, zawierane na wzór tego, jaki jaki w 1122 w Wormacji zawarli cesarz Henryk V i papież Kalikst II. Współcześnie konkordaty podpisują państwa ze Stolicą Apostolską. Stosunek Państwa do Kościoła określany jest też w konstytucjach. W cywilizacji europejskiej, konsekwencją rozróżnienia sacrum i profanum, władzy duchownej i władzy świeckiej, prawa i moralności jest rozróżnienie wymiaru sprawiedliwości od sakramentu pokuty. A więc z grzechów spowiada się nie przed prokuratorem, ale przed księdzem w konfesjonale, za udowodnione przestępstwo sąd zamyka do więzienia lub wymierza grzywnę, a nie naznacza odbycie za pokutę drogi krzyżowej. Nie każdy grzech jest przestępstwem. Zabicie człowieka jest zbrodnią i zarazem grzechem. Ale na przykład „pożądanie żony bliźniego” jest grzechem, ale nie jest przestępstwem, „mówienie fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu” jest grzechem, ale nie musi być przestępstwem. Państwo ma cały aparat ścigania przestępstw i wymierzania za nie kar. Kościół ma swoje instytucje do walki z grzechem. Katechizację, ambonę, konfesjonał, wizyty duszpasterskie u parafian, ma swoje środki masowego przekazu i udział w mediach publicznych. Ma system kar kościelnych, kanonicznych. Może odmówić rozgrzeszenia (z wszystkimi tego konsekwencjami), odmówić katolickiego pogrzebu i wiele innych. Do tego państwu, jako instytucji mieszać się nie wolno. Ale i na odwrót. Do walki z grzechem Kościół nie może angażować aparatu państwowego i jego środków. Państwu zaś nie wolno ulegać takim naciskom Kościoła. Do tradycyjnych już sporów o prawo do aborcji ostatnio doszedł spór o metodę zapłodnienia in vitro. Jeśli biskupi uważają, że metoda ta jest sprzeczna z nauką Kościoła (o ile jest, o czym za chwilę), jest grzechem, to niech to swym wiernym poddawania się tej metodzie zakażą, a zakaz ten niech środkami Kościoła wśród wiernych egzekwują. Niech nie mieszają do tego Państwa i jego organów. Niech piszą listy pasterskie do wiernych, a nie listy do parlamentarzystów! Czy prawo karne ma wspierać działania duszpasterskie? Czy policjant ma wspierać duszpasterza albo go zastępować? Teoretycznie jest to możliwe, tylko czy to policyjnie lub prokuratorsko wspierane duszpasterstwo będzie jeszcze duszpasterstwem? Biskupi są przeciw metodzie in vitro, bo są przekonani, że to „wyrafinowana aborcja”, „nadliczbowe” embriony bowiem „są zabijane”. Nie jest to prawda, twierdzą lekarze. Nikt ich nie zabija, one obumierają.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2008, 2008

Kategorie: Felietony, Jan Widacki
Tagi: Jan Widacki