Protest poparły wszystkie zawody medyczne, rząd ich lekceważy – Pierwszy wyszedł Robert. Miał m.in. podejrzenie żółtaczki – wspomina Patrycja Matczuk. Tak jak głodujący w warszawskim szpitalu dziecięcym jest rezydentką, specjalizuje się w pediatrii. Opiekuje się protestującymi wspólnie z Natalią Bilińską, też rezydentką i w przyszłości pediatrą. Robert był jednym z trójki głodujących młodych lekarzy, którzy znaleźli się na okładce poprzedniego PRZEGLĄDU. Razem z nim byli Olga Pietrzak i Piotr Matyja. Kiedy numer trafiał do kiosków, Olgi i Roberta nie było już w grupie głodujących. Ich stan zdrowia okazał się tak zły, że zostali zdyskwalifikowani, to znaczy wykluczeni z dalszego głodowania, przez lekarzy opiekujących się rezydentami. Protestują od 2 października. Domagają się zrealizowania przez rząd pięciu postulatów, dzięki którym zostanie zagwarantowana kompleksowa reforma ochrony zdrowia. Te postulaty to: zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia do poziomu europejskiego, nie niższego niż 6,8% PKB, w ciągu trzech lat oraz do 9% w ciągu 10 lat, likwidacja kolejek, rozwiązanie problemu dramatycznego braku personelu medycznego, likwidacja biurokracji w ochronie zdrowia, poprawa warunków pracy i płacy. Dwukrotnie na żądanie strony rządowej zawieszali protest, by móc stanąć przed obliczem premier Beaty Szydło. Pierwszy raz na osiem godzin, drugi – na dwie. Poseł Ryszard Terlecki w radiowej Trójce powiedział: „Straciłem rachubę, ile razy ten strajk był zawieszany i wznawiany. To się robi moim zdaniem mało poważne”. Szef klubu PiS nie powiedział, że niepoważne jest to, że po dwóch latach uczestniczenia w różnych zespołach rezydentom proponuje się kolejny zespół. Twarze znajome i nowe – Głodujących cały czas jest ok. 20, bo jedni są dyskwalifikowani z powodu stanu zdrowia, ale przychodzą drudzy – mówi Patrycja Matczuk. – Piją wodę, soki, płyny izotoniczne. Trzymają się dzielnie, starają się nie odwodnić. Kilka osób sporo straciło na masie ciała. Ważymy ich codziennie rano, w ciągu dnia mierzymy im ciśnienie, sprawdzamy poziom glikemii i oczywiście reagujemy, jeśli coś się dzieje. Kiedy stan zdrowia rezydenta jest tak zły, że konieczna staje się dyskwalifikacja, lekarze informują go tym, ale nie mogą zmusić, by zakończył protest. Niektórzy zostają jeszcze dzień dłużej i siłą woli jakoś się trzymają. – To przecież lekarze, więc doskonale zdają sobie sprawę, jakie objawy u nich się pojawiają i czym może grozić przedłużenie głodówki – uważa Patrycja. – Zgłaszają nam objawy: że robi im się słabo, że jest im niedobrze, mają zawroty głowy… Wiele rzeczy już się tutaj wydarzyło, ale nie chcę opowiadać o szczegółach, żeby nie wzbudzać współczucia czy żalu, bo przecież o co innego chodzi w tej głodówce. Natomiast czuwamy nad tym, żeby nic poważnego nikomu się nie stało. U kilku osób dołączyły się infekcje dróg oddechowych, ci protestujący wymagali leczenia, podawania leków, nie mogli przebywać w tych warunkach. Druga trudność, z której pewnie żaden głodujący nie zdawał sobie sprawy, to bycie pod obserwacją. – Oni czują się tu jak w „Big Brotherze” – zwraca uwagę Patrycja. – Ciągle są kamery, przychodzą dziennikarze, jest głośno, całą noc jest zapalone światło. To bardzo męczące. Na pewno ten protest odciśnie się na psychice na długi czas. Większość z tych osób jest z dala od domu, od bliskich – to dodatkowa trudność. Codziennie jest z nimi dyżurny psycholog, ale nie wiem, czy korzystają z tego wsparcia. Piotr Matyja, trzeci okładkowy bohater, był najdłużej głodującym lekarzem. Kiedy widziałam go we wtorek, 10 października, mówił, że schudł 6 kg. Wyglądał mizernie, ale twierdził, że czuje się nie najgorzej. – Ja właściwie nie chciałbym jeszcze rezygnować, ale koleżanka, która się nami opiekuje, mocno naciska, żebym przerwał głodówkę – opowiada. – Dziś będę miał zrobione dokładne badania. Nie chciałbym odpuścić, bo czuję się częścią tego zespołu. Bardzo się zżyliśmy, to jest jakby moja druga rodzina. Został zdyskwalifikowany dopiero w czwartek, 12 października. Nadal jest w szpitalu i wspiera głodujących. Tylko podkoszulek z czarnego, przysługującego protestującym, zmienił na biały, dla popierających protest. Najdłużej głodującą dziewczyną była Katarzyna Pikulska, rezydentka ortopedii i traumatologii,