Robin – naprawiacz serc

Robin – naprawiacz serc

Polski robot Robin Heart niweluje nie tylko drżenie rąk kardiologa Współczesny chirurg ma do dyspozycji coraz więcej nowoczesnych elektronicznych narzędzi, dzięki którym może operować pacjenta nawet z sąsiedniego pomieszczenia albo z innego kontynentu. Fizycy i inżynierowie tworzą coraz precyzyjniejsze roboty i urządzenia laparoskopowe, które wspomagają lekarzy, korygują ich błędy, podpowiadają właściwe rozwiązania, a co najważniejsze, umożliwiają mało inwazyjne operacje. Pacjent nawet po trudnych zabiegach na sercu czy innych narządach wewnętrznych może mieć tylko niewielkie blizny i szybko wraca do formy. Przez dziurkę od klucza – Operacje chirurgiczne kojarzą się z rozcinaniem ciała, łamaniem żeber, bliznami i bólem. W czasie zabiegu chirurg wycina chorobowo zmienione tkanki, usuwa nieprawidłowe elementy, a potem zespala to, co zostało po drodze rozcięte lub rozerwane. Na szczęście co roku wzrasta liczba zabiegów wykonywanych tzw. techniką mało inwazyjną. Na czym ona polega? Chodzi o to, żeby nie niszczyć tkanek sąsiednich poprzez szukanie wygodnego „dojścia”. Takie operacje wymagają wykonania tylko trzech-czterech niewielkich, około centymetrowych otworów w skórze, zabezpieczanych specjalnymi tulejkami, przez które do wnętrza ciała pacjenta wprowadzane są narzędzia chirurgiczne i kamera. Długie „ramiona” wzmacniają drgania dłoni operatora i likwidują naturalne wrażenie dotyku. Chirurg zamiast na pole operacyjne patrzy na umieszczony z boku monitor, na który kamera przekazuje obraz wnętrza ciała – mówi dr Zbigniew Nawrat, szef zabrzańskiej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii. Robotyka to bardzo dynamicznie rozwijająca się gałąź bioinżynierii medycznej. Dzięki niej pojawiły się narzędzia zszywające, które działają na podobnej zasadzie jak zszywacze biurowe czy noże harmoniczne z drgającym z wielką częstotliwością ostrzem, które „przypalając” lekko tkanki, zapobiegają krwawieniu. Komputer wchodzi pomiędzy dłoń chirurga i ciało pacjenta. Zabrzańska fundacja powstała w 1991 r., a od 2000 r. pod okiem Zbigniewa Nawrata, fizyka przez kilka lat pracującego nad programami sztucznego serca i innych narządów, prowadzi intensywne prace nad robotami medycznymi. Najważniejszym produktem naukowców fundacji jest Robin Heart, który ma wspomagać operacje na sercu. Doskonały polski robot Pierwsze operacje kardiochirurgiczne przy użyciu robota przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych w 1998 r. Robot nazywał się Zeus, potem stworzono Da Vinci, dzięki któremu przeprowadzono do tej pory ok. 600 udanych zabiegów bez konieczności otwierania klatki piersiowej. Są wśród nich eksperymentalne operacje przeprowadzane na odległość. Polski Robin Heart jest jedynym konkurentem Da Vinci. Od kilku lat jest udoskonalany i istnieje szansa, że w ciągu trzech lat może stać się narzędziem dostępnym w polskich klinikach. Robin Heart może stać się wyjątkowym asystentem chirurga, który nie tylko pomoże mu w operacji, ale także przeanalizuje na bieżąco sytuację, poda historię choroby pacjenta, a nawet pomoże w podjęciu decyzji. Konstrukcja Robin Heart składa się z dwóch ramion narzędziowych. Każde ma możliwość wykonywania trzech ruchów. Narzędzie operujące umieszczone jest na 40-centymetrowym pręcie, który wprowadza je do ciała pacjenta. Odległość pomiędzy ścianą klatki piersiowej a sercem jest bardzo mała – ok. 2,3 cm – więc najważniejszą sprawą była ruchliwość narzędzia. Końcówkę Robina, niespełna centymetrową, wyposażono aż w dwa stawy przypominające funkcjami dwa przeguby ludzkiej ręki – łokieć i nadgarstek. Wewnątrz pręta są umieszczone linki i silniczki napędzające. Podczas operacji konieczna jest wymiana narzędzi i to było wyzwanie dla polskich konstruktorów. Stworzyli narzędzie wielofunkcyjne, niemające na świecie konkurencji. To tzw. scyzoryk, który może wykonywać różne czynności (nożyczek, skalpela, chwytaka i in.) bez konieczności wymieniania końcówki. Absolutną nowością jest też przygotowywane oprzyrządowanie do mało inwazyjnego wszczepiania komór wspomagania serca. Lekarz posługuje się specjalnym dżojstikiem i widzi wnętrze pacjenta na ekranie komputera. Jednocześnie może wydawać Robinowi komendy głosem, a także kazać mu, nie przerywając operacji, przywołać na ekran dane z historii choroby, obraz symulacji operacji lub obraz diagnostyczny. Tak wielofunkcyjny robot cieszy się dużym zainteresowaniem chirurgów, którzy biorą udział w cyklicznych szkoleniach i prezentacjach prowadzonych przez fundację. Bo ta nowa technika wymaga nowych przyzwyczajeń chirurga. Komputery będą dostosowane osobiście do każdego lekarza, który posługując się własną kartą identyfikacyjną, będzie rozpoznawany przez urządzenie. A to niezwykle ważne, bo przecież każdy chirurg ma swój

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 51-52/2006

Kategorie: Nauka