Robotnik, prezydent, więzień

Robotnik, prezydent, więzień

A demonstrator carries a sign written in Portuguese that reads "No Prison for Lula" during a protest in support of Brazil's former President Luiz Inacio Lula da Silva, in Brasilia, Brazil, Wednesday, April 4, 2018. Brazil's top court could rule as soon as today whether da Silva can stay out of prison while appealing a corruption conviction, a decision that could radically alter October's presidential election in Latin America's largest nation. (AP Photo/Eraldo Peres)

Dwukrotny prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva trafi do celi Wszystko wskazuje, że były dwukrotny prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva stanie się wkrótce najbardziej znanym więźniem na świecie. Najwyższy Trybunał Federalny, sześcioma głosami przeciwko pięciu, postanowił 5 kwietnia odrzucić jego apelację od wyroku sądu II instancji skazującego go na 12 lat więzienia za korupcję. Uwięzienia byłego prezydenta domagali się dowódcy wojskowi. Możliwe, że pobyt Luli w więzieniu na razie będzie zaledwie parotygodniowy, bo obrona się nie poddaje, ale szanse na uniknięcie kłopotów przez jednego z najpopularniejszych polityków na świecie są minimalne. Uwięzienie Luli będzie miało olbrzymie konsekwencje polityczne, ponieważ eliminuje z tegorocznych październikowych wyborów prezydenckich kandydata, który według sondaży mógłby liczyć na zwycięstwo. Syn Brazylii W filmie, który opowiada o jego życiu, wychodzeniu z biedy, nauce, liderowaniu związkowi zawodowemu i spełnieniu marzeń milionów Brazylijczyków o poprawie sytuacji materialnej, był nazywany synem Brazylii. Urodzony w 1945 r., w stanie Pernambuco, w biednej północno-wschodniej części kraju, wyemigrował z matką i siedmioma braćmi do São Paulo śladami ojca, chłopa, analfabety i alkoholika, który miał 22 dzieci z dwiema kobietami. Będąc jeszcze dzieckiem, zarabiał jako sprzedawca uliczny i czyścibut. W wieku 15 lat zaczął pracować jako tokarz, zbliżył się do ruchu robotniczego i przewodniczył silnemu związkowi zawodowemu metalurgów. Impulsem do wejścia w politykę stała się śmierć jego pierwszej żony, Marii de Lourdes, która zmarła na skutek braku opieki medycznej podczas porodu. Na początku lat 80., w warunkach dyktatury wojskowej, Lula wraz z politykami i lewicowymi intelektualistami zaangażował się w tworzenie Partii Pracujących. Został wybrany na deputowanego federalnego i czterokrotnie (w latach 1990, 1994, 1998 i 2002) starał się o prezydenturę. Aby w końcu ją zdobyć, zmienił wizerunek z brodatego i niezwracającego uwagi na treść wystąpień związkowca na człowieka pokoju i miłości, o bardzo wyważonych wystąpieniach. „Jeśli na koniec mojej prezydentury każdy Brazylijczyk będzie mógł spożywać trzy posiłki dziennie, będę uważał, że spełniłem misję życia”, powtarzał. W ciągu ośmiu lat Lula wyciągnął z biedy 28 mln Brazylijczyków, liderował pokojowej rewolucji, która wprowadziła Brazylię na szerokie wody polityki międzynarodowej. Odchodząc, cieszył się poparciem 87% społeczeństwa, co pozwoliło mu wybrać następcę. Wskazał Dilmę Rousseff. Nie miała ona jednak charyzmy Luli, chociaż została ponownie wybrana na prezydenta. Jej izolacja i kryzys gospodarczy zachęciły dotychczasowych sojuszników Luli do jej obalenia 31 sierpnia 2016 r. Oznaczało to koniec ery rządów Partii Pracujących. Bez immunitetu „Jestem wśród sprawiedliwych i niewinnych” – to słowa najczęściej używane przez Lulę da Silvę. „Wątpię, by sędziowie już mnie osądzili. Ci, którzy będą mnie sądzić, mogą być tak samo spokojni jak ja. Wiem, że nie popełniłem żadnego przestępstwa”, twierdził 72-letni polityk. Kiedy był prezydentem, miał zwyczaj powtarzać, że korupcja występuje we wszystkich sektorach społecznych, z polityką i władzą sądowniczą włącznie. Wtedy, w 2007 r., nic go jeszcze nie obciążało, chociaż oskarżenia wobec działaczy Partii Pracujących o finansowanie partii z pieniędzy spółki publicznej Petrobras już padały. Prawa ręka Luli, José Dirceu, został skazany na więzienie. Dopiero pod koniec drugiej kadencji prezydenckiej da Silvy (2006-2010) opinia publiczna dowiedziała się o skandalu korupcyjnym Lava Jato („Myjni samochodowej”), największym w historii Brazylii przekręcie dotyczącym finansowania kampanii wyborczych ze środków spółek skarbu państwa, w tym przypadku Petrobrasu, giganta wydobycia i przetwarzania ropy naftowej. W Brazylii nie ma znanego polityka, który nie byłby podejrzewany o korupcję. Niektórzy są bezpośrednio chronieni politycznie, np. Michel Temer, który jako urzędujący prezydent nie może być sądzony ani skazany, co nie wyklucza prowadzenia przeciwko niemu śledztwa. Jednak lider lewicy nie sprawuje żadnego urzędu publicznego, nie może zatem – w przeciwieństwie do rywali politycznych także ubabranych w skandale korupcyjne – korzystać z immunitetu. Dlatego dziś Lula, którego Barack Obama nazywał prawdziwym mężczyzną, a czasopismo „Time” uznało za jednego z najbardziej wpływowych liderów świata, musi stanąć przed sądem w siedmiu wytoczonych mu procesach jako oskarżony o korupcję i pranie brudnych pieniędzy. W styczniu trzej sędziowie sądu II instancji orzekli, że sędzia Sérgio

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2018, 2018

Kategorie: Świat