Rodzina, ach rodzina!

Z gadziej perspektywy Drobnym maczkiem, w drugorzędnych informacjach społeczeństwo dowiedziało się, że cudowny twór zwany Telewizją Familijną nadal żyć będzie. Chociaż, jego zwolennicy mogą westchnąć: „Ach, co to za życie”. Telewizja Familijna to producent programów dla Telewizji Puls. Uważana za telewizję katolicką, albowiem koncesja dla tego kanału należy do Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Konwentualnych, czyli ojców franciszkanów. Te długie, liczne i pokrętne nazwy będą ważne, bo pokazują styl załatwiania interesów w naszym kraju przez firmy mieniące się „katolickimi”. Czyli a priori uznane za czyste, świętobliwe i uczciwe. Ku przypomnieniu. Telewizja Puls – czyli kanał programów realizowanych przez Telewizję Familijną – powstała za rządów AWS. Wtedy władze skłoniły cztery spółki skarbu państwa: KGHM Metale, Polskie Sieci Energetyczne SA, PZU Życie, PKN Orlen i prywatną, ale obracającą się wokół sfer rządowych spółkę Prokom, aby zrobiły zrzutkę na nową, prawicową telewizję. Patronem tej inicjatywy była grupa „pampersów” wodzona przez ówczesnego silnego człowieka, pana posła Wiesława Walendziaka, nomen omen aktywistę Opus Dei. Za strumień pieniędzy wyssany ze spółek skarbu państwa i prywatnego Prokomu, dzięki posiadanej koncesji na Telewizję Niepokalanów przez ojców franciszkanów, miała powstać alternatywa dla „lewicowej, proprezydenckiej” TVP SA. No i dla komercyjnych, sprzedajnych Polsatu i TVN. Pieniążki popłynęły i gdzieś przepadły. Po dwóch latach radosnej działalności ta rodzinna telewizja jest na skraju bankructwa. Finansowego i programowego. Jeśli popatrzyć na sam drukowany program TV Puls, bo telewizji już oglądać nie warto, to mamy do czynienia z produktem medialnym poronionym. TV Puls nie jest już przecież telewizją „katolicką”. Jakieś tam programy religijne czasem bywają, ale więcej ich emituje np. telewizja publiczna. To przecież w TV Polonia można zobaczyć transmisję mszy świętej, a nie na kanale ojców franciszkanów. Owa reklamująca się jako „katolicka” telewizja dla finansów swych ratowania emituje swoiste erotyczne reklamy. Gdyby takie były nadawane w telewizji lansującej się jako „lewicowa”, media prawicowe oskarżałyby ją o „postmodernizm i permisywizm”. Ojcom franciszkanom seks jakoś uchodzi. Ale czy może im ujść szantaż, jaki teraz stosują wobec spółek skarbu państwa, czyli wobec podatników? W zeszłym tygodniu ojcowie franciszkanie, właściciele 56,7% udziałów w spółce medialnej, zaapelowali do pozostałych udziałowców, czyli spółek skarbu państwa i Prokomu, o kolejną zrzutkę na przedłużenie istnienia telewizji, która ma jedynie ok. 1% oglądalności. Szantaż był prosty, pruszkowsko-wołomiński. Albo dajecie dolę i modlimy się wspólnie o ewentualnego kupca na nierokującą w tej formie telewizję, albo wasze dotychczasowe udziały idą na straty. Szantaż okazał się skuteczny wobec spółek skarbu państwa. Wniosku o likwidację tej chorej medialnie, programowo i ekonomicznie firmy złożonego przez prywatny Prokom nie poparły spółki państwowe. Bo ich nadzorcy, choć już z lewicowego nadania, nie chcą zadzierać z Kościołem katolickim. Bo oni przecież obracają nie swoimi, jak Prokom, pieniędzmi. Telewizja Puls, spółka Telewizja Familijna nie mają szans na rynku medialnym. Tchórzostwo władz spółek skarbu państwa sprawi, że za deficyt, za finansowanie rodziny politycznej „pampersów” pana posła Walendziaka zapłacą lewicowi wyborcy. Głosujący na SLD. Na razie Telewizja Familijna się wyżywi. Czy przeżyje SLD, tak olewając wolę swych wyborców?     Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 27/2002

Kategorie: Blog