Narodziny, rządy i upadek reżimu sanacyjnego Kryzys parlamentaryzmu, którego sygnały można było dostrzec w końcu XIX w., spowodował, że już na początku lat 20. XX w. zaczęły się pojawiać w państwach Europy Środkowej i Wschodniej wojskowe i cywilne dyktatury. Uchwalona w Polsce konstytucja z 17 marca 1921 r., wzmacniając władzę parlamentu i osłabiając przy tym władzę wykonawczą, mimowolnie ułatwiła przewrót majowy. Na przełomie lat 1925 i 1926 odtworzyła się centroprawicowa koalicja (endecja, PSL „Piast”, chadecja), do której dołączyła Narodowa Partia Robotnicza. Kluby centroprawicy w lutym i marcu 1926 r. zgłosiły projekty zmian ordynacji wyborczych do Sejmu i Senatu. Ich uchwalenie mogłoby ułatwić stworzenie większości uprawniającej do rządzenia państwem. Pod koniec kwietnia 1926 r. kluby centroprawicy i NPR zaproponowały ponadto zmianę sposobu rozwiązywania parlamentu. Na gruncie nowego prawa wyborczego prawica i centrum, zapewniając sobie większość w Sejmie, sprawiłyby, że system rządów parlamentarnych mógłby poprawnie funkcjonować. Z kolei zmiany w uprawnieniach prezydenta i Senatu skutkowałyby powstaniem realnej możliwości odwoływania się do decyzji wyborców, gdyby większość sejmowa nie była w stanie poradzić sobie z rządzeniem państwem. Wejście w życie tych propozycji prawicy i centrum spowodowałoby, że lewica i mniejszości narodowe utraciłyby możliwość sformowania większości, przynajmniej do czasu przeciągnięcia na swoją stronę partii centrowych, a Piłsudski już na zawsze pozostałby lokatorem Sulejówka. Co oczywiste, było to dla nich nie do przyjęcia. Naiwność lewicy Próba realizacji tych zamierzeń ustrojowych doprowadziła do otwartego rokoszu wojskowego pod przewodnictwem byłego naczelnika państwa, przy wsparciu stronnictw lewicy, związków zawodowych, a nawet komunistów. Po walkach w Warszawie, stoczonych między 12 a 15 maja 1926 r., w których zginęło 215 żołnierzy i 379 cywilów, zwyciężyli przeciwnicy legalnej władzy. Jednak sojusznicy Piłsudskiego wkrótce przekonali się, jak bardzo się pomylili. Komuniści, którzy od razu próbowali potraktować marszałka jako odpowiednika Aleksandra Kiereńskiego, torującego bolszewikom drogę do władzy w Rosji w 1917 r., okazali się tylko użytecznymi idiotami, wedle znanego powiedzenia Włodzimierza Lenina. Zresztą w tej samej sytuacji znalazła się wkrótce pozostała część lewicy, z Polską Partią Socjalistyczną na czele. Stawką majowego zamachu stanu była odpowiedź na pytanie o dalszy sposób rządzenia Polską: czy ma należeć do centroprawicy w oparciu o zmodyfikowany system parlamentarny, czy też istnieje potrzeba ustanowienia porządku autorytarnego z Piłsudskim jako spiritus movens nowego systemu. Zwycięstwo wojskowego rokoszu przesądziło, że Polska dołączyła do innych państw środkowej i wschodniej Europy, z wyjątkiem Czechosłowacji do 1938 r., funkcjonujących w ramach wojskowych czy cywilnych dyktatur. Często podkreśla się bezideowość dyktatury Piłsudskiego. Istotnie, nie miała ona ideologicznego zabarwienia w znaczeniu obietnicy zasadniczego przekształcenia świata. Nie była to dyktatura totalitarna, nie dążyła do podporządkowania państwu każdego obywatela ani poddania kontroli wszystkich ciał społecznych. Marszałek opowiadał się przeciw eksperymentom politycznym, zarówno w lewicowym, jak i prawicowym kierunku, i dowodził, że sytuacja Polski nie pozwala na daleko idące reformy społeczne. Wytycznymi programu ideowego były: myśl o wzmocnieniu władzy wykonawczej przy zachowaniu parlamentu pochodzącego z wyborów, brak monopartii, gospodarczy interwencjonizm, ale z utrzymaniem w ryzach inflacji, podkreślanie roli armii, akcentowanie idei państwowej jako ciągu dalszego ideologii niepodległościowej. Jedynie taki system bez ideologicznej wyrazistości mógł przyciągnąć ludzi różnych orientacji ideowych, a zarazem nie niszczyć fizycznie politycznych konkurentów. Gdyby Piłsudski wprowadził dyktaturę o zabarwieniu lewicowym, byłby zmuszony prześladować endecję, wywłaszczyć kapitał, a może i walczyć z Kościołem, państwo natomiast pogrążyłoby się w chaosie. Gdyby przyjął orientację konsekwentnie prawicową, musiałby delegalizować partie lewicowe, organizacje mniejszości narodowych, związki zawodowe, likwidować ustawodawstwo społeczne i również wtedy Polska popadłaby w jakieś rządy stanu wyjątkowego. Swoisty centryzm tej władzy, operowanie w sferze pragmatycznych rozwiązań, a nie ideologicznego programu, pozwolił obozowi sanacyjnemu skupić wokół siebie znaczną część społeczeństwa, uniknąć destabilizujących kraj wstrząsów, tendencji likwidowania pluralizmu ideowego i politycznego, nie mówiąc o niszczeniu domeny społecznej. Dla sanacji jako obozu rządzącego – po siłowym odrzuceniu w maju 1926 r. rządów centroprawicy, chcącej zbudować zmodyfikowany system rządów parlamentarnych – nie było faktycznie alternatywy. Gdyby zwyciężyły centrum i lewica, nastąpiłby zapewne