Rosja w ogniu

Rosja w ogniu

Korespondencja z Moskwy Pod Niżnym Nowogrodem pożar przenosił się z prędkością 100 metrów na minutę. Przez 250-metrowe jezioro przedarł się jak przez kałużę W Rosji szaleją pożary lasów i torfowisk. Ogień dotarł do 22 regionów europejskiej części Rosji, w wielu prezydent Dmitrij Miedwiediew wprowadził stan wyjątkowy (w tym w obwodach riazańskim, woroneskim i moskiewskim oraz w samej Moskwie). Dostęp do zagrożonych regionów jest ograniczony. Szacuje się, że od pojawienia się pierwszych pożarów na początku lipca na terytorium Rosji zarejestrowano 23 tys. ich ognisk, o łącznej powierzchni 650 tys. ha. W ciągu zaledwie dwóch dni – 31 lipca i 1 sierpnia – odnotowano ich 1,2 tys., z czego 620 udało się ugasić. Do piątku zginęły 52 osoby, straty materialne szacowane są na 650 mln zł. Zniszczeniu uległo co najmniej 2 tys. budynków. Z ogniem walczy ponad 155 tys. ludzi. Najpoważniejsza sytuacja jest w okolicach Woroneża, Niżnego Nowogrodu i Moskwy. Moskwa duszona dymem W rosyjskiej stolicy od czerwca temperatura utrzymuje się na poziomie ponad 30 st. C. Często termometry pokazują 39, a nawet 42 st. C. Moskwianie w minioną środę obudzili się w mieście osnutym gęstym dymem. Szara chmura wypełniła stolicę zapachem spalenizny. Stężenie trujących gazów w powietrzu między 4 a 7 rano przekraczało normę prawie sześciokrotnie. Po godzinie 8 sytuacja znacznie się poprawiła, ale noc ze środy na czwartek była dramatyczna. Miasto zostało całkowicie przykryte duszącym dymem, który był tak gęsty, że budynki po drugiej stronie ulicy były ledwie widoczne, a ilość szkodliwych substancji dziesięciokrotnie przewyższyła normę. Takie nasycenie szkodliwych substancji w powietrzu jest niebezpieczne nawet dla całkowicie zdrowych ludzi. Ministerstwo Zdrowia wciąż przypomina obywatelom, żeby pić jak najwięcej wody, ograniczyć palenie papierosów, przyjmować witaminy i nie jeść ciężkostrawnych potraw, jak najrzadziej wychodzić z domu, a w razie konieczności zakładać maski. W siedzibie moskiewskiego merostwa, na ulicy Twerskiej 13, otwieranie okien jest kategorycznie zakazane. Największe zadymienie panuje we wschodnich i południowo-wschodnich dzielnicach miasta. Gryzący dym wdarł się też do niektórych stacji moskiewskiego metra. Wielu pasażerów podróżuje tym środkiem transportu w maskach, powtarzając, że takiego smogu nie było w Moskwie od lat 70. Widoczność na ulicach jest ograniczona, w centrum nawet do 100 m, co zmusza kierowców do używania świateł przeciwmgielnych w środku dnia. Moskiewskie lotniska Wnukowo i Domodiedowo ograniczyły loty ze względu na zadymienie, największe Szeremietiewo – na razie pracuje normalnie. Jeśli smog nad miastem zgęstnieje, część lotów zostanie odwołana. Dla ognia nie ma granic Jednym z siedmiu regionów, w którym został wprowadzony stan wyjątkowy, są tereny obejmujące miejscowości podmoskiewskie. Gubernator obwodu moskiewskiego Borys Gromow na spotkaniu z premierem Władimirem Putinem powiedział, że w ciągu ostatnich dni na terenie obwodu powstało 86 ognisk pożarów, z czego większość została ugaszona, a w 12 dzielnicach wciąż się pali. Najpoważniejsza sytuacja jest w południowo-wschodniej części obwodu moskiewskiego, w dzielnicach: Łuchowickoje i Kołomienskoje. Mimo ciągłej pracy straży pożarnej, wojska i ochotników ogień wciąż się rozprzestrzenia. W ubiegły weekend pod Niżnym Nowogrodem przemieszczał się z prędkością 100 m na minutę. Rzeki i jeziora nie stanowiły dla niego żadnej przeszkody. Jak powiedział Siergiej Szojgu, minister ds. sytuacji wyjątkowych, ogień przedarł się przez 250-metrowe jezioro jak przez kałużę. Przyczyną pożarów lasów i torfowisk są utrzymujące się od czerwca w Rosji upały. Ale nie tylko. Jak podaje „Niezawisimaja Gazieta”, rosyjscy uczeni już w 2008 r. zwrócili uwagę na to, że likwidacja sytemu ochrony lasów (reforma została przeprowadzona w latach 2006-2007) może w przyszłości doprowadzić do katastrofy. Specjaliści z Instytutu Matematyki Stosowanej Rosyjskiej Akademii Nauk uprzedzali, że Ministerstwo ds. Sytuacji Wyjątkowych nie jest przygotowane do walki z pożarami lasów. „Niezawisimaja” pisze, że za błąd i ignorancję rządu zapłacą teraz podatnicy. Zdarzają się przypadki podpaleń, jak w miejscowości Motmos, gdzie pijany mężczyzna chciał podpalić mieszkanie swojej współlokatorki, by wyłudzić od państwa odszkodowanie. „Kommiersant” donosi, że podobne informacje napływają także z obwodu woroneskiego, gdzie mieszkańcy sami pilnują zniszczonych mieszkań przed kradzieżami i kolejnymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 32/2010

Kategorie: Świat