Rosja po prostu
„Imperium atakuje”, poinformował sejmową Komisję Śledczą do spraw Orlenu Zbigniew Siemiątkowski, były szef wywiadu, dodając, że Rosja, zamiast dominacji politycznej, którą swego czasu uzyskiwała za pomocą czołgów, stara się obecnie uzyskać dominację gospodarczą, do czego służą jej nieprzebrane zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego. Oświadczenie Zbigniewa Siemiątkowskiego, jednego z ważnych aktorów naszej sceny politycznej, podchwycone zostało skwapliwie przez media, stając się sezonową sensacją. Znam Zbigniewa Siemiątkowskiego jako człowieka obdarzonego lotną inteligencją, nie mam więc żadnych wątpliwości, że składając swoje oświadczenie, miał on niewątpliwie świadomość, że mówi rzecz oczywistą. Jego deklaracja, jak przypuszczam, skierowana zaś była głównie do tych naszych rodaków, którzy są gotowi nadal traktować Rosję jak zdechłego niedźwiedzia. Ten pogląd czy też ta iluzja była szczególnie powszechna tuż po naszej transformacji ustrojowej, kiedy zawalił się Związek Radziecki. Wówczas to jeden z naszych ówczesnych posłów podjął wyprawę kajakową, która przebiegała przez tereny byłego ZSRR, aby dowieść, że za naszą wschodnią granicą leży padlina, którą bezpiecznie można ciągnąć za uszy i za ogon. I rzeczywiście nikt tego kajaku nie zatopił, co dzisiaj jednak należy uważać raczej za wyraz lekceważenia niż słabości. Nie jest bowiem trupem kraj, który mimo rozpadu ZSRR sięga swoimi granicami od Smoleńska aż po Morze Ochockie, Mongolię i Chiny, na którego terenie znajdują się ogromne złoża nie tylko ropy i gazu, lecz także wszelkich innych minerałów i kopalin, a w którego silosach znajdują się głowice atomowe. W dodatku zaś, i to jest chyba najważniejsze, w historii Rosji zakodowany jest niezwykle silny instynkt państwowy, będący źródłem siły zarówno imperium carów, jak i imperium Josifa Wissarionowicza. Ukazała się niedawno po polsku książka Simona Sebaga Montefiorego „Stalin – dwór czerwonego cara” i tylko mając w pamięci ów instynkt państwowy, zakodowany w narodzie rosyjskim, można pojąć, jakim cudem przy wszystkich zbrodniach, głupocie, małostkowości i cynizmie tego dworu ZSRR mógł jednak wygrać wojnę, a potem przez pół wieku trzymać w szachu cały świat. Znów mam świadomość, że mówię oczywistości. Wydają się one jednak w dalszym ciągu niepojęte dla sporej części naszej opinii, zwłaszcza tej, którą reprezentują media. Opinia ta ze zdumieniem przygląda się bowiem obecnym rządom Władimira Putina, który najwyraźniej w świecie zamierza ukrócić lub już ukrócił rozkład państwa, w czym większość Rosjan staje zdecydowanie po jego stronie. Putin wyrzucił do kosza scenariusz Jelcyna, według którego bogactwa Rosji miały się stać łupem ponadnarodowych konsorcjów i korporacji, a władzę polityczną mieli przejąć oligarchowie, których Putin obecnie przepędził lub, jak Chodorkowskiego, wsadził do więzienia. Z naszej strony spotyka się to regularnie z głosami oburzenia i protestu, ale ze strony Rosjan – którzy, jak słyszę od pewnego już czasu, otrzymują regularnie pensje i emerytury – przyjmowane jest z aprobatą, chociaż słyszałem również w radiu BBC reportaż z Moskwy mówiący o tym, że wobec wielkiego wzrostu cen mieszkań w stolicy mniej zaradnych lokatorów znajduje się niekiedy z poderżniętym gardłem, a ich mieszkanie idzie na handel. Mafia działa i jest czasami jeszcze silniejsza niż państwo Putina. Myślę jednak, że Putin wygra. Co z tego wynika jednak dla nas, o czym poinformować chciał nas zapewne Siemiątkowski? Otóż po pierwsze, że niedźwiedź nie jest martwy. Po drugie zaś, że odzyskując siły, zachowuje się on jak każde normalne zwierzę, jak Stany Zjednoczone na przykład, dążąc do poszerzenia swojego terenu łowieckiego. Amerykanie od lat za swoje łowisko uważają Amerykę Południową, ostatnio zaś sięgają po roponośne kraje arabskie. Rosjanie spoglądają na Europę, którą już zaopatrują w gaz i paliwo, a także na kraje byłego ZSRR i „bloku socjalistycznego”, o czym można się przekonać, choćby oglądając wybory na Litwie czy na Ukrainie. Czy jest to normalne? Najzupełniej. Problemem naszym, polskim, jest więc pytanie, jak winniśmy się zachować wobec tej całkowicie normalnej sytuacji. Otóż, moim zdaniem, należy przede wszystkim uznać ją za rzeczywistą. Przez kilka lat uważając się za „lidera regionu”, żyliśmy w świecie złudzeń. Sądziliśmy, że trzymając się kurczowo Ameryki,