To kryzys naftowy z 1973 r. rozpoczął zieloną rewolucję Odnawialne źródła energii są u nas często uważane za wymysł czerwono-zielonych utopistów. W rzeczywistości za pierwszą dużą falą inwestycji w badania nad ekologiczną energetyką stały geopolityka oraz interes światowego supermocarstwa – Stanów Zjednoczonych. Chodziło o to, by uniezależnić Zachód od ropy naftowej, surowca kluczowego dla gospodarek Ameryki i Europy. Impuls pojawił się w latach 70., gdy kraje naftowe pokazały, jak potężna jest broń, którą dysponują, i doprowadziły do długotrwałego kryzysu gospodarczego. 6 października 1973 r., w dzień żydowskiego święta Jom Kippur, Syria i Egipt przy wsparciu innych krajów arabskich zaatakowały Izrael. Ten szybko odparł agresję, ale wojna miała poważne reperkusje. Państwa arabskie zadziałały wspólnie jak kalifat – we wszystkim oprócz nazwy – i użyły ropy naftowej jako broni. Skoordynowały podniesienie ceny bazowej surowca o 70%, ograniczyły jego wydobycie oraz nałożyły embargo na eksport do krajów, które wsparły Izrael. Saudyjczycy mówili wprost, że to, co zrobili, jest pokazem siły nowej broni, której zastosowanie umożliwiła solidarność krajów arabskich – broni naftowej. Jeszcze kilka lat wcześniej Zachód wyszedłby z tego bez szwanku. Do 1947 r. Stany Zjednoczone, największy konsument ropy naftowej na świecie, były także jej eksporterem. Wydobycie w krajach Bliskiego Wschodu kontrolowały niemal w 100% zachodnie korporacje naftowe – tzw. Siedem Sióstr – które dowolnie regulowały rynek i zapewniały tani import do Europy i USA. Jednak w 1973 r. Stany nie miały już złóż wystarczających do wyrównania braków spowodowanych embargiem, a kraje arabskie zyskały większy wpływ na własne pola naftowe. Siedem Sióstr nie mogło już dzielić i rządzić. Wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt godzin, by decyzje OPEC spowodowały wzrost ceny baryłki ropy z 4 do 12 dol. Przed stacjami benzynowymi w USA ustawiły się kolejki. Nie bądź paliwożerny Richard Nixon zareagował telewizyjnym apelem do Amerykanów. „W ostatnich latach nasze potrzeby energetyczne przekroczyły dostępne zasoby”, powiedział. Prosił m.in. o zmniejszenie temperatury w domu i pracy do maksymalnie 20 st. C. „Jeżeli jest to dla was jakiekolwiek pocieszenie, to mój lekarz twierdzi, że żyjąc w takiej temperaturze, jesteśmy zdrowsi”, usłyszeli Amerykanie, którzy dowiedzieli się poza tym, że wprowadzono racjonowanie paliwa oraz ograniczenia mające poprawić efektywność energetyczną. Samochody należące do rządu, z wyjątkiem nagłych wypadków, miały przestrzegać limitu prędkości 50 mil na godzinę. Rozpoczęto też kampanie społeczne mające skłaniać do oszczędzania paliwa. Ich głównym hasłem było Don’t be fuelish (czyli mniej więcej: Nie bądź paliwożerny). Wzięły w nich udział znane postacie z niemal każdej dziedziny życia, w tym sportowcy i aktorzy. Włączyli się nawet organizatorzy rajdów i w 1974 r. nie odbył się 24-godzinny wyścig w Daytonie ani 12-godzinny wyścig w Sebring, a NASCAR skrócił wszystkie trasy o 10%. Jednocześnie wprowadzono ograniczenie prędkości na autostradach do 55 mil na godzinę, co nie tylko zmniejszyło zapotrzebowanie amerykańskiej gospodarki na ropę o 150 tys. baryłek dziennie, ale spowodowało spadek liczby wypadków drogowych i – o 15% – ich ofiar śmiertelnych. Do dziś jest to używane jako argument w dyskusjach o ograniczeniach prędkości na drodze. Dzięki takim krokom zmniejszono zapotrzebowanie amerykańskiej gospodarki na ropę, ale w niewystarczającym stopniu. Wraz ze wzrostem cen surowca nastąpiło spowolnienie gospodarcze. Przyszedł też szok. „Pojawiło się powszechne przekonanie, że kończą się światowe zasoby ropy. W ciągu zaledwie kilku lat Amerykanie przeszli od wiary, że ropa już zawsze będzie tania, do przekonania, że niedługo się skończy”, opisywał Michael L. Ross w artykule „Jak embargo na ropę z 1973 r. uratowało planetę” na łamach „Foreign Affairs”.! Projekt niezależność „W 1973 r. szok naftowy wyglądał jak zwycięstwo krajów OPEC i porażka wszystkich innych – pisał Ross w tekście, który opublikowano z okazji 40. rocznicy tamtych wydarzeń. – Ale w ciągu ostatnich czterech dekad szczęście się odwróciło. Wyższe ceny ropy doprowadziły do tego, że w krajach OPEC rozkwitła korupcja, przyszła stagnacja i polityczne represje. W tym czasie reszta świata z powodu drogiej ropy uruchomiła wzrost inwestycji w alternatywne źródła energii oraz poprawę efektywności energetycznej”.