Nowy kraj też może się przebić w Unii Europejskiej Kilka lat temu, gdy Polska, wbrew Francji i Niemcom, poparła amerykańską wojnę w Iraku, Jacques Chirac beształ Polaków, wołając, że mieliśmy szansę, by siedzieć cicho, lecz jej nie wykorzystaliśmy. Ten wybuch złości zmroził kontakty na linii Warszawa-Paryż. Jego następca Nicolas Sarkozy tego błędu już nie popełni. Nie dlatego, że nie poprzemy już amerykańskiej wojny, tylko dlatego, że Polska w Unii Europejskiej siedzi cicho. I to nie dlatego, że premier Tusk czy minister Sikorski chcą się przymilić, gdyż tak naprawdę w czasach Jarosława Kaczyńskiego Polska też w Unii siedziała cicho. Nie byliśmy w głównym nurcie prac, nie kształtowaliśmy Unii. To nie był efekt takiego czy innego wyboru – to był przede wszystkim efekt niewiedzy. Jeżeli w pierwszych latach naszego członkostwa było to jeszcze do wytłumaczenia, to dziś już nie. Tymczasem widać, że polscy politycy, publicyści, uczestnicy publicznej debaty i ci, którzy podejmują decyzje, nie przetrawili intelektualnie naszego członkostwa w Unii. Wiedza, jak zmieniło ono naszą pozycję, jest czymś ekskluzywnym. Podobnie jak wiedza o tym, jak w wyniku członkostwa zmieniła się Polska – i w sferze gospodarki, i w sferze prawa, i w sferze mentalności. I w jakim stopniu unijne dyrektywy kształtują nasze życie. Obce są dla nas procesy zachodzące w Unii, jej ewolucja, w związku z tym, nawet jeśli uświadamiamy sobie nasze interesy, to nie za bardzo potrafimy o nie się ubiegać. A są to rzeczy dla Polski istotne. Mogliśmy o nich usłyszeć podczas konferencji „Polska w Unii Europejskiej 2009-2014. Wyzwania polityki wewnętrznej. Wyzwania polityki zewnętrznej”, zorganizowanej przez posła do Parlamentu Europejskiego Wojciecha Olejniczaka i Ośrodek Badań nad Przyszłością Collegium Civitas pod kierownictwem Edwina Bendyka. Wzięli w niej udział europosłowie Bogusław Liberadzki i Marek Siwiec, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński, były minister finansów Mirosław Gronicki oraz prof. Wawrzyniec Konarski i dr Piotr Żuk. Brukselscy weterani mówili, jak Europa funkcjonuje, jak wspólne projekty docierane są podczas nieformalnych rozmów i w codziennej pracy. I że nie jest tak, że nowy kraj nie może się przebić ze swoimi inicjatywami. Bo gwiazdą ostatniego sezonu w Unii jest Rumunia. „My cieszymy się, że Janusz Lewandowski został komisarzem ds. budżetu, tymczasem Rumun został komisarzem ds. rolnictwa. Które stanowisko jest ważniejsze?”, pytał Marek Siwiec. Mirosław Gronicki mówił o finansowym aspekcie naszego członkostwa. To istotne – zwłaszcza że nasze zainteresowanie Unią krąży w zasadzie wokół jednego tematu – ile euro potrafimy wyszarpać ze wspólnej kasy. A są to grube miliardy euro. Choć pamiętać trzeba, że stanowią one nie więcej niż 2% naszego PKB. I że więcej korzystamy nie na bezpośrednich transferach, tylko na samej obecności w Unii, na tym, że staliśmy się częścią wielkiego rynku i wielkiej przestrzeni dobrobytu. Czy to zmieni Polskę? Czy Europa wniesie do Polski takie wartości jak racjonalność, akceptacja dla różnorodności, laickość, demokracja obywatelska? A jeżeli tak, to jak długo ten proces będzie trwał? – pytał Piotr Żuk. Może spróbujemy odpowiedzieć i na te, i na inne pytania podczas następnych konferencji? RW Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint