Nie dajemy pieniędzy na piękne oczy Rozmowa z Jerzym Swatoniem, prezesem Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska – Co będzie najważniejsze dla Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w 2003 r.? – Bezspornie stworzenie warunków, mechanizmów i procedur pozwalających w przyszłości sprawnie absorbować maksymalną ilość środków, które można uzyskać od Unii Europejskiej na ochronę środowiska w Polsce. Temu m.in. służy zdobywanie przez NF doświadczeń w zakresie wykorzystywania środków przedakcesyjnych, które Unia pozostawiła do naszej dyspozycji, czyli funduszu ISPA. – Czy zmieni się polityka funduszu po zmianie władz? – W ubiegłym roku NF uchwalił strategię działania do roku 2007, będziemy więc postępować zgodnie z nią. Chcemy natomiast dopracować strategię w zakresie absorpcji środków unijnych, tak aby skorzystać ze wszystkich możliwości, które daje system funduszy. Oznacza to ściślejszą współpracę Narodowego Funduszu z 16 wojewódzkimi funduszami. Chcielibyśmy także, aby okres rozpatrywania wniosków i załatwiania spraw w NF był krótszy niż obecnie. – NF zdecydował się na zwiększenie poziomu umorzeń do 25%. Czy nie obawia się pan, że znacznie zmniejszą się wpływy do budżetu NF? – Nie obawiam się tego, ponieważ nie umarzamy na piękne oczy. Trzeba spełnić szereg warunków. Jednym z nich jest to, że umarzana kwota będzie przeznaczana na kolejną inwestycję proekologiczną. Przede wszystkim jednak inwestycja musi być zrealizowana w terminie i przynieść planowany efekt ekologiczny. Co nie zawsze się udaje. Co do skali umorzenia, to jeśli będzie ono służyło generowaniu nowych inwestycji, bo taki jest mechanizm, nic nie tracimy w zakresie ochrony środowiska. Natomiast istotne jest inne zagadnienie – na ile te umorzenia, w przypadku gdy dotyczą podmiotów gospodarczych, będą mogły być realizowane w świetle ustawy o nadzorowaniu i dopuszczalności pomocy publicznej dla przedsiębiorców. Określa ona, kiedy i w jakich przypadkach przedsiębiorca może uzyskać umorzenie. Może być ono potraktowane jako zachwianie na rynku. Prawdopodobnie więc umorzenia będą mniejsze, tak aby nie zakłócać konkurencji. – W jaki sposób fundusz będzie chciał zwiększyć dochodowość? – Fundusz nie jest instytucją, która ma prawo powiedzieć, że np. zwiększa podatki na rzecz ochrony środowiska. Reforma finansów publicznych polega m.in. na przyjrzeniu się źródłom obciążania podmiotów gospodarczych. Opłaty ekologiczne to koszt funkcjonowania firmy. Jeśli będzie miała za duże koszty, będzie miała drogie produkty, a jeśli będą one drogie, to firma ich nie sprzeda i upadnie. Nie można więc dowolnie obciążać przedsiębiorstwa kosztami związanymi z ochroną środowiska, bo grozi to jego upadkiem i likwidacją miejsc pracy. Takie działanie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ważniejszą kwestią w tej chwili jest to, na ile ci wszyscy, którzy powinni wnosić opłaty i płacić kary, robią to, oraz na ile naliczane są one prawidłowo. Trzeba zatem wzmocnić funkcje kontrolne w obszarze szacowania wielkości opłat i ich egzekwowania. Jeśli otrzymuję informację, że w danym województwie wnosi się 1-2 tys. opłat, a zarejestrowanych podmiotów prowadzących działalność gospodarczą jest 40 tys., zastanawiam się często, czy te podmioty rzeczywiście prowadzą działalność, która nie wymaga korzystania ze środowiska. – Jakie największe inwestycje proekologiczne powstają dzięki pomocy funduszu? – Z największych obecnie realizowanych inwestycji trzeba wymienić m.in. uporządkowanie gospodarki wodno-ściekowej Szczecina, modernizację gospodarki wodno-ściekowej Krakowa i Wrocławia czy modernizację oczyszczalni ścieków w Olsztynie. Na wspieranie inwestycji przeznaczymy w tym roku 1,3 mld zł. – Fundusz Spójności zakłada dofinansowywanie inwestycji, których koszt realizacji wynosi minimum 10 mln euro. Czy taka suma nie będzie barierą dla samorządów? – Fundusz Spójności istnieje po to, żeby zapewnić spójność w zakresie infrastruktury w dużych aglomeracjach miejskich. Nie jest przeznaczony dla mniejszych ośrodków. Ma stworzyć takie warunki, aby infrastruktura typu: gospodarka wodno-ściekowa, zaopatrzenie w wodę pitną, gospodarka odpadami była taka sama jak w innych aglomeracjach europejskich. Dla dużych miast suma 10 mln euro, nie będzie barierą. Ale budzenie nadziei, że Fundusz Spójności jest dla małych ośrodków, to nieporozumienie. Trzeba pamiętać, że w ramach funduszy strukturalnych, które nastawione są na mniejsze projekty związane z małymi gminami czy związkami gmin, istnieje tzw. zintegrowany program rozwoju regionalnego i tam regiony
Tagi:
Joanna Tańska