Właściciele działek budowlanych, pól i lasów chcą odszkodowań za obecność sieci energetycznych Kiedy runął mur berliński i NRD połączyła się z RFN, jedną ze spraw, którymi od razu się zajęto, była kwestia linii energetycznych. Obywatele dawnej NRD mieli 10 lat na to, by zgłaszać roszczenia, jeśli nad ich działką zawisła linia przesyłowa. Polaków wciąż zwodzono. Bo to jeszcze nie pora, bo nie ma na to pieniędzy… Tak minęło 28 lat od transformacji. Bez skrupułów Gmina Izabelin sąsiaduje z warszawskimi Bielanami i z Puszczą Kampinoską. To jedna z najbardziej malowniczych gmin podwarszawskich. Ceny działek budowlanych wahają się tu od 400 do 750 zł za metr kwadratowy, dochodzą nawet do 1 tys. zł. Ale nie wtedy, gdy nad działką przebiega sieć energetyczna. Spadek wartości może wynieść nawet 90%. Podobnie sytuacja wygląda w sąsiedniej gminie Stare Babice. Andrzej Adamski mieszka w Laskach od zawsze. Ojciec był ogrodnikiem, w 1945 r. zatrudnił się w tamtejszym ośrodku dla niewidomych. Właściwie zarządzał majątkiem. Dostał mieszkanie pracownicze. Nieduże, bez wody, ze sławojką w pobliżu. Marzył o własnym domu, by żonie i dzieciom zapewnić godny byt. W 1962 r. kupił działkę, żeby postawić dom. Przez jej róg biegła linia energetyczna, ale teren był duży, więc nie wadziła. Ojciec chciał w przyszłości pobudować na działce szklarnie. Miał swoje ogrodnicze plany. Nie zdążył, zginął przedwcześnie. Andrzej pamięta, jak rodzina cieszyła się na myśl o nowym, dużym domu z łazienkami. Budowano go powoli, jak to w tamtych czasach. W 1965 r. budynek był pod dachem, na szczycie zawisła wiecha. Radość była ogromna. Wtedy przyszli oni… Oni, czyli ludzie od prowadzenia sieci energetycznych. Elektryfikacja była magicznym hasłem. Ale kojarzyło się ono raczej z żarówką w lampie niż z liniami energetycznymi nad głową. Tymczasem ktoś zdecydował, że przez działkę Adamskich, którą już na rogu przecinała sieć energetyczna 220 kV, będzie przebiegać druga o takim samym, bardzo wysokim napięciu. Nie przejęto się tym, że na drodze planowanej sieci stoi dom. A może sądzono, że na dom nie ma pozwolenia? Ludzie z energetyki przyszli do Adamskich i powiedzieli, że mają ten swój dom rozebrać, bo akurat przez pierwsze piętro będzie przebiegać sieć. Dostaną za to odszkodowanie. Niewygórowane. – Tata się nie zgodził, bo za pieniądze z odszkodowania nie mógłby postawić nowego domu – wspomina Andrzej. – A że miał pozwolenie na budowę, nie można było na nim wymusić rozbiórki. Pamiętam, że z powodu naszego domu słup, który był planowany w dużej odległości od działki, stanął w jej pobliżu. Tak zdecydowano, by zmniejszyć zwis przewodów i by znalazły się one nad dachem domu. Sieć powstała. Od prawie pół wieku przewody energetyczne o napięciu 220 kV biegną ze 2 m nad dachem Adamskich. Każdy, kto to widzi, dziwi się. Ale z tego zdziwienia nic nie wynika. No, może tyle, że jakiś czas temu u Adamskich zjawiła się kobieta. Powiedziała, że jest z firmy, która od przedsiębiorstw zajmujących się dystrybucją energii elektrycznej uzyskuje zapłatę za spadek wartości działki. I że dla Adamskich to może być niemała kwota. Poza tym trzeba by zawrzeć umowę na służebność przesyłu na przyszłość. To też pewnie byłyby duże pieniądze. Adamscy nawet dyskutowali nad propozycją, ale niepotrzebnie. Kiedy bowiem okazało się, że po śmierci mamy nie przeprowadzili jeszcze postępowania spadkowego, firma się wycofała. Potem wiele razy pojawiały się inne firmy, kolejne kancelarie telefonicznie zgłaszały oferty, jednak z usług żadnej z nich nie skorzystali. Inaczej było z mieszkającą kilkaset metrów od Adamskich Wandą Bedyńską. U niej też linia energetyczna biegnie ukosem przez działkę, ale nie nad domem, bo w jej przypadku było odwrotnie – najpierw powstała linia, a potem zaczęto budować dom. – Kiedy w 1978 r. kupowaliśmy działkę, biegły nad nią dwie linie energetyczne 220 kV – opowiada Bedyńska. – Energetycy powiedzieli nam, że za 20 lat te linie zostaną rozebrane. Jedną faktycznie zdjęli, druga została. Żeby zbudować dom, musiałam zachować odległość 25 m od osi linii. Kilka lat temu pojawili się u niej, podobnie jak u Adamskich, ludzie od odszkodowań za obecność sieci energetycznych. Mówili, że są z firmy z Łodzi. Twierdzili, że specjalizują się w takich przypadkach i że jest to sprawa do wygrania. Wanda Bedyńska