Rozwód z separacją

Rozwód z separacją

Nieudane związki wolimy kończyć radykalnie i ostatecznie Wśród wielu rocznic, jakie obchodzimy w tym roku, jest i okrągła rocznica separacji, którą Sejm uchwalił dziesięć lat temu, 21 maja 1999 r. Polskie małżeństwa rzadko jednak korzystają z tego rozwiązania. Wolą się rozwodzić. Przez ostatnie 10 lat rozwiodło się ponad 450 tys. par. Separację wybrało – tylko 45 tys. – Trzy lata temu razem z obiema córkami wyniosłam się do innego mieszkania i przeprowadziłam formalną separację z mężem. Było to bezsensowne posunięcie, rok temu i tak się rozwiedliśmy, okres odseparowania w niczym nie pomógł. Teraz widzę, że jeśli już trzeba pisać wnioski i chodzić do prawników, niech będzie to po to, żeby ostatecznie rozwiązać małżeństwo, a nie dla samej separacji. Jak coś się nie układa, należy od razu z tym kończyć – mówi Halina Łechtańska, rozwiedziona po 19 latach oficjalnego małżeństwa i dwuletnim okresie separacji. – Powinnam zdecydować się na rozwód znacznie wcześniej. Dla męża, który spełniał się tylko w nauce, byłam mamusią, a nie kobietą, nie widział moich potrzeb. Kamieniem obrazy stało się dla niego to, że na jednym z dużych spotkań towarzyskich oświadczyłam – w styczniu! – że od września czekam na seks z nim. Na separację zgodzili się wspólnie, spojrzenie z dystansu i czas refleksji miały pomóc w naprawie związku. W tym czasie pani Halina poznała mężczyznę i już nie chciała niczego naprawiać. – Nowy partner dostrzegł we mnie kobietę, córki szybko go zaakceptowały, widziały, że odżyłam, mówiły: „Lepiej, jak się rozstaniesz z tatą”. Na męża reagowałam coraz gorzej i domagałam się jak najszybszego rozwodu, o niczym nie wiedział, ale się domyślał. Na rozprawie rozwodowej jego adwokatka zapytała, czy zdradziłam męża, odpowiedziałam, że nie. Myślałam: „A guzik cię to obchodzi”. W czasie tej separacji tylko się męczyliśmy, córki dopiero po rozwodzie przyznały się ojcu, że mama od dawna kogoś ma. Separacja jest niczym, liczy się papier rozwodowy. To rozwiązanie dla „świętych” – ale takich dziś coraz mniej… Takie opinie przeważają wśród Polaków. W istocie, wśród osób decydujących się na separację przeważają ludzie wierzący, którzy nie chcą uchybić normom religii katolickiej. Kościół bowiem na razie nie godzi się na rozwody, dopuszcza jednak separację – i ustami wielu kaznodziejów namawia, by nie wchodzić do sali sądowej, lecz decydować się na finał małżeństwa w wersji soft, bez sięgania po ostateczne, „twarde” rozwiązania. Ponieważ skutek tych starań jest żaden, Kościół idzie z duchem czasu i stopniowo łagodzi stanowisko. Dziś księża zezwalają już wiernym na urzędowe, cywilne rozwody, pod warunkiem że są one poprzedzane kościelnym unieważnieniem małżeństwa. Katalog przesłanek niezbędnych do uzyskania unieważnienia jest zaś systematycznie rozszerzany przez Kościół. Mimo to nawet katolicy, oficjalnie zapewniający o swej wierze, nader rzadko wybierają separację zamiast rozwodu. – Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje – mówi „Przeglądowi” Przemysław Gosiewski, jeden z liderów PiS. Sam wolał się rozwieść, zamiast skorzystać z możliwości separacji, i nie zamierza wyjaśniać powodów: – Nie będę opowiadał o swych prywatnych sprawach. – Determinacja biologiczna czasem okazuje się silniejsza od względów moralnych, przykładem były premier Kazimierz Marcinkiewicz, z którym byliśmy w jednej diecezji – wskazuje prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog i pedagog. Publicysta Cezary Michalski, którego życie osobiste i rozwód wzbudziły kiedyś poruszenie w środowisku tzw. pampersów, pragnących uchodzić za ludzi głęboko przestrzegających wszystkich wartości rodzinnych, oświadcza: – Mam skłonności do życia nieformalnego. Myślę, że wielu Polaków ma takie skłonności i jak już muszą coś rozwiązać, wolą decydować się na rozwód. Wiara i tradycja U prof. Izdebskiego, zajmującego się poradnictwem rodzinnym, zjawiają się czasem małżeństwa wybierające separację. – To na ogół ludzie, którzy nie mają w sobie siły, by się ostatecznie rozstawać, chcą pobyć w stanie przejściowym, przemyśleć, czy z małżeństwa coś da się uratować. Przyczyny sięgania po to rozwiązanie są zaś rozmaite. W jednym z małżeństw mąż był oskarżony o stosowanie przemocy seksualnej wobec żony. Sprawa została umorzona z braku dowodów, ale kobieta dla ostrożności wolała wystąpić o separację. – Parę lat temu przyszło bardzo religijne małżeństwo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 21/2009

Kategorie: Kraj