Ludzie mają już dość życia w społeczeństwie walczących kogutów Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy powołany 23 października 2012 r. w Katowicach i Komitet Obrony Pracowników założony 12-13 stycznia br. w Łodzi to pozornie dwie różne inicjatywy zrodzone z niezadowolenia społecznego. Wystarczy jednak prześledzić zebrania założycielskie tych dwóch komitetów, aby zobaczyć, że w ostatnich miesiącach „na dole” coś się zmieniło. W obliczu wspólnej biedy zanikają podziały polityczne, nie ma lepszych ani gorszych, ludzie „Solidarności” bratają się z działaczami OPZZ. Jeszcze rok temu było to nie do pomyślenia. Na zebraniu założycielskim śląskiego komitetu usiedli razem przy stole przedstawiciele „Solidarności”, „Sierpnia 80”, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych i postanowili działać w imieniu wszystkich: górników, hutników, energetyków, ciepłowników, kolejarzy, służby zdrowia, nauczycieli, pracowników zakładów zbrojeniowych i motoryzacyjnych. Zapowiedzieli zorganizowanie na Śląsku strajku generalnego, największego protestu pracowniczego od 1981 r., bo, jak napisali w biuletynie strajkowym, „rząd oderwał się od rzeczywistości i wydaje mu się, że problemy pracowników i pracodawców nie są ich problemami”. Podobnie było w Łodzi na zebraniu założycielskim Komitetu Obrony Pracowników, który ma brać w obronę również osoby niebędące członkami związków zawodowych, zatrudnione na umowach cywilnoprawnych, zmuszane do rejestrowania jednoosobowych firm. Tutaj też spotkało się kilkudziesięciu przedstawicieli różnych środowisk – zarówno osoby, które nigdzie nie należą, jak i reprezentanci ugrupowań od lewej do prawej strony sceny politycznej. Na sali byli m.in. przedstawiciele Polskiej Partii Socjalistycznej, Polskiej Partii Pracy – Sierpień 80, partii Demokracja Bezpośrednia, Samoobrony RP, Ruchu Palikota, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Ogólnopolskiego Pracowniczego Związku Zawodowego Konfederacja Pracy, Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza oraz Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, a także działacze „Solidarności” i KPN. W wydanym komunikacie napisali, że postanowili „całkowicie odrzucić zaszczepione nam sztuczne przecież podziały na „lewicę” czy „prawicę”, na wierzących i niewierzących, na „lepszych” i „gorszych” i zacząć współpracować ze wszystkimi ludźmi i wszystkimi organizacjami”. Znowu nieprawdopodobne wręcz zbratanie. Henryk Rynkowski z Ostrowa Wielkopolskiego, który został wybrany na przewodniczącego Komitetu Obrony Pracowników, powiedział na zakończenie dwudniowych obrad: „Nareszcie ludzie dyskutują, kłócą się o poważne sprawy, a nie o brzozę smoleńską, samolot i trumny”. To samo usłyszałem od Mateusza Trzeciaka, rzecznika prasowego KOP: – Społeczeństwo jest dojrzalsze niż nasza klasa polityczna. Na górze są tworzone sztuczne podziały, które służą tylko do zdobycia władzy, do rozgrywek politycznych. Zamiast o sytuacji materialnej obywateli dyskutuje się o Smoleńsku. KOP nie chce całkowicie się odsunąć od partii politycznych, bo tylko politycy mogą zmieniać prawo, ale chce sprowadzić partie na ziemię, zmusić do działania na rzecz obywateli. W oświadczeniu programowym KOP ogłosił, że „powstaje jako stowarzyszenie i nie zostanie przekształcony w partię polityczną. Partie nie są w stanie zjednoczyć ludzi, za to robią w tej chwili zbyt wiele, by ich podzielić. Polacy muszą się zjednoczyć, by zadbać o własne interesy, a nie o interesy partyjne, i dlatego stowarzyszenie jest jedyną rozsądną formą”. Same koguty Przyspieszenie zjednoczenia zwykłych Kowalskich, prawicowych i lewicowych, co wyraźnie było widać podczas obrad komitetów społecznego oporu w Katowicach i w Łodzi, to niewątpliwie rezultat zajmowania się przez rząd i parlament tematami zastępczymi. Przewodniczący Henryk Rynkowski na stronie internetowej www.kop.org.pl opisał te problemy: „Polityk A z partii X komentuje komentarze polityka B z partii Y, komentującego komentarze polityka C z partii Z. Co z tego wszystkiego wynika? Ano nic. (…) Wiemy, że jeśli partia X połączy się z partią Y, tworząc tym samym partię Z, to automatycznie polityk A stanie na jej czele, ale aby było to możliwe, to polityk B musi dogadać się z politykiem C, bo inaczej nic z tego nie będzie. Ale polityk B nie dogada się z politykiem C, gdyż już od roku licytują się, który z nich ma bardziej białą czy bardziej czerwoną koszulę. Dowiadujemy się, że rzeczywiście koszula polityka B jest bardziej czerwona od koszuli polityka C, ale nie dowiadujemy się, dlaczego jesteśmy biedni. (…) Walka z bezrobociem, tworzenie nowych miejsc pracy, zapewnienie właściwej opieki socjalnej ludziom, którzy przymierają głodem, rozwiązanie problemów służby zdrowia, łamanie praw pracowniczych, powstrzymanie likwidacji zakładów pracy, podjęcie działań zmierzających do podniesienia stopy życiowej obywateli, wzrostu
Tagi:
Leszek Konarski