Najsłynniejsza feministka świata w wieku 66 lat wzięła ślub według indiańskiego rytuału Zaskoczenie było całkowite. Gloria Steinem, ikona i „arcykapłanka” ruchu wyzwolenia kobiet, postanowiła wyjść za mąż. A przecież przez całe życie twierdziła, że małżeństwo to „upokarzający kontrakt feudalny”, którego powinno się unikać za wszelką cenę. To Gloria Steinem wypowiedziała kiedyś zdanie, które stało się jednym z haseł najczęściej wypisywanych na murach: „Kobieta tak potrzebuje mężczyzny jak ryba roweru”. I teraz okazało się, że rower może się do czegoś przydać. Nawet jeśli rybka liczy sobie 66 wiosen… Informacja o ślubie wybitnej feministki została przyjęta z niedowierzaniem, tym bardziej że Gloria jeszcze przed czterema laty zapewniała: „Nigdy nie myślałam o macierzyństwie i małżeństwie. Małżeństwo – to nie brzmi dobrze. Zbliżam się do wieku, w którym traci się zainteresowanie seksem, w którym kobieta może powiedzieć sobie: „Teraz nie muszę już z niczym się liczyć. Życie w celibacie jest również atrakcyjne”. Okazało się jednak, że wiadomość o małżeństwie „arcykapłanki”, uznanej przez kilka amerykańskich magazynów za jedną z 25 najwybitniejszych kobiet XX wieku, jest prawdziwa. Szczęśliwym panem młodym okazał się 61-letni biznesmen z RPA, mieszkający obecnie w Los Angeles, David Bale, który zbił fortunę, sprowadzając do Stanów Zjednoczonych deskorolki. Bale był już dwukrotnie żonaty. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że jego syn, Christian, jest aktorem, który wystąpił ostatnio w kontrowersyjnym filmie „American Psycho”, opowiadającym o odrażającym mordercy kobiet. Gloria Steinem wyjaśniła motywy swego zaskakującego kroku w krótkich słowach: „Aczkolwiek pracowałam przez wiele lat, aby uczynić małżeństwo instytucją gwarantującą obu stronom równe prawa, to jednak nigdy nie oczekiwałam, że sama osiągnę z tego powodu korzyści. Jestem zaskoczona i szczęśliwa. Może pewnego dnia o tym napiszę, teraz zaś mam nadzieję, że moja decyzja udowodni to, co feministki zawsze twierdziły – że feminizm to możliwość wyboru najbardziej odpowiednich rzeczy w każdym okresie naszego życia. Jestem w wieku, w którym małżeństwo jest świadomym wyborem, a nie spełnieniem czyichś oczekiwań”. Wieść o ślubie publicystki, która konsekwentnie głosiła: „Małżeństwo zostało wymyślone dla jednej osoby i pół”, wprawiła amerykańskie społeczeństwo w osłupienie. Niektóre sztandarowe feministki wyraziły się wprawdzie o Glorii życzliwie, nie potrafiły jednak stłumić ironicznego chichotu. Literatka, Susan Brownmiller, najpierw uśmiała się serdecznie, a potem przedstawiła swą teorię reporterowi dziennika „Washington Post”: „To po prostu wspaniałe, że Gloria odnalazła miłość i bezpieczeństwo materialne. Snuję jedynie przypuszczenia, ale w końcu po to zawiera się małżeństwo, no nie?”. Czytelniczki feministycznego magazynu „Ms”, którego Gloria jest współzałożycielką i „konsultacyjnym wydawcą”, również nie kryły zdumienia: „Sposób, w jaki Steinem konsekwentnie odrzucała ideę małżeństwa, wpłynął głęboko na całe moje życie. I teraz jestem trochę rozczarowana”, napisała dama podpisana jako „Heart” (Serce). Aktywistki ruchu wyzwolenia kobiet, które przeszły na konserwatywne pozycje, okazały się bardziej bezlitosne. Charlotte Hays, była dziennikarka brukowca „New York Post”, obecnie działaczka Niezależnego Forum Kobiet, stwierdziła złośliwie: „Gloria, biedactwo, zawsze należała do osób, które rozpaczliwie dążą do małżeństwa. Dotychczas nie udało jej się jednak złapać żadnego faceta na lasso”. Camille Paglia, ongiś sztandarowa postać ruchu wyzwolenia kobiet, powiedziała: „Małżeństwo Glorii Steinem jest jednoznacznym świadectwem emocjonalnej desperacji starzejących się feministek, które przez ponad 30 lat wyznawały ideał kobiety poświęcającej się wyłącznie robieniu kariery, wyszydzały natomiast bez pardonu pozostające w domu mamusie”. Paglia, zresztą renomowana publicystka, nie ocenia jednak w pełni obiektywnie. W życiu Glorii Steinem nie brakowało mężczyzn ani romantycznej miłości. Przyszła bojowniczka ruchu wyzwolenia kobiet urodziła się w 1934 r. w Toledo, w stanie Ohio, w ubogiej żydowskiej rodzinie, która w samochodzie mieszkalnym przemierzała całe terytorium USA. Kiedy rodzice się rozwiedli, Gloria jako kilkunastoletnia dziewczyna musiała pielęgnować matkę, ongiś dobrze zapowiadającą się dziennikarkę, która wpadała w głęboką depresję, bowiem po zawarciu małżeństwa musiała zrezygnować z zawodowej kariery. Przyszła „arcykapłanka” postanowiła za wszelką cenę wyrwać się z wiejskiej nędzy Ohio. Pobierała lekcje tańca, uczyła się
Tagi:
Marek Karolkiewicz