W samym Pakistanie za pomocą dronów zlikwidowano około 3 tys. wrogów „wolnego świata” Szokuje sam tytuł książki: „Czy zabijanie może być dozwolone?”. Odpowiedzi na to pytanie szuka politolog i historyk, 36-letni obecnie dziennikarz niemiecki Marc Lindemann, który dwukrotnie, w latach 2005 i 2009, przebywał jako oficer wywiadu Bundeswehry w Afganistanie. Trzy lata temu wydał książkę „Unter Beschuss” („Pod ostrzałem”), będącą ostrą krytyką udziału jednostek armii niemieckiej w operacjach ISAF u stóp Hindukuszu. Książka została bardzo pozytywnie przyjęta w społeczeństwie niemieckim, co – jak się wydaje – potwierdza odrzucenie wojny wynikające ze zrozumienia własnej historii, zwłaszcza wojny prowadzonej daleko od własnych granic. Chociaż polska lekcja z dziejów jest zupełnie odmienna, większość naszego społeczeństwa ma w tej sprawie podobne zdanie. Nie wyobrażam sobie jednak, aby jakiś polski oficer po powrocie z Iraku czy Afganistanu mógł napisać taką książkę. Lista „do odstrzału” Tytułowe pytanie interesuje Lindemanna przede wszystkim w kontekście operacji celnego zabijania (gezielte Tötung) przy użyciu bezzałogowych dronów. Z bardzo wysokiego pułapu zbliżają się one bezszelestnie do celu i na sygnał z oddalonego o tysiące kilometrów stanowiska bojowego w centrali CIA w Langley odpalają pocisk, rejestrują wynik trafienia i odlatują. Lindemann szczegółowo opisuje taką akcję przeprowadzoną 30 września 2011 r. przeciw członkowi kierownictwa Al-Kaidy Anwarowi al-Alwakiemu, który – jako wykształcony w USA inżynier – kierował „sieciowym terroryzmem”, całą grupą doskonałych hakerów. Nim go „zneutralizowano”, trafił na zestawioną przez około stu specjalistów wojskowych i cywilnych służb USA listę osób „do odstrzału”. Przekazywana jest ona naczelnemu dowódcy w Białym Domu. To na rozkaz prezydenta Baracka Obamy, laureata pokojowej Narody Nobla, następuje likwidacja celu. Lindemann nazywa to „pozasądowym wykonaniem wyroku z dala od pola bitwy”. Za kadencji obecnego prezydenta USA nastąpił pięciokrotny wzrost liczby takich operacji. Akceptuje to 62% Amerykanów. W samym Pakistanie – jak autor podaje za ustaleniami London Bureau of Investigative Journalism – zabito tak ok. 3 tys. wrogów „wolnego świata”. Temat dronów bojowych rozpatrywany jest przez autora w kontekście trwającego od wieków wyścigu zbrojeń. Zastanawia się, czy nowa, lepsza broń mieści się w kodeksie honorowym danej epoki, czy jest „rycerska”, czy też „podstępna”, „oszukańcza”, niegodna. Papież Innocenty III w 1139 r. uznał za taką kuszę, potępił ją, ale pozwolił jej użyć przeciw niewiernym. Samurajowie przez 200 lat, po wiek XIX, wzdragali się przed użyciem broni palnej. Generalnie uzbrojenie miało (i ma) zasadnicze znaczenie dla odniesienia zwycięstwa – stwierdza banalnie autor. Podaje przykłady: Prusacy pokonali Austriaków w 1866 r. pod Königgrätz (dziś Hradec Králové), bo z ich karabinów można było strzelać trzy razy szybciej, ale cztery lata później przegrali jedną z bitew z Francuzami dysponującymi już karabinami maszynowymi. Tę część opowieści autor kwituje tak: „Jeśli decyzja zabicia ludzi jest słuszna i legalna, to jest zupełnie obojętne, z jakiej broni człowiek jest zabijany. Drony, jak każda inna broń, są tylko instrumentem do realizacji politycznej czy militarnej decyzji”. Wróg, czyli kto? I tu staje pytanie o „słuszność” i „legalność” takiej decyzji. Autor, jakkolwiek przeciwny rankingowi wartości różnych cywilizacji czy religii, przyznaje, że szuka odpowiedzi z perspektywy wartości Zachodu. Dochodzimy w ten sposób do rezolucji 1368 Rady Bezpieczeństwa podjętej na widok walących się 11 września 2001 r. wież World Trade Center. Dawała ona jus ad bellum – prawo do wojny. Wzywała wszystkich członków Narodów Zjednoczonych, by wsparli USA w ich aktywności obronnej przed terroryzmem i zezwalała na podjęcie odpowiednich działań. Lindemann zauważa: „W rezolucji tej pominięto określenie miejsca i terenu obrony – o kraju pod Hindukuszem nie ma ani słowa. Rezolucja nie autoryzuje geograficznego terenu działania i tym samym żadnego obszaru nie wyklucza. Gdziekolwiek międzynarodowy terroryzm znajduje swą ojczyznę, można walczyć”. Dodaje, że tak rozumiano tę rezolucję w 2001 r. Autoryzowana przez ONZ operacja Enduring Freedom (OEF – Trwała Wolność), wzmacniana jeszcze art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, rozpoczęła się 7 października
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety