Ministerstwo Zdrowia zapowiada możliwość powrotu do stref w trzech kolorach i lokalnych lockdownów. Prof. Horban, przewodniczący Rady Medycznej przy premierze zapowiada, że ich wprowadzenie to kwestia dwóch, trzech tygodni. Wszystko jednak odbywa się w trybie „być może, prawdopodobnie”.
Ministerstwo Zdrowia opublikowało we wtorek 26 października dane – mamy 6265 zakażeń koronawirusem i 93 ofiary śmiertelne. Warto spojrzeć na sytuację sprzed tygodnia. Mieliśmy wtedy 3931 zakażeń, a to oznacza prawie 60-proc. przyrost z tygodnia na tydzień.
Według wiceministra zdrowia Waldemara Kraski 99% przypadków, to osoby niezaszczepione. Zapytaliśmy o to lekarza działającego w terenie: „Można powiedzieć, że jest to pierwsza fala pandemii niezaszczepionych. Oni są żywym mięsem dla wirusa. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że wszyscy, którzy u nas wylądowali z wirusem, to antyszczepionkowcy”, mówi nam jeden z ordynatorów z województwa mazowieckiego.
Minister zdrowia Adam Niedzielski już w poniedziałek 25 października tłumaczył, że najbliższy tydzień będzie decydujący dla dalszych strategii w obliczu IV fali, jednak nie chciał podać szczegółów. Punktem granicznym ma być średnia 7 tys. zachorowań dziennie. Jednak mimo gwałtownego przyrostu zakażeń Niedzielski wykluczył możliwość wprowadzenia kolejnego lockdownu dla całego kraju czy zamykania szkół.
Coraz częściej mówi się jednak o wprowadzeniu lokalnych obostrzeń i powrotu do stref w kolorach zielonym, żółtym i czerwonym. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska mówił w poniedziałek 25 października: „Mamy to w swoich scenariuszach i one leżą na stole”. Nie tylko zresztą scenariusze leżą. Medycy z Komitetu Protestacyjnego-Strajkowego podczas poniedziałkowej konferencji podkreślali, że organizację ochrony zdrowia w obliczu IV fali można porównać do pierwszej. Słowem – przygotowanie jest żadne.
Mariola Łodzińska, wiceprezeska Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych mówiła pod Stadionem Narodowym: „Mamy wrażenie, że jesteśmy na takim etapie, jakbyśmy dopiero wchodzili w pierwszą falę w marcu 2020 r. Nie znamy planów, prognoz, pracujemy w ciągłym chaosie i w tej chwili stoimy przed decyzją, co dalej. Ministerstwo Zdrowia te plany określa bardzo krótkofalowo. Nie wiemy, czy będziemy znów przerzucani do ognisk zapalnych”.
Przewodniczący Porozumienia Rezydentów Mateusz Szulca podkreśla zaś, że większość szpitali nadal nie jest przygotowana na IV falę pandemii. Za przykład podaje jeden z największych szpitali w Warszawie zajmujących się pacjentami covidowymi: „Na 260 łóżek dysponuje tylko 40 respiratorami. Tymczasem wszystkie łóżka są już zajęte przez zakażonych. Podczas poprzednich fal wszystko było tworzone na ostatnią chwilę – powstawały chociażby tymczasowe śluzy. Teraz niewiele się zmieniło”.
Symboliczne jest to, że poniedziałkowa konferencja medyków odbyła się pod Stadionem Narodowym, gdzie działał Szpital Narodowy, czyli jeden z tzw. szpitali tymczasowych, których działanie wygaszano w maju tego roku.
Sytuację komentuje dla nas chirurg pracujący w Łodzi: „Nasza interna (żargonowa nazwa oddziału chorób narządów wewnętrznych) jest cała w covidzie. W tym momencie tak naprawdę nie wiemy, czy możemy operować. To co widzimy, to kompletna dezorganizacja – wszystko jest znowu improwizowane”.
fot. Mufid Majnun/Unsplash
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy